Dawid Borek: Ten sezon nie był dla ciebie udany i z pewnością chciałbyś o nim jak najszybciej zapomnieć.
Dennis Andersson: No tak, nie ma co ukrywać, że ten rok nie był dla mnie najlepszy. Muszę jednak zaznaczyć, że podczas sezonu sporo się nauczyłem. Na pewno zapamiętam z niego pozytywne rzeczy, a postaram się zapomnieć o niepowodzeniach. Muszę wziąć się w garść i dalej ciężko pracować.
Więc twoim zdaniem ten sezon nie był dla ciebie kompletnie stracony?
- Dokładnie. Byłem szczęśliwy, że ponownie mogę jeździć po groźnej kontuzji nogi, której doznałem w 2012 roku we Wrocławiu. Ciężko pracowałem nad tym, aby moja noga została przed nowym sezonem w pełni wyleczona. Jak już powiedziałem, sezon sporo mnie nauczył, więc nie mogę go uznać za całkowicie nieudany.
W rozgrywkach polskiej ENEA Ekstraligi wziąłeś udział w jedynie czterech spotkaniach. Domyślam się, że twoje oczekiwania co do startów w lidze były o wiele większe.
- Nie ma co ukrywać, że chciałem wystąpić w większej ilości meczów. Trener zadecydował jednak inaczej i musiałem to zaakceptować.
Jestem pewny, że pamiętasz pojedynek z Betard Spartą. Zdobyłeś wtedy 7 punktów i 3 bonusy, a po tym pojedynku trener Dariusz Śledź powiedział, że byłeś zawodnikiem meczu. Udowodniłeś wtedy, że stać cię na wygrywanie nawet z bardziej doświadczonymi zawodnikami, a mimo tego szkoleniowiec nie dawał ci szansy na kolejne występy. Czułeś się z tego powodu zawiedziony?
- To prawda, udało mi się wtedy pojechać bardzo udane zawody. Miałem nadzieję, że przez taki występ uda mnie się przekonać trenera i ponownie pojawić się w składzie. Wydaje mi się, że na przeszkodzie stała moja średnia KSM, przez co było mi dane pojechać tylko w czterech meczach.
Żałujesz, że zimą zdecydowałeś się podpisać kontrakt z PGE Marmą?
- Nie. Rzeszowski klub jest bardzo dobrze zorganizowany. Nie mogę nic zarzucić kierownictwu czy kibicom. Wszystko mi odpowiadało.
Nie masz wrażenia, że przez mało jazdy w tym sezonie zatrzymał się twój sportowy rozwój? W ubiegłych latach byłeś jednym z ważniejszych ogniw swoich drużyn. Teraz spadłeś na pozycję rezerwowego, co dla takiego młodego zawodnika nie jest niczym dobrym.
- Nie uważam, że zatrzymał się mój rozwój. Co prawda udało mnie się pojechać tylko w kilku zawodach, więc ciężko było utrzymać dobrą formę. To na pewno nie było dla mnie dobre. Jestem jednak pozytywnie nastawiony i wierzę, że w przyszłym roku będę miał o wiele więcej jazdy. Postaram się być maksymalnie przygotowany na pierwsze mecze w nowym sezonie.
Czy gdy miałeś dłuższą przerwę od żużla myślałeś o zakończeniu kariery? Wielu zawodników, którzy nie mieli możliwości do regularnych startów, decydowało się na odwieszenie kevlaru na wieszak.
- Nie, nigdy o tym nie myślałem.
PGE Marmie nie udało się utrzymać w ENEA Ekstralidze. Chciałbyś wciąż reprezentować barwy Żurawi w pierwszej lidze, czy może zdecydujesz się na poszukiwanie innego pracodawcy?
- Zobaczymy jakie kluby będą widziały mnie w swoich składach. Będę szukał zatrudnienia w zespołach z ENEA Ekstraligi i pierwszej ligi.
Zdążyłeś już odpocząć po sezonie?
- Przez dwa tygodnie przebywałem w rodzinnym domu. Teraz czeka mnie masa pracy przed kolejnym sezonem.
Jakie są twoje plany na kolejny rok startów?
- Najważniejsze cele zachowam dla siebie. Nie ukrywam, że mam spore oczekiwania wobec mojej osoby. Otacza mnie grupa oddanych ludzi, którzy chcą mi pomóc, aby sezon 2014 był dla mnie bardzo udany.