Goście z lubuskiego nie mieli większych problemów z pokonaniem czerwono-czarnych - wynik 60:30 mówi sam za siebie. "Oski" podkreślał, że gnieźnianom sporo brakowało, aby dorównać rywalom. - Z boku wyglądało to jakby Stelmet Falubaz jechał u siebie, a my na wyjeździe. Kompletnie nie mieliśmy tego dnia startów, a rywale dobrze wychodzili spod taśmy i potem już się "bawili". Próbowaliśmy coś "stworzyć" na trasie, ale nie udawało się - komentował.
W tygodniu poprzedzającym mecz ze Stelmet Falubazem Lechma Start rozegrał trzy treningi punktowane. Niekorzystna aura nie pozwoliła jednak "odjechać" przy Wrzesińskiej 25 meczu z Unibaksem Toruń, przeszkadzała również w treningach. - Było na pewno więcej jazdy na wyjeździe niż u siebie. Powinno być jednak na odwrót. Szkoda, że tak wyszło - żałował Fajfer.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
Choć poza biegiem młodzieżowym syn Tomasza Fajfera nie zdobył punktów, to jego jazda pozostawiła dość pozytywne wrażenie, szczególnie na tle o wiele bardziej doświadczonych kolegów z zespołu. Sam zawodni przyznał jednak, że jeszcze sporo rzeczy zostało do poprawienia. - My z Wojtkiem Lisieckim debiutujemy w ekstralidze. Zasmakowaliśmy tego dzisiaj trochę, tej całej otoczki i rywalizacji. Szkoda, że na początek trafił się nam taki mocny rywal. Nie można się jednak tym tłumaczyć, bo mieliśmy mieć atut własnego toru, a było na odwrót - zakończył.