PGE Marma może złożyć odwołanie

PGE Marma ma czternaście dni, by odwołać się od decyzji weryfikacyjnej w sprawie wyniku niedzielnego meczu w Tarnowie. Gospodarze pokonali rzeszowian 53:37.

Możliwość odwołania od decyzji weryfikacyjnej do Trybunału Związku przysługuje na podstawie art. 85 RSŻ. Przedstawiciele PGE Marmy Rzeszów muszą je złożyć za pośrednictwem Ekstraligi Żużlowej we wspomnianym terminie czternastu dni.

Prezes rzeszowskiego klubu, Marta Półtorak zapowiedziała w rozmowie ze SportoweFakty.pl, iż oczekuje zweryfikowania wyniku na walkower na korzyść jej zespołu. Strona rzeszowska zamierza dochodzić swoich racji wszystkimi sposobami, na które zezwala prawo. - Sposobów jest wiele. Wykorzystamy wszystkie dostępne prawem. Uważam, że również jako sponsor możemy wystąpić z powództwa cywilnego. Nie chodzi o to, że ja jestem prezesem. Szalenie istotne jest to, że firma sponsoruje nasz klub. Firmie również zależy na tym, żeby regulamin był przestrzegany. Nie mówię, że ten regulamin jest łatwy i najlepszy, jaki może być. Z tym nie dyskutuję, bo sama mam wiele zastrzeżeń, natomiast nie mamy wyjścia i czasami nawet z absurdalnymi przepisami należy się zgodzić - powiedziała w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Marta Półtorak.

Rzeszowianie nie zamierzają dyskutować o słuszności przepisów, ale chcą, żeby obowiązywały one wszystkich i dlatego domagają się walkowera. - Przestrzeganie regulaminu nie jest łatwe. Mam tego świadomość, bo w ubiegłym roku zostaliśmy ukarani za to, że zepsuł nam się ciągnik znacznie przed meczem. Był drugi i wszystko było OK, ale zostaliśmy ukarani, bo się zepsuł, a regulamin nakłada obowiązek posiadania dwóch. Wtedy pytałam, skąd mogliśmy to przewidzieć. Pokiwano ze zrozumieniem głową i powiedziano, że jako organizator powinnam zadbać o to, żeby traktor się nie zepsuł. Pochyliłam głowę, powiedziałam, że w porządku, bo taki jest regulamin. A dodam, że nic się nie wydarzyło i nic się nie opóźniło. Godzinę przed meczem zepsuł się traktor, była niedziela, więc trudno było coś zrobić. Po jakimś czasie to się udało, ale chwilowo jeden z ciągników nie działał i z tego tytułu otrzymaliśmy karę. Mecz nie był jednak przerwany, odbył się o właściwej porze. Domyślam się jednak, że gdyby doszło do przerwania zawodów, wszelkie konsekwencje wobec nas zostałaby wyciągnięte. Tak mi się przynajmniej wydaje, bo w stosunku do naszego klubu wszelkie sankcje regulaminowe były zawsze wyciągane - wyjaśnia Półtorak.

Prezes klubu z Rzeszowa ma również świadomość, że tarnowianie byli w niedzielnym meczu drużyną zdecydowanie lepszą i w pełni zasłużenie odnieśli zwycięstwo. To, co działo się jednak na torze, nie powinno jej zdaniem wpływać na interpretację przepisów. - Abstrahuję od wyniku i podkreślam, że drużyna tarnowska była lepsza i wygrała. Regulamin jest taki, a nie inny. Rozumiem, że sędzia jest osobą, która powinna stać na straży wypełniania obowiązków regulaminowych. W związku z tym dla nas sprawa nie podlega ocenie i dyskusji. Przepis jest jasny i czytelny. Mówi wprost, jak należało postąpić. Nawet gdybyśmy wygrali ten mecz, to drużyna przeciwna lub ktokolwiek inny np. Ekstraliga, mając na uwadze przepisy, powinna ogłosić walkowera. To, co działo się na torze, nie ma znaczenia. Tak czytam ten przepis ja i tak czyta go kancelaria. Niektóre przepisy wymagają interpretacji. Ten jest bezwzględny i nie daje sędziemu prawa wyboru. Nie jest napisane, że sędzia może, bo wtedy jasnym jest, że może, ale nie musi. Tutaj nie ma wyjścia - przekonuje Półtorak.

Źródło artykułu: