Bydgoszczanie w inauguracyjnym meczu na własnym obiekcie wygrali 54:36, a jednym z ojców zwycięstwa był właśnie Hans Andersen. Jego zdobycz punktowa po raz kolejny pokazuje, że przedwcześnie spisano go na straty. - Pewnie, że jestem zadowolony. Ja zapunktowałem, a zespół wygrał. Byliśmy tego blisko już podczas ostatnich dwóch wyjazdów, ale zwyczajnie zabrakło szczęścia. Wszyscy wykonaliśmy dobrą robotę, Betard to wcale nie taki słaby rywal. Według mnie oni jeszcze niejeden raz zaskoczą. Tym bardziej cieszy mnie ten wynik - powiedział Duńczyk w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Poprzednie dwa spotkania składywęgla.pl Polonia Bydgoszcz przegrywała minimalnie, a rywale szalę zwycięstwa przechylali na swoją korzyść w 14. biegu. Były uczestnik cyklu GP wierzy, że to nie będzie dla jego zespołu pechowa gonitwa w dalszej części sezonu. - Faktycznie, to nie jest w tym roku nasza ukochana liczba. Ale nie myślę o tym, cieszę się z wygranej. Dla mnie sezon zaczyna się od tego meczu - stwierdził.
Od początku roku Andersen prezentuje się bardzo dobrze we wszystkich zawodach, w jakich startuje. Skąd ten wzrost formy po kilku słabszych sezonach? - Naprawdę nie jest źle. Jestem z siebie dość zadowolony. Wszystko gra, motory też nie zawodzą. Zawsze jednak może być lepiej i absolutnie się tym nie ekscytuję, tylko idę dalej. Cały czas może być lepiej - zauważył.
Dla wielu zawodników tor w Bydgoszczy jest bardzo trudny. W szczególności dotyczy to tych, którzy nie mają okazji często na nim jeździć. - To prawdopodobnie jeden z najlepszych obiektów w polskiej lidze. Taka jest moja opinia. Problem polega na tym, że jeśli twój silnik nie ma odpowiedniej szybkości, to ten tor może być koszmarem. Jest szeroki i po prostu potrzeba mocy. W niedzielę wszystko zagrało, ale gdyby czegoś zabrakło, to pewnie dla mnie też byłby koszmarem - zaśmiał się Duńczyk.
po pierwszym biegu Tajskiego widać było że to inny świat i w życiu nie sądziłam, że w meczu pokona go akurat para Andersen z Mikim :) Czytaj całość