Talent nie gwarantuje sukcesu - czy Paweł Przedpełski spełni toruńskie nadzieje?

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Gdy zdobył szesnaście punktów i dwa bonusy w Lesznie, trafił na usta całej żużlowej Polski. Czy Pawłowi Przedpełskiemu, młodzieżowcowi Unibaxu Toruń, słusznie wróży się wielką karierę?

Kiedy zakończył się piętnasty bieg meczu w Lesznie, dziennikarze i fotoreporterzy zapragnęli jednego. Wszyscy, bez wyjątku, chcieli znaleźć się przy niespełna 18-letnim chłopaku z Lubicza. Swoim rewelacyjnym występem na Stadionie im. Alfreda Smoczyka przyćmił on wszystkich, począwszy od słabiej dysponowanych tego dnia Tomasza Golloba i Adriana Miedzińskiego. - Jak on wygląda? - spytała redaktorka jednej z wielkopolskich gazet. - Nie wiem, ale w programie piszą, że ma numer 6 - odpowiedział jej kolega. Podobnych dialogów w przyszłości będzie z pewnością coraz mniej. Dzięki udanym występom na Motoarenie oraz w Lesznie o Pawle Przedpełskim zaczęła mówić cała żużlowa Polska. Jego historia - o czym doskonale wiedzą osoby związane z Toruniem i tamtejszym Unibaxem - rozpoczęła się jednak znacznie wcześniej. Przywiózł za sobą Kołodzieja - Kiedy po raz pierwszy usłyszałem o Pawle? Było to wtedy, gdy wyprzedzał na Motoarenie Janusza Kołodzieja. Nie mogłem wtedy nie zwrócić na niego swojej uwagi, bo wyprzedzenie Janusza, to nie taka prosta sprawa, nawet na własnym torze. Zrobił to zupełnie bez kompleksów, z pełną świadomością ataku i jadąc lepszą linią niż jego rywal - wspomina ekspert SportoweFakty.pl, Krzysztof Cegielski. Spotkanie z Unią Tarnów, które odbyło się 24 września 2012 roku, było zarazem ekstraligowym debiutem tego zawodnika. Gdy 17-latek w swojej pierwszej gonitwie zdobył punkt, wszyscy kibice na Motoarenie wstali ze swoich krzesełek i bili mu brawo. - Fajnie przywieźć za sobą Janusza Kołodzieja (śmiech). Przegrałem wyraźnie start, ale na trasie zrobiłem co mogłem, żeby przywieźć ten jeden punkt. Mam nadzieję, że kibice są ze mnie zadowoleni - powiedział żużlowiec po tamtym spotkaniu.

Paweł Przedpełski po swoim debiucie w Ekstralidze
Paweł Przedpełski po swoim debiucie w Ekstralidze

Chociaż Przedpełski zachwycił obserwatorów i trenera Jana Ząbika, musiało minąć jeszcze nieco czasu, by na dobre zagościł w składzie toruńskiego zespołu. Można jednak odnieść wrażenie, że trudniejsze niż nauczenie Pawła jazdy na najwyższym poziomie w Ekstralidze, było namówienie go, by w ogóle zechciał zasiąść na żużlowym motorze. - Bardzo wiele się u mnie zmieniło, bo dwa lata temu jeszcze w ogóle nie ciągnęło mnie do żużla. Wolałem jeździć na zawody z bratem i pomagać mu przy maszynach. Do tej dyscypliny wciągnięto mnie w zasadzie siłą i jakoś się stało, że to pokochałem - wyznał Przedpełski po najlepszym meczu w swojej dotychczasowej karierze, jaki rozegrał w Lesznie. Chłopak Ząbika Z nostalgią o początkach znajomości z Pawłem opowiada Jan Ząbik. Można zaryzykować stwierdzenie, że gdyby nie jego namowy i determinacja, nastolatek z Lubicza do dziś nie pojawiłby się na torze. - Od początku widziałem w tym młodym kawał dobrego chłopaka - podkreśla z uśmiechem na twarzy trener. - Znałem go od małego i namawiałem do jazdy. Jego starszy brat (Łukasz) spróbował swoich sił na torze, ale Paweł nie. Minął rok, potem dwa i nic z tego nie wychodziło. Paweł zdecydował, że będzie jeździć na crossie, na quadach i musiałem dać mu spokój. [nextpage] Ząbik wspomina, że wszystko zmieniło się niespełna trzy lata temu, gdy w trakcie sezonowej przerwy zabrał Przedpełskich ze sobą, by spróbowali jazdy na lodzie. - Zimą pojechaliśmy jeździć do Elgiszewa i Paweł z bratem wybrali się z nami. Powiedziałem mu: wsiadaj na motor, na lodzie przecież sobie nic nie zrobisz, najwyżej się przewrócisz. Dał się skusić, usiadł na motocyklu, a że jazda wychodziła mu bardzo dobrze, to się do tego przekonał. Później trenował z nami w Warszawie, a na wiosnę... cóż, na wiosnę już był na torze (śmiech). Co by się stało z młodszym z braci Przedpełskich, gdyby nie namowy trenera Ząbika? Trener Unibaxu przyznaje, że sam nie umie odpowiedzieć sobie na to pytanie. - Nie wiem co by to było, pewnie życie ułożyłoby się w jego przypadku trochę inaczej. Może nadal jeździłby na quadach? Udało mi się jednak wciągnąć chłopaka w żużel i pewnie nie tylko ja, ale też kibice czy jego rodzina są z tego powodu zadowoleni - stwierdza, po czym szybko dodaje: - To była jego decyzja, ja go po prostu na to mocno namawiałem. Jak młodzieżowiec zastąpił Golloba Gdy po ośmiu biegach niedzielnego meczu Unibax przegrywał z Fogo Unią Leszno dwunastoma punktami, mogło się wydawać, że losy spotkania są już przesądzone. Ludzie, którzy dopisywali wówczas dwa punkty gospodarzom, nie przewidzieli jednak jednego - rewelacyjnej jazdy Przedpełskiego. To nie Adrian Miedziński, Chris Holder, czy słabo czujący się tamtego dnia Tomasz Gollob przyczynili się do końcowego wyniku najbardziej. Przedpełski wygrał zarówno w dziewiątym, dziesiątym, jak i dwunastym biegu. Prawdziwa euforia w obozie Aniołów zapanowała natomiast kilka minut później. Paweł, jadąc w parze z Miedzińskim, wygrał pierwszy z nominowanych biegów, doprowadzając tym samym do meczowego remisu. Tuż po tym, jak żużlowcy zjechali do parku maszyn, menedżer Unibaxu, Sławomir Kryjom, podjął odważną i nieco zaskakującą decyzję. Przedpełski miał wystartować bieg po biegu, zastępując w decydującej gonitwie Tomasza Golloba. - To prawda, to ja podjąłem taką decyzję - przyznaje w rozmowie ze SportoweFakty.pl Kryjom. - Uważam, że Paweł był naszym najlepszym zawodnikiem w trakcie tamtego spotkania. Czy presja mogła go spalić? Powiem tak, Paweł jest świetnie przygotowany do jazdy na żużlu i wiedziałem, że sobie poradzi. Prawdę mówiąc, bardziej niż o zawodnika bałem się o sprzęt, ponieważ startował praktycznie trzy biegi pod rząd. Wiemy, że silniki bardzo mocno się na tych nowych tłumikach grzeją. Z tego też względu miałem znak zapytania, aczkolwiek decyzja została podjęta natychmiast po zakończeniu czternastego biegu. Tomek Gollob przyjął to bardzo dobrze. Mamy fantastyczną atmosferę w zespole, najważniejszy jest wynik drużyny, a nie poszczególny dorobek zawodników. Życie jest takie, że jeśli się nie ryzykuje, to się nie wygrywa - podkreśla menedżer drużyny z Torunia.

Paweł Przedpełski wygrywał bieg za biegiem w Lesznie
Paweł Przedpełski wygrywał bieg za biegiem w Lesznie

Pomimo że Przedpełski przyjechał do mety na trzeciej pozycji, w parkingu i tak przyjęto go jak bohatera. Remis 3:3 oznaczał bowiem, że Unibax zdobył cenny punkt na torze rywala. Fakt, że torunianie wypuścili swojego młodzieżowca do obu biegów nominowanych pokazuje, iż darzą go ogromnym zaufaniem. Widać też, że mimo swoich niespełna 18 lat, Przedpełski potrafi w kluczowym momencie utrzymać nerwy na wodzy. - Może Paweł na takiego nie wygląda, ale psychicznie jest mocny. Wiedzieliśmy, że jeśli nie zawiedzie sprzęt, to da sobie radę - zapewnia trener Ząbik. [nextpage] Przedpełskomania Po powrocie z Leszna do Torunia Unibax doświadczył swoistej "przedpełskomanii". Do szkoleniowca i menedżera rozdzwonili się dziennikarze z całej Polski, a o rozmowę prosiła nawet gazeta z niezajmującej się często żużlem Warszawy. - Paweł jest teraz na cenzurowanym i musi się liczyć z tym, że media będą go o wszystko pytać. O to co je, jak sypia, co porabia rano czy w nocy... Nie boję się o niego, bo jest skromny i poukładany - deklaruje Ząbik. - Paweł jest skromnym, fajnym chłopakiem i nie sądzę, by zainteresowanie ze strony mediów mogło odbić się na jego jeździe - twierdzi Mateusz Kurzawski, prezes toruńskich Aniołów. Nieco inaczej na całą sprawę patrzy natomiast Sławomir Kryjom: - Szum w mediach nie jest wskazany w przypadku żadnego zawodnika. To, że jest o nim teraz tak głośno do końca mnie nie cieszy, aczkolwiek mamy podstawy do zadowolenia. Świetnie pojechał w meczu ze Startem Gniezno, a także w Lesznie. To właściwie jemu zawdzięczamy ten remis. Przedpełski rozpoczął obecny sezon, będąc w zasadzie spokojnym o miejsce w zespole. Nikt nie oczekiwał jednak, że w którymś z wiosennych spotkań zdobędzie dwucyfrową liczbę punktów. Sztuka ta udała mu się już tydzień przed wizytą w Lesznie. Unibax rozbił na własnym torze Lechmę Start Gniezno, a ich wychowanek przywiózł do mety dwanaście punktów i dwa bonusy. Dlaczego o Przedpełskim naprawdę głośno zrobiło się zatem dopiero po występie przeciwko Fogo Unii? Odpowiedź na to pytanie znalazł prawdopodobnie Adrian Miedziński, mówiąc: - Spodziewaliśmy się, że Paweł będzie jeździł dobrze u siebie. Na wyjeździe nikt od niego tego nie wymaga i chyba wszystkich swoim występem zaskoczył. - Nie można mówić, że mecz w Lesznie był zupełnym zaskoczeniem. Paweł już wcześniej pokazywał pazury. Widać, było, że umie walczyć, czy to na wyjeździe, czy na naszym torze. Jeździ dobrze i co ważne, słucha tego, co mu się mówi. Później zdobytą wiedzę przenosi na tor i takie są tego efekty - uważa z kolei Ząbik.

Skrót meczu Fogo Unia - Unibax, źródło: Enea Ekstraliga/x-news

{"id":"","title":""}

Nikt nie oczekuje cudów Nikt znający się na żużlu nie zaryzykuje jednak stwierdzenia, że Przedpełski będzie w kolejnych meczach przywozić do mety po kilkanaście punktów. Sternicy Unibaxu podkreślają bowiem, że obecny sezon ma być poświęcony głównie na naukę jazdy na najwyższym poziomie. - Powiem szczerze, nie będziemy pompować balona. Paweł ma poświęcić ten sezon na to, żeby się rozwijać i na pewno nikt nie będzie rozdzierać szat, jeśli wydarzy mu się słabszy występ, ale też nie jest tak, że w każdym meczu będziemy od niego oczekiwać dwucyfrowych zdobyczy. Jest bardzo ważnym elementem naszego zespołu, tak jak każdy inny zawodnik i na tę chwilę jego forma bardzo cieszy - tłumaczy Kryjom. Nieco inaczej na całą sprawę patrzy jednak Krzysztof Cegielski. Przewiduje bowiem, że w przypadku złapania słabszej formy zawodnik będzie musiał zmierzyć się z falą krytyki - także ze strony osób, które dziś stoją po jego stronie. - Sam fakt, że powstaje tyle artykułów o nim świadczy o tym, że będzie towarzyszyła mu duża presja i musi temu po prostu podołać. Każdy będzie oczekiwał od niego porządnych wyników, każdy będzie oczekiwał punktów. W tym wieku przychodzą kryzysy i spotyka to wszystkich bez wyjątku. Każdy będzie doszukiwał się przyczyn słabszej jazdy, a domysły będą bardzo dziwne i niesprawiedliwe. Paweł musi być na to uodporniony i musi mieć wokół siebie najbliższych, na dobre i na złe. To w tych gorszych momentach, które na pewno nadejdą, będzie go podtrzymywało na duchu. Niektórzy zawodnicy, gdy popadają w kłopoty, zostają sami ze sobą i często różnie to się kończy - przestrzega. [nextpage] Sodówki nie będzie Dziennikarze, którzy otoczyli Pawła i zadawali pytania po meczu w Lesznie, słyszeli od niego w zasadzie jedno: - Nie czuję się bohaterem. Jeśli ktoś zatrzymał Unię, to na pewno nie ja, ale cała drużyna. Liczyły się punkty całego zespołu, nie tylko moje. Mi pozostaje się cieszyć z tego, że tak dobrze pojechałem. Tego, że zdobędę aż tyle punktów, na pewno się nie spodziewałem. Słowa te dają nadzieję na to, że bez względu na ilość udanych występów, Przedpełski będzie twardo stąpać po ziemi. Jan Ząbik jest zdania, że ukształtowany charakter żużlowca to w dużej mierze zasługa jego rodziców. - Paweł jest poukładany. Dobrze się uczy, nie ma problemów z językiem angielskim. Wie, czego chce od życia i sportu. U nas w klubie mamy taką metodę, że chcemy zawodnikom pomóc w ich sportowej karierze. Jeśli z tego korzystają, to wspaniale, a jak nie... Wiem pan, jak to się mówi: z wyrobnika nie ma pracownika. Takie słowa jak "rozsądny" czy "poukładany" pojawiają się we wszystkich rozmowach na temat Przedpełskiego z osobami związanymi z Unibaxem. Torunianie zdają się być zauroczeni nie tylko formą i rozwojem zawodnika, ale i jego skromnością oraz profesjonalnym podejściem do sportu. - Paweł jest bardzo skromny i myślę, że po meczu w Lesznie tak naprawdę nie dotarło jeszcze do niego jaką rolę odegrał w tym spotkaniu. Jestem o niego spokojny i myślę, że jest otoczony bardzo dobrymi fachowcami; Mirkiem Kowalikiem i Jankiem Ząbikiem. Nad jego karierą czuwają też rodzice, także wszystko jest tutaj pod kontrolą. Jestem przekonany, że Pawłowi woda sodowa do głowy nie uderzy. Z meczu na mecz będzie ciężko pracować, by stawać się jeszcze lepszym zawodnikiem - zapewnia Kryjom.

Pawłowi woda sodowa do głowy nie uderzy - zapewnia menedżer Unibaxu
Pawłowi woda sodowa do głowy nie uderzy - zapewnia menedżer Unibaxu

Talent, którego nie można zmarnować Niektórzy już teraz porównują Przedpełskiego do dawnego żużlowca Unibaxu - Wiesława Jagusia. Hurraoptymizm i przesadne wybieganie w przyszłość jest jednak - podobnie jak w przypadku innych młodych zawodników - niewskazane. - Trzeba się cieszyć tym co jest, ale również dalej pracować, bo pracy przed Pawłem co nie miara - przestrzega Cegielski. - Na razie rozegrał kilka bardzo dobrych meczów, ale musi zjeść dużo granitu i piachu, zanim będzie okrzepniętym zawodnikiem. Jeśli jednak będzie z pokorą podchodził do pracy i do przeciwników, to wszystko przed nim.

W przypadku dalszego rozwoju i braku poważnych kontuzji, drzwi do wielkiego speedwaya stoją przed Przedpełskim otworem. Żużlowiec ten może dołączyć lada chwila do grona czołowych młodzieżowców w Polsce, a pomóc mogą mu w tym zawody międzynarodowe. To głównie dzięki dwóm ostatnim występom w Ekstralidze wychowankiem Unibaxu zainteresował się duński Holsted Speedway Klub. Swój debiut w nowym klubie zanotował tam już w środę wieczorem. - Każda nowa liga, każdy nowy tor to przede wszystkim cenne doświadczenie. Paweł zacznie się uczyć dziwnych geometrii torów, dziwnych nawierzchni, czerwonych, białych, zielonych.. (śmiech). To wszystko dopiero przed nim - ocenia Cegielski. Sławomir Kryjom uważa natomiast, że mimo młodego wieku, Przedpełskiego warto rzucać na głęboką wodę. Menedżer Unibaxu nie ukrywa, że liczy na to, iż jego podopieczny znajdzie uznanie u selekcjonera reprezentacji Polski - Marka Cieślaka: - Bardzo fajnie, że Paweł awansował w tym roku do finału Indywidualnych Mistrzostw Europy Juniorów, to dla niego na pewno spore wyróżnienie, że będzie mógł reprezentować Polskę na arenie międzynarodowej. Mam po cichu również nadzieję, że zostanie powołany do reprezentacji na młodzieżowe mistrzostwa Europy juniorów do lat 19. Myślę, że trenerzy kadry narodowej dostrzegą jego ciężką pracę i bardzo dobre wyniki. Sądzię, że to, co najlepsze w żużlu jeszcze przed Pawłem i jeśli będzie tak się rozwijać, to dołączy do grona najlepszych juniorów w Polsce. Na sam koniec pod rozwagę warto wziąć jednak słowa Krzysztofa Cegielskiego: - Podobieństw do innych zawodników można by znaleźć wiele. Paweł ma bardzo dobrą sylwetkę, jeśli chodzi o technikę, to jest dobrze wyszkolony. Jest to zasługą Jana Ząbika. W Toruniu zresztą Jan Ząbik i kibice doskonale pamiętają wiele talentów. Pamiętają też, że te talenty różnie kończyły. Myślę więc, że powinni ze spokojem podchodzić do Pawła i też nie oczekiwać od niego, że będzie zdobywać szesnaście punktów w każdym spotkaniu. Trzeba dać mu spokojnie się rozwijać. Ma idealną sytuację, jeździ z wielkimi gwiazdami w drużynie i ma od kogo się uczyć. Im później zacznie myśleć, że jest gwiazdą, taką jak Gollob, Holder czy Miedziński, tym lepiej dla niego. Michał Wachowski

Źródło artykułu: