Dziewięć lat u boku australijskiego mistrza - przygoda życia Pawła Jądera
Przyprowadził do Adamsa Rusieckiego
Jeżdżąc w leszczyńskim klubie, Adams nawiązał bliską współpracę z szefem firmy Polcopper, Piotrem Rusieckim. Niewiele osób zdaje sobie jednak sprawę, że poznali się oni właśnie za sprawą Pawła Jądera. - To w zasadzie ja przyprowadziłem Piotra do Adamsa. Był okres, gdy Leigh nie miał na swoim kombinezonie żadnego polskiego sponsora. To właśnie wtedy spytał mnie, czy w okolicach Leszna nie ma chętnych do nawiązania współpracy. Chodziłem po różnych firmach i choć Leigh był już wtedy rozpoznawalnym zawodnikiem, nikt nie był współpracą zainteresowany. Gdy zaczynałem wątpić, że uda się kogoś znaleźć, pomyślałem o Piotrze, który z powodzeniem prowadził firmę Polcopper. Choć nie rozmawialiśmy ze sobą od paru lat, postanowiłem do niego zadzwonić. Pamiętam, że umówiliśmy się na spotkanie i przy piwie rozmawialiśmy na temat tego, czy byłby współpracą z Adamsem zainteresowany. Leigh później do niego zadzwonił i już bez mojej pomocy zajęli się szczegółami.
Piotr Rusiecki, który został w 2013 roku prezesem Unii Leszno, był sponsorem Adamsa do zakończenia jego żużlowej kariery. Zdaniem Jądera, prezes Polcopperu był nie tylko sponsorem, ale i przyjacielem. - Wiem, że obaj do tej pory utrzymują ze sobą bliski kontakt i myślę, że nie była to zwykła relacja między sponsorem a zawodnikiem. Nie wiem czy nie przesadzę, ale wydaje mi się, że łączyła ich szczera przyjaźń - przyznaje.
O tym, że pożegnanie z Lesznem było naprawdę poruszające, wspominał Tomasz Lorek. "Leigh przyniósł dwa kaski na których widniało serduszko przytulone do imienia Luiza. Był to hołd kangura dla tragicznie zmarłej małżonki Piotra Rusieckiego. George Michael napisał w piosence "Jesus to a child", że największym dramatem jest śmierć dziecka, ale równie bolesne jest odejście żony. Adams postawił oba kaski na niewielkim stoliku i objął Piotra ramieniem. Po przyjacielsku. Strugi łez popłynęły z oczu człowieka, który przez wiele lat wspierał karierę Leigh Adamsa. I przemożna cisza dookoła".
Złośliwość losu
Zarówno Paweł Jąder, jak i inni bliscy współpracownicy z bólem serca przyjęli wiadomość o wypadku, do jakiego doszło w czerwcu 2011 roku. Adams, ścigający się wówczas w pustynnym wyścigu Funke Desert Race, złamał kręgosłup oraz uszkodził rdzeń kręgowy. - To chyba jakaś złośliwość losu. Leigh uprawiał niebezpieczny sport, jakim jest żużel, a poważnego urazu nabawił się dopiero po zakończeniu kariery. Pamiętam, że zanim zaczęliśmy współpracować, miał on dość poważny uraz obojczyka. Później, gdy byłem przy nim przez dziewięć lat, nic takiego mu się nie przytrafiało - wyjaśnia.Choć Paweł Jąder został niedawno menedżerem leszczyńskiej Unii, niewykluczone, że największą przygodę życia ma już za sobą. Wieloletniej współpracy z wybitnym żużlowcem, jakim był Leigh Adams, ciężko porównać bowiem do czegoś innego. - Minęło już trochę lat, ale o tym, czego uczyłem się u boku Leigh nie zapomniałem. Mówiąc szczerze, była to dla mnie szkoła żużla na światowym poziomie - podsumowuje.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>