Rzeczywistość bez Tomasza Golloba

Trzeba mieć świadomość, iż Tomasz Gollob wychodzi na ostatnią prostą żużlowej kariery. Rezygnując ze startu w finale DPŚ, daje nam wszystkim sygnał, że do jego nieobecności trzeba się przyzwyczajać.

W tym artykule dowiesz się o:

Turniej stworzony dla niego

Gdyby zapytać kibiców, bez czego nie wyobrażają sobie zawodów Drużynowego Pucharu Świata, większość z nich zamiast Trofeum Ove Fundina, wskazałoby na Tomasza Golloba. Analizując historię można by odnieść wrażenie, że zawody te zostały dla niego stworzone. Zawodnik Unibaksu Toruń jest rekordzistą pod względem medali. Nikt inny nie wygrywał DPŚ pięciokrotnie i nikt nie zdobył w nim ponad 360 punktów. Trudno wyobrazić sobie ten turniej bez Golloba tym bardziej, że na przestrzeni ostatnich dwunastu lat nie opuścił ani jednych zawodów z udziałem biało-czerwonych. Ta niebywała passa została zatrzymana dopiero w minioną niedzielę, kiedy żużlowiec przegrał z problemami zdrowotnymi.

Z powodu bólu kręgosłupa, Tomasza Golloba zastąpiono młodzieżowcem Stelmet Falubazu Zielona Góra - Patrykiem Dudkiem. Stwierdzenie, że brak "Chudego" był odczuwalny na torze, byłoby nieprawdziwe. Polacy w cuglach wygrali półfinał w Częstochowie i zameldowali się w sobotnim finale, który zostanie rozegrany na torze w Pradze. Obsada zawodów, które zadecydują o rozdaniu medali, była wówczas nieznana. Na chwilę obecną wiemy już jednak, że trener kadry - Marek Cieślak, postawi w sobotę niemal na pewno na tych samych zawodników.

Czy w kluczowym momencie finału nie zabraknie wsparcia Tomasza Golloba?
Czy w kluczowym momencie finału nie zabraknie wsparcia Tomasza Golloba?

Finał, który będzie wyzwaniem

Zawody półfinałowe pokazały, iż Polacy - w przeciwieństwie choćby do Australijczyków - nie są uzależnieni od swojego lidera. Podczas gdy reprezentacja z Antypodów narzekała na brak Chrisa Holdera, Golloba zastąpił udanie wspomniany Patryk Dudek. Żużlowiec Falubazu zdobył co prawda osiem punktów, ale dorobek ten byłby większy, gdyby nie pechowy defekt, który przytrafił mu się w jednym z wyścigów.

Nikt nie ma jednak gwarancji, że absencja Tomasza Golloba nie będzie odczuwalna także w finale. Bez względu na losy barażu, obsada decydujących zawodów będzie znacznie silniejsza niż podczas półfinału w Częstochowie. W kluczowych biegach, gdy na barki zawodników spadnie niebywała presja, uwidocznić może się brak kapitana. W przypadku startu Gollob wspierałby swoich kolegów w parkingu i co ważniejsze - zdobywałby bezcenne punkty na torze.

Zarówno Marek Cieślak, zawodnicy, jak i kibice, muszą mieć jednak świadomość, że kariera Tomasza Golloba nie będzie trwać wiecznie, a zawody rangi mistrzowskiej bez jego udziału staną się wkrótce codziennością. Reprezentacja, która coraz częściej składa się z młodych zawodników, na swoistą zmianę pokoleniową powinna być przygotowana. Prawdziwym wyzwaniem i zarazem nieodzownym doświadczeniem będzie zatem przystąpienie do finału bez niego. Brak lidera wiąże się jednak z ryzykiem, na które selekcjoner kadry niekoniecznie może sobie pozwolić. Jak zauważa ekspert SportoweFakty.pl, Jacek Gajewski, biało-czerwoni muszą koniecznie zmazać plamę z ubiegłorocznych zawodów. - Pamiętamy jaka była wtedy sytuacja. Po kilku latach dominacji nie tylko nie zdobyliśmy medalu, ale nawet nie weszliśmy do finału. Marek Cieślak zrobi wszystko, by w tym roku wygrać - uważa.

Nie chciał być obciążeniem

Tomasz Gollob nie zdecydował się walczyć z czasem i już po niedzielnym półfinale oznajmił Markowi Cieślakowi, by ten nie brał go pod uwagę przy ustalaniu składu na finał. Jak zauważa Jacek Gajewski, wpływ na decyzję zawodnika mógł mieć regulamin DPŚ. - W zawodach nie ma rezerwowego, dlatego ważne jest to, by żużlowiec, który jest w składzie był w stanie objechać te zawody do końca i zrobił to na jakimś dobrym poziomie. Bo jeśli powie po jednym czy dwóch wyścigach, że jednak źle się czuje, to robi się ogromny problem - wyjaśnił ekspert SportoweFakty.pl.

Tomasz Gollob zrezygnował z szansy sięgnięcia po szósty złoty medal DPŚ, czyniąc to dla dobra zespołu. Zgodnie ze słowami Gajewskiego, deklarując swoją gotowość do startu w finale, podejmowałby ryzyko i brał na siebie niemałą odpowiedzialność. W przypadku nasilającego się bólu lub odnowienia urazu w trakcie zawodów, byłby bowiem dla reprezentacji obciążeniem. Niewykluczone, że wyszedł też z założenia, że zwycięskiego składu kadry się nie zmienia i że warto przekazać schedę młodszym, być może równie utalentowanym kolegom.

Tomasz Gollob to rekordzista zmagań w Drużynowym Pucharze Świata
Tomasz Gollob to rekordzista zmagań w Drużynowym Pucharze Świata

Człowiek niezastąpiony

Sytuacji, kiedy kapitan ratował biało-czerwonych i brał na swoje barki odpowiedzialność za cały zespół, było w historii wiele. Swoją siłę potrafił potwierdzać nawet w zawodach, których nie mógł zaliczyć do w pełni udanych. Było tak w finale Drużynowego Pucharu Świata, który rozegrano w 2009 roku. Gollob, jadąc na pożyczonej maszynie Krzysztofa Kasprzaka, wygrał decydujący bieg z Leigh Adamsem, pieczętując zdobycie kolejnego złota.

O tym, jak wiele znaczą dla Golloba reprezentacja i starty w Drużynowym Pucharze Świata, świadczy chociażby to, że w ciągu dwunastu lat nie opuścił ani jednych zawodów. Jest to imponujące tym bardziej, gdy spojrzy się na poczynania reprezentantów innych krajów. Jedni rezygnują z udziału w DPŚ z powodów finansowych, z kolei drudzy stawiają wyżej zawody ligowe i indywidualne, decydując się w lipcu na odpoczynek.

Bez względu na to, czy kariera Tomasza Golloba trwać będzie jeszcze przez dwa czy trzy sezony, jego kolejne starty w Drużynowym Pucharze Świata - jak przyznał sam Marek Cieślak - są niestety wątpliwe. Wydaje się, że bez względu na losy sobotniego finału w Pradze, decyzja mistrza świata z 2010 roku nie ulegnie już zmianie. Co pocieszające, doczekanie się godnego następcy wydaje się być kwestią czasu. Przykłady Jarosława Hampela, Patryka Dudka czy Macieja Janowskiego pokazują, że może być to możliwe.

Faktem jest, że reprezentacja Polski może sięgnąć w sobotę po pierwsze od 1969 roku drużynowe mistrzostwo świata bez udziału Tomasza Golloba. Historia, czy tego chcemy czy nie, pisze się właśnie na naszych oczach.

Michał Wachowski

[b]Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

[/b]

Źródło artykułu: