Wychowanek Motoru Lublin w pięciu wyścigach wywalczył 12 punktów i bonusa. - Jakbyśmy wygrali, to na pewno byłoby lepiej, ale myślę, że i tak ten wynik jest niezły. W Krośnie nie jest tak łatwo wygrać jak się niektórym wydaje - komentował po meczu niespełna 37-letni żużlowiec.
W 2010 roku Paweł Staszek był zawodnikiem Wilków. Jak przyznał fakt ten sprawił, że ciążyła na nim dodatkowa presja. - Z jednej strony jechało mi się ciężko, bo wszyscy w mojej drużynie liczyli, że powinienem się tu dosyć dobrze zaprezentować, no i była to taka dodatkowa presja. Indywidualnie udało się jednak wykręcić dobry wynik i oby tak było dalej - mówił.
Jeźdźcowi Speedway Wandy Instal pasowały warunki torowe, jakie w niedzielę zastać w Krośnie. - Tor był generalnie dobry i równy. Powiem nawet, że bardzo równy jak na to co pamiętam (śmiech). Gratuluję gospodarzom zwycięstwa. To są takie pierwsze koty za płoty, każdy coś tam sprawdza i ja też nie miałem wcześniej okazji do poważniejszego testowania. Dopiero poznaję nowe silniki i cieszę się, że w pierwszym meczu poukładało się to dobrze - dodał.
Teraz przed zespołem z Krakowa dużo łatwiejsze zadanie. Zmierzy się on bowiem na swoim stadionie z ukraińsim MIR Równe. - Teoretycznie powinno być łatwiej, ale jak będzie - zobaczymy. Nie wiem jak Ukraińcy skończyli w Rybniku (przegrali 19:71 - dop. red.), ale jestem optymistą. Będziemy jeździć u siebie i dlatego trzeba wykorzystać atut swojego toru - przyznał.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!