Kamil Hynek: W meczu z Włókniarzem czternaście punktów. W spotkaniu przeciwko PGE Marmie mały komplet dwunastu oczek. To już chyba się robi nudne, jak cię tak chwalimy po każdym meczu?
Artiom Łaguta: (śmiech) Na pewno nie. Z rzeszowianami wbrew pozorom ciężko mi się jeździło. Zmęczony byłem po meczu w lidze rosyjskiej. Tyle pokonanych kilometrów musi pozostawiać jakiś ślad. Dużo czasu ostatnio spędzam w samolocie.
W Tarnowie też latasz, ale po torze. Nie ma na ciebie mocnych.
- Faktycznie trochę latam ostatnio, nie tylko do Rosji. Myślałem szczerze mówiąc, że będzie ciężej. Obstawiałem nasze zwycięstwo, ale w granicach czterech, ośmiu punktów. A tu poszło mniej więcej w takich rozmiarach, jak miało to miejsce z Częstochową.
Wspominaliśmy, że w czterech startach zdobyłeś mały komplet dwunastu punktów. W ostatniej gonitwie dnia swój wyścig odstąpiłeś Kacprowi Gomólskiemu. Dlaczego?
- Nie ma tu jakichś sensacji. "Ginger" pojechał dobrze swoje trzy biegi, więc postanowiłem oddać mu też jeden swój. Mnie w ogóle trudno się jechało, o czym już wcześniej mówiłem.
Informacja została już potwierdzona. Reprezentacja Rosji pojedzie podczas DPŚ poważnie osłabiona. A przecież jeszcze tydzień temu sprawa wyglądała zupełnie inaczej. Miał być najmocniejszy skład i walka o medale. Co się więc stało na przestrzeni tych kilku dni?
- Federacja szukała sponsora na występ mój, Emila Sajfutdinowa i Grigorija. Potem okazało się, że Emil nie pojedzie. Sponsor doszedł do wniosku, że w takim razie szanse na sukces naszej kadry są małe. W takim wypadku nie pojedziemy i my z bratem.
Będziesz miał więc niecałe dwa tygodnie odpoczynku do kolejnego spotkania ligowego w Gorzowie. Jak zamierzasz spędzić tą przerwę?
- Jeszcze nie wiem. Na pewno nie wyjadę na żadne wakacje. Potrenuję pewnie trochę na motocrossie, aby być cały czas w kontakcie z motocyklem.
A jak wspominasz swoje dotychczasowe występy na stadionie im. Edwarda Jancarza. Będzie to niezwykle ważny mecz, w kontekście awansu Jaskółek do play off. Być może nawet kluczowy?
- Jak dobrze pamiętam swój ostatni mecz jeszcze w barwach Częstochowy, to zrobiłem w Gorzowie bodaj dwanaście albo trzynaście punktów. Miałem na rozkładzie Nickiego Pedersena ze dwa razy. Tor jest dobry, trzeba tylko dopasować motocykle. Będziemy pozytywnie nastawieni do tych zawodów.
Nikt z ekipy przeciwnej nie miał w głowie takiego pomysłu, aby sprawdzić ci silniki. Kiedyś takie praktyki były często stosowane, gdy były wątpliwości, że dany zawodnik jest podejrzanie szybki?
- Jakby chcieli mogą rozbierać motocykl, niech zobaczą co tam mam za silnik. Mogą sprawdzać do woli. Wszystko jest tak, jak ma być. Co ciekawe na tym silniku awansowałem do Grand Prix. Na nim jadę cały czas.
Jesteś jednym z objawień sezonu. Chciałbyś po tym roku dostać stałą dziką kartę na cykl Grand Prix. Bo nie ścigasz się w eliminacjach podobnie jak twój brat, ale jak go ostatnio zapytałem czy chciałby być uczestnikiem cyklu, to bez zawahania odpowiedział, że "dzikusa" by przyjął?
- Ja nie liczę na dziką kartę. W mojej opinii, aby skutecznie ścigać się w GP trzeba przejeździć trzy bardzo dobre sezony w Enea Ekstralidze. Teraz jakbym awansował to co? Możliwe, że wyglądałbym jak Martin Vaculik. Już to przerabiałem parę lat temu. Ciężko złapać kilka srok za ogon od razu.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
pokazał talent do jazdy oby jak najdłużej w barwach Jaskółek.