Janusz Michaelis nie bronił swojej drużyny, a wręcz przeciwnie. - Zawodnicy zawiedli. Mogę wymienić dwóch z nich jako tych, którzy pociągnęli wynik. To Piotr Świst wśród seniorów i Łukasz Przedpełski, który uzupełniał luki. Pozostali doparowi - mam tu na myśli Steena Jensena, Krzysztofa Pecynę - zawiedli. Trudno było spodziewać się wyniku po Patryku Karczmarzu, bo to jeszcze młody żużlowiec, który się uczy. Jeden, dwa punkty to góra, czego należało oczekiwać. Niestety, trudno być zadowolonym z postawy zespołu - powiedział trener Victorii Piła.
Zdaniem Janusza Michaelisa pod względem taktycznym nie dało się nic więcej zrobić. - Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy od strony taktycznej. Wiele razy pojechał Łukasz Przedpełski. Ręka go jeszcze bolała po groźnym upadku w Lesznie. Ale to jest nasze małe "piekiełko", gdzie mimo upadków zawodnik, który w miarę punktuje, jest wykorzystywany - stwierdził.
Wszyscy seniorzy Speedway Wandy Instal Kraków pojechali na wysokim poziomie. Jednak Janusz Michaelis nie uznaje takiego tłumaczenia. - Każdy zawodnik w II lidze jest do objechania. Nie ma "świętych krów", nie ma, tor jest "swój" albo "obcy". Jeśli zawodnik jest dobry, to pojedzie wszędzie. Nie narzekam na to, że nie wygraliśmy. Ale styl, w jakim przegrywaliśmy biegi, pozostawia wiele do życzenia.
Dla Victorii taki wynik oznacza, że następny mecz, na swoim torze z Wandą będzie ostatni w sezonie i bez większego znaczenia. Jeśli chodzi o gospodarzy, nie ma mowy o odpuszczaniu. - Jeśli już zabraliśmy się za ten sport, to musimy wszystkie mecze traktować poważnie. Każdy jest ważny, ten też i myślę, że będzie bardziej zacięty niż w Krakowie - zakończył trener.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!