Tłumik Poldem nie zostanie ostatecznie wprowadzony do użytku w polskich ligach żużlowych, mimo że ostatnie wyniki badań przeprowadzonych przez PIMOT dotyczących jego głośności, dały pozytywny wynik. Urządzenie konstrukcji Leszka Demskiego chwalili także sami zawodnicy, na czele z Krzysztofem Kasprzakiem i Tomaszem Gollobem.
Zawiedziony decyzją PZM jest także Janusz Kołodziej. Żużlowiec tarnowskiej Unii ma jednak nadzieję, że zapowiadane odwołanie do FIM przyniesie pozytywny skutek. - Przyjmuję tę decyzję z żalem, bo jak widać po pierwszych testach, wszyscy zawodnicy byli z tych tłumików zadowoleni. Chciałbym, by wprowadzono je do polskiej ligi i podobnie jak pozostali żużlowcy, liczę na skuteczne działanie naszych władz, byśmy mogli używać tego tłumika na całym świecie. Byłaby to jeszcze lepsza sytuacja niż w przypadku, gdyby wprowadzono go jedynie w naszym kraju - powiedział Kołodziej w rozmowie z naszym portalem.
"Koldi" jest zwolennikiem wprowadzenia tłumika Leszka Demskiego, pomimo że osiąga korzystne wyniki na obecnie dostępnych urządzeniach. Zdaje sobie jednak sprawę, że polski tłumik zwiększyłby bezpieczeństwo żużlowców na torze. - Podobnie jak innym zawodnikom, zależy mi przede wszystkim na tym, by jeździć na bezpiecznych urządzeniach. Patrząc na wynik sportowy, mógłbym powiedzieć, że niepotrzebne mi są żadne zmiany. Także na obecnych tłumikach, mimo że mam do nich zastrzeżenia, potrafię spisywać się udanie. Nie warto jednak pozostawać przy tym, co jest gorsze i niebezpieczne, nawet jeśli sobie z tym na torze dajemy radę - zakończył Kołodziej.