Przepis na żużel (3): Regulamin idealny

 Redakcja
Redakcja
Zamiana pól startowych

Taka możliwość swego czasu istniała. Uważam, że warto do tego wrócić, jeśli drużyna będzie przegrywać przykładowo sześcioma punktami. Mam na myśli dokładnie sytuację, że przy takiej przewadze zawodnicy, którzy jadą z pola drugiego i czwartego, mogą pojechać z pola pierwszego i trzeciego. Dopuszczałbym również sytuację, że jeśli dany żużlowiec jest przypisany do pola czwartego, a jego kolega z pary do drugiego, to mogą się po prostu zamienić się miejscami. To powinno się odbywać tylko przy odpowiedniej przewadze rywala. Uważam, że sześć punktów to rozsądna granica. Ktoś powie powiedzieć, że wielu zawodników jeździłoby przez większość meczu z tych samych pół. Zgadza się, ale na pewno byłby to dodatkowy element, który wpłynąłby na atrakcyjność widowiska.

Moja propozycja: Jestem zwolennikiem możliwości zamiany pól startowych przy określonej przewadze przeciwnika.

Numeracja zawodników

Na przestrzeni ostatnich kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu lat bardzo mocno zmieniła nam się tabela biegowa. Ostatnio zacząłem się zastanawiać, czy numeru osiem i szesnaście nie należy kompletnie wyrzucić i zastosować to, co obowiązuje w innych dyscyplinach. Zmierzam do tego, że numeracja drużyny gospodarzy i gości mogłaby być taka sama, czyli od numeru 1 do 7. Bezmyślnie od wielu lat przepisujemy numerację od 1 do 7 i od 9 do 15. Do końca nie zastanawiamy się nad tym, z czego ona wynika. Po prostu kopiujemy, bo kiedyś była inna tabela wyścigów.

Moja propozycja: Proponuję, żeby zawodnicy obu zespołów startowali z numerami od 1 do 7 (zakładając, że nie wprowadzamy dodatkowego zawodnika rezerwowego).

Zawodnik rezerwowy z numerami 8 i 16

To pewnym sensie związane z powyższą kwestią. O niej pisałem w tym kontekście, że zawodnika rezerwowego z numerami 8 i 16 nie ma. Czy jednak należałoby do tego rozwiązania wrócić? Kiedyś mógł tam startować żużlowiec do 23 roku życia. To z jednej strony była szansa dla zawodników, którzy kończyli wiek juniora. Dzięki temu mogli załapać się jeszcze do ekstraligowego składu. Moim zdaniem to było jednak nie do końca dobre rozwiązanie, które przedłużało tylko sztucznie pewne kwestie o dwa lata w przypadku młodego żużlowca. W pewnym sensie to było takie "holowanie" niektórych żużlowców. Znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby stworzenie rezerwy pod numerami 8 i 16, ale bez żadnych ograniczeń. Dzięki temu niektórzy zawodnicy mogliby liczyć na występy w swoim zespole i to pewnie miałoby dla nich znaczenie przy podpisywaniu kontraktów. Możliwości do jazdy byłoby wtedy nieco więcej. Należałoby jednak dokładnie określić, kogo mogą zastępować tacy żużlowcy w jakich przypadkach. Dziś jest naprawdę duży problem, żeby zbudować ławkę rezerwowych. Każdy chce jeździć. W związku z tym rezerwa na pozycjach 8 i 16 mogłyby być nadzieją dla wielu zawodników.

Moja propozycja: Skłaniałbym się do powrotu do zawodnika rezerwowego z numerami 8 i 16, ale nie ograniczałbym, kto może pełnić taką rolę.

Okienko transferowe

To jest dobry pomysł, który działa w innych dyscyplinach. W przypadku piłki nożnej rozgrywki trwają oczywiście znacznie dłużej. Problemem żużla i jego minusem jest fakt, że to sport urazowy. Okienka transferowe to jedno z lekarstw na problemy kadrowe. Czasami zdarza się też tak, że zawodnik notuje dobre wyniki w Szwecji, a w Polsce przed sezonem nie został dostrzeżony. Dzięki temu, że jest okienko pojawiałaby się dla niego szansa. Może być również tak, że ktoś dochodzi do zdrowia w trakcie rozgrywek. Wraca na tor i okazuje się, że po kontuzji nie ma śladu, bo jedzie świetnie. Wtedy można go zakontraktować w czasie sezonu. Uważam, że okienko powinno otwierać się pod koniec czerwca oraz na przełomie sierpnia i września. To podzieliłoby sezon na trzy równe części.

Moja propozycja: Jestem zwolennikiem okienka transferowego
Przepisy dotyczące Zastępstwa Zawodnika w ocenie Jacka Gajewskiego wymagają zmian Przepisy dotyczące Zastępstwa Zawodnika w ocenie Jacka Gajewskiego wymagają zmian
Przerwa dla menedżera

Jeszcze w czasach nie tak odległych menedżer drużyny czy jej kierownik mógł poprosić o "czas". To było pięć minut dla niego i zespołu. To nie było najgorsze rozwiązanie. Ważne są w tym wszystkim jednak ramy czasowe, w których odbywa się mecz. Żużel idzie do przodu, a na spotkaniach o najwyższą stawkę obecna jest telewizja. Zbyt długie przerwy nie są pożądane. Teraz mamy duży porządek dotyczący tego, kiedy i na jak długo rywalizacja jest wstrzymana przykładowo z powodu równania toru. Przerwa była jednak dość ciekawą rzeczą, która funkcjonuje w innych dyscyplinach sportu. Moje doświadczenie z prowadzenia drużyny podpowiada mi, że ona mogła odgrywać pewną rolę i wpłynąć pozytywnie na zespół. Jeśli drużyna nie jechała najlepiej, to można było zapanować nad emocjami lub uzgodnić wiele kwestii dotyczących dopasowania sprzętu do warunków torowych. Nie sadzę, że taka możliwość wprowadzałaby duży bałagan w meczowym grafiku.

Moja propozycja: Jestem zwolennikiem powrotu do przerwy dla menedżera.

Przerwa na badanie lekarskie

Ze względów formalnych jest konieczna i to nie podlega żadnej dyskusji. Dobrze jednak, że jest ona ograniczona do pięciu minut, bo wcześniej było wiele nadużyć. Badania się przedłużały, a chodziło tak naprawdę tylko o przygotowania motocykla, tak żeby był sprawny do jazdy. Pięć minut, które mamy obecnie, to dobra granica. Generalnie ten temat powinien być szerzej dyskutowany. Pamiętam Grand Prix w Eskilstunie, kiedy sędzia nie dopuścił do dalszej jazdy Wieśka Jagusia po kolizji z Pedersenem. Spadła na niego fala krytyki. Tymczasem rozmawiałem z naszym reprezentantem kilka dni po tym turnieju i on powiedział mi, że dobrze się stało. Tak naprawdę Wiesiek nie pamiętał nic z tego, co się wtedy wydarzyło. Pod wpływem adrenaliny i emocji można podjąć wiele złych decyzji, które później odbiją się na zdrowiu. Lekarz powinien czasami hamować żużlowców, zwłaszcza kiedy doskonale widzi, że dalsza jazda może grozić poważnym niebezpieczeństwem.

Kontrola techniczna motocykli

W decydujących meczach pojawia się obecnie komisarz techniczny i dochodzi do sprawdzania sprzętu. Żużel idzie coraz bardziej do przodu. Nieregulaminowy silnik to forma dopingu. Jeśli spojrzymy na inne dyscypliny, to kwestie techniczne są bardzo dokładnie weryfikowane. U nas pozostają ciągle z boku, a możliwości dotyczących nieuczciwych działań nie brakuje. Kiedy pracowałem w latach 2007-2010 w Unibaksie to częściej dochodziło do kontroli antydopingowych przed zawodami niż do sprawdzania sprzętu. Czasami zdarzało mi się to dwa lub trzy razy w trakcie sezonu, a silniki nie były sprawdzane ani razu. Nie tak dawno Edward Kennett został zawieszony za to, że startował na nieodpowiednim tłumiku. Później pojawiły się wątpliwości czy średnicy tych urządzeń nie zwiększali także inni żużlowcy.

Moja propozycja: Uważam, że komisarze techniczni powinni być obecni na większej liczbie spotkań i częściej sprawdzać sprzęt zawodników.

PS. Za moment zaczną się wielkie żużlowe emocje. W związku z tym na wielu forach czy w komentarzach czytam, że czuć już zapach spalonego metanolu. To coś, co błędnie powtarza się każdego roku. Metanol spala się w sposób bezwonny, a ten charakterystyczny zapach, o którym mówimy, może powstawać w wyniku spalania oleju. Co ciekawe, obecnie jest on znacznie mniej odczuwalny, bo oleje są syntetyczne. Wcześniej stosowano głównie takie, które produkowano na bazie rycyny i z tego wynikała intensywność w zapachu. Teraz zmierza to już w trochę innym kierunku.

Jacek Gajewski

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×