Czwartkowy trening punktowany w Lesznie zakończył się zwycięstwem gospodarzy (51:39). Pomimo tego, przedstawiciele Fogo Unii nie znajdowali się po zawodach w zbyt dobrych nastrojach. Fala krytyki spadła bowiem na przygotowanie leszczyńskiego toru. Jak podkreślali Kacper Gomólski i Martin Vaculik, nie sprzyjał on bezpiecznej jeździe.
Menedżer Fogo Unii, Paweł Jąder, podkreśla jednak, że na powstanie groźnych kolein, jakie utworzyły się na pierwszym i drugim łuku, gospodarze nie mieli większego wpływu. - Tor nie był idealnie przygotowany, ale z drugiej strony nie było przecież tragedii. Na wcześniejszym sparingu z Unibaksem Toruń te fale były większe, a mimo to nie pojawiały się aż tak negatywne komentarze zawodników - wyjaśnił Jąder, który zapewnia, że Fogo Unia nie działa na szkodę zawodników. - Nie szukaliśmy na nikogo pułapek. Nam także zależy przecież na tym, by tor miał dobrą opinię. Nie chcemy poza tym kolejnych kar - dodał.
Sztab szkoleniowy Fogo Unii zdaje sobie sprawę, że koleiny przeszkadzają także im własnym zawodnikom. Z powodu nierównej nawierzchni, upadek zaliczył Grzegorz Zengota. Klub zrobi jednak wszystko, by problem ten został wyeliminowany. - Pracujemy nad torem i likwidujemy fale, by na kolejnych meczach ich nie było. Wiemy już co w trakcie ostatnich przygotowań robiliśmy źle i od tego tygodnia będziemy układać ten tor na nowo. Koleiny były mniejsze niż podczas poprzedniego sparingu, dlatego wiemy, że zmierzamy we właściwym kierunku - podkreślił menedżer.
Niewykluczone, że wpływ na liczbę negatywnych komentarzy odnośnie leszczyńskiego toru mogą mieć wydarzenia z przeszłości. Fogo Unię niejednokrotne oskarżano bowiem o "preparowanie" nawierzchni. Na klub nakładane były także liczne kary. - Myślę, że gdy zacznie się liga szwedzka, zawodnicy zaczną weryfikować swoje zdane na temat toru. Wielokrotnie oglądałem zawody za granicą i często się zdarza, że nawierzchnia w Anglii czy też Szwecji jest w znacznie gorszym stanie niż u nas. Mimo tego, nikt tam na to nie narzeka. Zupełnie inaczej podchodzi się do tego w Polsce, a zawodnicy nauczyli się chyba, że jeździ się tu po stole - podsumował Paweł Jąder.