Grzegorz Drozd: Niebieskie ptaki nie latają wysoko

Grzegorz Drozd
Grzegorz Drozd
Do Polski? Gdzie to jest!?

- Zawodnicy zza wielkiej wody mają o wiele trudniej w pokonywaniu codziennych przeszkód w roli żużlowca. Dlatego tak bardzo cenię sobie młodych chłopaków, którzy jednak podejmują się tego wyzwania. Tworzą zwartą grupę, bo wiedzą, że mogą liczyć tylko na siebie. W pierwszym rzędzie myślę tutaj o Darcym i Chrisie, którzy jeżdżą w kilku ligach na raz. Stawiane są przed nimi wysokie wymagania, a to mimo wszystko młodzi ludzie - mówi Greg. O wyczynach Turbo Twins poza torem bywało głośno. Straszy Holder w końcu ustatkował się. Stworzył związek. U progu minionego sezonu przyszedł na świat syn. Chris Holder niespodziewanie został mistrzem świata. Wedle obserwatorów zmężniał i wydoroślał. Bardziej skupił się na żużlu i obowiązkach. Stał się dojrzały. W trakcie minionego sezonu podkreślał, że bardzo ważne dla niego było wsparcie najbliższych. Rodziców, rodzeństwa i narzeczonej. W Cardiff wszyscy byli obecni. Holder na Millenium Stadium wprost fruwał. - Ich obecność była dla mnie dużą motywacją - mówił Chris. - Gdy nie mogli przyjeżdżać zawsze przed turniejami dzwoniłem do Australii. Kontakt z najbliższymi jest dla mnie bardzo ważny - dodaje aktualny mistrz świata.

Młodzi Australijczycy już w wieku dorastania są zmuszeni do rozłąki z rodzinami. Nawet w sytuacji gdy ojciec był legendą żużla. - Gdy zaczynałem karierę Phila nie było przy mnie - mówi Jason Crump. - Zajęty był rodzinnym biznesem na drugim krańcu świata. Skończył zawodową karierę w Europie i na stałe wrócił na Antypody. Opoką dla mnie był "Bill" (dziadek Neil Street) i wujek Drew. Obaj mieszkali w Anglii. "Bill" w dalszym ciągu był promotorem. Drew natomiast nie zakładał rodziny i postanowił poświęcić się dla mojej kariery - opowiada Crump. Zimą 96/97 poznał w Australii śliczną blondynkę. Miała na imię Melody. - Bardzo długo przekonywałem ją żeby wyjechała ze mną do Europy. Wiedziałem, że to jedyna szansa, aby nasz związek przetrwał. Na szczęście udało się. Nie powiedziałem całej prawdy w ilu zawodach startuję i jak często podróżuję - dodaje Jason. W pewien kwietniowy wieczór po kolejnym meczu ligi brytyjskiej Jason wrócił do domu.
- Jak dobrze, że jesteś. Mamy czas dla siebie - powiedziała Mel.
- Niestety, ja zaraz wyjeżdżam - odpowiedział Australijczyk.
- Dokąd? Gdzie? - spytała zdziwiona.
- Do Polski. Jutro mam mecz - wyjaśnił spokojnym głosem.
- Do Polski?! - krzyknęła z niedowierzaniem.

Zmieszana młodziutka dziewczyna nawet nie wiedziała gdzie jest ten zupełnie obcy dla niej kraj. - Nie mogłem jej powiedzieć całej prawdy w Australii, bo istniało ryzyko, że nie chciałaby w ogóle ze mną wyjeżdżać - wyjaśnia po latach trzykrotny mistrz świata. Los wybranki zawodowego żużlowca nie jest usłany różami. Wymaga ogromnego zaparcia, hartu ducha i wytrwałości. Te wszystkie bariery może pokonać tylko prawdziwa miłość i przyjaźń.
Droga na szczyt  jest długa i wyboista, ale wspólnie raźniej. Jason Crump z Melody po triumfie w Finale Interkontynentalnym Vastervik 1997 rok Droga na szczyt jest długa i wyboista, ale wspólnie raźniej. Jason Crump z Melody po triumfie w Finale Interkontynentalnym Vastervik 1997 rok
Na szczęście Mel nie zawiodła. Dla Crumpa zawsze była podporą. W dniach zwycięstw, ale i porażek. W gestach i zachowaniu emocjonalnym Jasona bardzo wyraźnie było widać jak ważna dla niego jest żona i dzieci. Jesienią 1999 roku Mel spodziewała się porodu pierwszego dziecka. Akurat rozgrywał się finał drużynowych mistrzostw świata w Pardubicach. Podenerwowany Crump nie był w stanie usiedzieć dłużej na stadionie niż do momentu ostatniego wyjazdu na tor. Po czym w te pędy wsiadł do taksówki i pojechał na lotnisko by jeszcze tego samego wieczoru być przy szpitalnym łóżku. Dlatego na archiwalnych zdjęciach zwycięskiej drużyny Kangurów na podium brakuje Jasona. Zaraz po urodzeniu córki Aussie powziął ambitny plan - atak podium w GP. Wyniki momentalnie poszły w górę.

20 Maj 2006 roku. Grand Prix w Eskilstunie. Australijczyk wygrywa kolejny turniej. Jest w bajecznej formie. Jakby od niechcenia wskakuje na motor i odjeżdża rywalom bądź mija ich jak tyczki. Przed, w trakcie i po zawodach niezmiennie zrelaksowany, uśmiechnięty i pewny swego. Po konferencji prasowej jeszcze raz wychodzi na tor. Tym razem w asyście dzieciaków. Jest już prawie zmrok. Trzymając się za ręce biegają w trójkę po torze i bawią się w żużel. Tego obrazka nie zapomnę nigdy. - To jest właśnie jego siła - pomyślałem.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×