"Doyley" swoją przygodę z polską ligą rozpoczął w 2008 roku w barwach rawickiego Kolejarza. Wystąpił wtedy w ośmiu spotkaniach Niedźwiadków w I lidze i zdobywał średnio 1,4 punktu na bieg. Z całą pewnością ówczesne wyniki nie były imponujące, nie należy jednak zapominać, że rawiczanie byli wtedy outsiderami zaplecza najwyższej klasy rozgrywkowej. Następnie urodzony w 1985 roku żużlowiec zaliczył roczny rozbrat z polską ligą, natomiast w kolejnych latach przywdziewał barwy klubów z Gniezna, Piły i Rybnika, jednak nie były to regularne występy.
Powrót Jasona Doyle'a do Polski nastąpił w 2013 roku i można powiedzieć, że Australijczyk wrócił do korzeni w polskiej lidze. Analogii do 2008 roku można wskazać wiele: ten sam klub, ta sama liga i ta sama fatalna sytuacja Kolejarza. Co ciekawe urodzony w australijskim Newcastle zawodnik miał być lekiem na zwycięstwo rawiczan nad... Orłem Łódź. Sztuka ta nie udała się zawodnikom prowadzonym przez trenera Piotra Żyto, jednak Doyle mógł zaliczyć to spotkanie do udanych, gdyż wywalczył dziewięć punktów i dwa bonusy. Potem przyszła kolej na występ przeciwko ostrowianom i gdańszczanom i w obu pojedynkach żużlowiec rodem z Nowej Walii zaliczył dwucyfrowe zdobycze punktowe i był między innymi jednym z głównych autorów jedynego zwycięstwa rawiczan nad gdańskim Renault Zdunek Wybrzeżem.
Więcej Doyle'a w polskiej lidze w sezonie 2013 nie zobaczyliśmy, co było spowodowane trudną sytuacją Kolejarza. Jednak na innych arenach kibice mogli podziwiać umiejętności tego zawodnika. Był między innymi w składzie reprezentacji Australii na Drużynowy Puchar Świata. Z całą pewnością podczas półfinału DPŚ w Częstochowie znalazło się kilku kibiców, którzy dokładniej sprawdzali nazwisko tego zawodnika w programie zawodów. Doyle zdobył siedem punktów i zdołał objechać między innymi Krzysztofa Kasprzaka. W barażu zdobył osiem punktów, natomiast w finale pięć i ostatecznie stanął z kolegami z reprezentacji na trzecim stopniu podium.
Występ Jasona Doyle'a na torze w Częstochowie obserwował między innymi Bartłomiej Juszczak, który przed tym sezonem odpowiadał za kontraktowanie zagranicznych zawodników przez Orła i zdradził co wpłynęło na zainteresowanie tym zawodnikiem. - Wiedzieliśmy o tym, że prawdopodobnie opuści szeregi Orła Peter Kildemand. Wiedzieliśmy, że będzie trudno także zatrzymać Kenniego Larsena i Rory'ego Schleina. I tak się w istocie stało, dlatego postanowiliśmy, aby szukać zawodników, którzy właśnie tak jak chociażby Kildemand zaliczali na polskich torach epizodyczne występy, natomiast mieli bardzo wielką ochotę do tego żeby wypromować się właśnie w łódzkim klubie, a przy okazji mieć pewne pieniądze za punkty. Patrząc na historię Doyle'a w polskiej lidze, jak na dłoni widać, że Australijczyk idealnie wkomponował się w koncepcję działaczy Orła.
Doyle w negocjacjach z polskimi klubami miał w ręku kilka mocnych kart przetargowych. Przemawiały za nim dobre wyniki a lidze angielskiej w barwach Swindon Robins, udane występy w DPŚ, czy udany epizod w Kolejarzu Rawag Rawicz. - Podejrzewam, że nie byliśmy jedynym klubem pierwszoligowym, który rozmawiał z Jasonem. On znał nasze warunki, negocjował twardo i rzeczywiście długo te negocjacje trwały. Byliśmy raz bliżej, raz dalej. Mam przekonanie, że jest to zawodnik, który podobnie jak Kildemand chce się pokazać i mam nadzieję, że ominą go kontuzje i będzie dobrze spasowany z polskimi torami - mówi Juszczak. Dodatkowo Doyle zdradził przed łodzianinem swoje cele na 2014 rok: - Powiedział, że chce być najlepszym zawodnikiem sezonu 2014 w PLŻ. Wiem, że ma być dobrze przygotowany sprzętowo. Mam nadzieję, że Doyle będzie właśnie takim zawodnikiem jak Kildemand w ubiegłym sezonie.
Duży optymizm związany z zakontraktowaniem Doyle'a wyraża także trener łodzian Lech Kędziora. - Uważam, że ten zawodnik nie miał okazji do tej pory pokazać się w polskiej lidze. Myślę, że tę szansę dostanie w Łodzi. Chce zaistnieć w lidze polskiej i myślę, że w takiej drużynie jak Orzeł Łódź ma na to szansę. Nowy trener Orła jest także bardzo zadowolony z występów swojego podopiecznego w Australii: - Ma duże szanse pokazać, że jego wyniki w Australii czy w Anglii będą świadczyły o tym, że również w naszej lidze, na pewno odmiennej, ten zawodnik też będzie znaczącą postacią.
Jason Doyle i jego forma jest dużą niewiadomą, zresztą podobnie jak większości zakontraktowanych przez Orła zawodników. Kilku z nich ma coś do udowodnienia. Australijczyk musi pokazać, że potrafi jeździć dobrze także na polskich torach. Wyniki w Anglii, Australii czy DPŚ dają środowisku żużlowemu w Łodzi dużą nadzieję, że to zawodnik pokroju Petera Kildemanda. Jednak do tego będą potrzebne regularne występy. Wszyscy w Łodzi zadają sobie z pewnością pytanie: Czy ten zawodnik potrafi przestać skakać jak Kangur, a zacząć latać jak prawdziwy Orzeł?