Opole jest szczęśliwe dla Piotra Świderskiego, który odniósł drugie z rzędu zwycięstwo w gali. Przed rokiem triumfował indywidualnie, w sobotę wraz z Wojciechem Lisieckim wygrał w parach. - Śmialiśmy się, że odpowiada mi geometria i przyczepność tego lodowiska - mówił zadowolony "Świder". - A tak poważnie, to cieszę się, że spisuję się tak dobrze na tym lodowym torze. Zmieniono formułę zawodów, ale myślę, że jest to udany ruch organizatorów, bo kibic lubi nowości. Trafiłem dziś na doskonałego parowego. Wojtek ma już za sobą pierwsze ślizgi. W tym roku, podobnie jak ja, jeszcze nie trenował, ponieważ warunki nie sprzyjały. Obaj się uczymy i nabieramy doświadczenia.
Świderski z Lisieckim o zwycięstwo rywalizowali z duetem Artur Czaja - Maksym Drabik. Czaja był czołową postacią sobotnich zawodów i nie znalazł na tafli pogromcy. - Artur to specjalista w tej odmianie - komentował Piotr Świderski. - Z tego, co wiem, bardzo dużo jeżdżą ze Sławkiem Drabikiem na lodzie, a doświadczenie odgrywa tu ważną rolę. Gratulacje dla niego, Maksyma Drabika i chłopaków z Niemiec, bo poprzeczkę zawiesili wysoko. Nie było tak, że wygraliśmy, jadąc jedną ręką.
Nowy zawodnik Stali Gorzów regularnie bierze udział w galach lodowych. Uznaje to za element przedsezonowego treningu. - Kontakt z motocyklem jest nie do zastąpienia. Pracujemy manetką gazu i sprzęgłem, a nawet takie śmieszne ślizgi są w tym okresie zimowym mile widziane - podkreśla Świderski. - Sprzęt na lodzie nie odgrywa aż tak istotnej roli. Nie trzeba mieć najlepszych silników na świecie, by zwyciężać. Ważniejsza jest technika i umiejętność dopasowania motocykla. W normalnym żużlu musisz posiadać szybki sprzęt, puszczać sprzęgło i zapieprzać do przodu.
Przygotowania do rozgrywek nabierają tempa. Wychowanek Sparty Wrocław szlifuje formę fizyczną i dba o zaplecze sprzętowe, choć na temat zakupu nowych silników wypowiada się wymijająco. - Do tego potrzebne są środki. Życzyłbym sobie je mieć - wyjaśnia. - W całym roku mamy mało czasu na wakacje, a teraz zupełnie nie mogę sobie na nie pozwolić. Styczeń jest bardzo intensywnym miesiącem, ponieważ treningi fizyczne są bardzo zaawansowane. Dopinamy także przygotowania sprzętowe. Do tego dochodzi zabieganie o sponsorów, zapełnianie powierzchni reklamowych i szereg innych spraw.
Piotr Świderski ma za sobą nieudaną przygodę ze Startem Gniezno. Do minionego sezonu nie chce wracać. Chętniej mówi o zbliżających się rozgrywkach oraz swoim nowym klubie. - Gorzów ma długą i bogatą historię. Zagościł już na stałe w ekstralidze. Na razie relacje z działaczami są pozytywne i mam nadzieję, że takie zostaną do końca. Powalczymy o dobry wynik, ale oceniać będziemy dopiero po sezonie. Życzyłbym sobie i kolegom, by omijały nas kontuzje. Jeśli będziemy rywalizować w pełni sił, to myślę, że o rezultat możemy być spokojni. Na gorzowskim torze notowałem ostatnio udane występy. Po słabym starcie można tam coś wskórać, nie ma tylko jednej ścieżki do jazdy. Takich torów powinno więcej, bo kibice oczekują ścigania i dobrego widowiska - kończy Świderski.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!