Speedway Best Pairs Cup w Toruniu oczami Bartłomieja Czekańskiego

WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski
WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski

Już niedługo na Motoarenie w Toruniu rozpocznie się pierwsza runda [tag=36327]Speedway Best Pairs Cup[/tag]. Jakie rozstrzygnięcia w tych zawodach przewiduje ekspert SportoweFakty.pl [tag=2173]Bartłomiej Czekański[/tag]?

W tym artykule dowiesz się o:

"Para goni parę, tej miłości ponad miarę
Para goni parę, czy to szczęście jest za karę
Para goni parę, spójrz kochany na zegarek
Para goni parę, czy ten wyścig jest na czas" (Wanda i Banda)

Oczywiście, że ten wyścig jest na czas. Dziś także o tym, jak z mozołem znana już toruńska firma One Sport (założyciele: Karol Lejman i Jan Konikiewicz), z jej dobrą duszą Adamem Krużyńskim (i z jego zasłużoną dla żużla firmą Nice) oraz z udziałem telewizji Eurosport - transmisja do ponad 70 krajów i wielomilionowa oglądalność! - od roku odbudowuje mistrzostwa świata par, które kiedyś były tak popularne, a potem zostały zaniechane. Dzisiaj w Toruniu na tamtejszej pięknej MotoArenie zostanie bowiem rozegrany fantastycznie zapowiadający turniej drugiej już edycji Speedway Best Pairs Cup. Tym razem będą się na nią składały aż trzy imprezy - poza zawodami w Toruniu, odbędą się bowiem jeszcze dwie rundy: w niemieckim Landshut (10 maja) i w szwedzkiej Eskilstunie (23 maja).

Niestety, jak podejrzewam, zapewne z powodu zakulisowych zagrywek zazdrosnych Anglików (pisałem już o ich intrygach), ta impreza nie ma jeszcze statusu oficjalnych mistrzostw świata, lecz pewnie niebawem taki otrzyma, skoro FIM wpisała ją sobie do kalendarza. Nie tak dawno zresztą odbyło się dość tajemnicze spotkanie One Sport z FIM i mają być następne. Coś może z tego pozytywnego wyniknie, bo... BSI nie została zaproszona.

I historia w ten sposób jakby zatoczyła koło. Tylko po co? A o co mię tu biega dokładnie? Ano o to, że już kiedyś w latach 1968 (Kempten) i 1969 (Sztokholm) rozgrywano takie nieoficjalne zawody narodowych duetów, by wreszcie od 1970 roku (Malmoe) nadać im rangę mistrzostw świata par. To po co Droga FIM to powtarzać i znowu robić jakiś nieoficjalny championat, zamiast uznać, że tryptyk w Toruniu, Landshut oraz w Eskilstunie to już są właśnie te najprawdziwsze parowe mistrzostwa globu???

Od razu dodam, że zawistni Brytole kolejny raz nie pozwolili swoim zawodnikom na występ na MotoArenie, choć ci pewnie bardzo by chcieli. Tak, Speedway Best Pairs Cup od razu winien mieć rangę championatu globu, bo obsada jest z najwyższej półki, a łączna pula nagród dla ścigantów na jeden turniej wynosi aż 266 tys. zł. Jego triumfator otrzyma 80 tys. zł, a kolejne drużyny 60 tys. zł, 40 tys. zł, 32 tys. zł, 24 tys. zł, 18 tys. zł i 12 tys. zł. Przewidziane są także nagrody na koniec cyklu. Najlepszy zespół zarobi wówczas 90 tys. zł, drugi 60 tys. zł, a trzeci 30 tys. zł. Jest więc o co się ścigać. Szkoda tylko, że zabraknie miłościwie panującego indywidualnego championa Taia Woffindena, no, ale skoro jego macierzysta, wyspiarska federacja tak postępuje, to chłopak tylko traci.

Turnieje par bardziej przypominają, to co najbardziej kochają kibice, czyli mecze ligowe. Bo tu i tu żużlowcy z poszczególnych zespołów muszą jechać parowo i asekurować swego partnera, w czym niedościgłym wzorem jest nasz Tomek Gollob. To są mocniejsze i bardziej różnorodne emocje (więcej akcji i taktyki na torze) niż te w DPŚ, gdy w biegu startuje tylko jeden reprezentant danego kraju. A wtedy to jest przecież bardziej solo niż drużyna! Kiedyś, w latach 80., gdy CCP (FIM) szefował jakiś holenderski "Wiatrak", przez moment w MŚP naraz w wyścigu jechały aż po trzy duety, czyli na (poszerzonym) torze ścigało się w biegu sześciu zawodników! Ależ był tłok. Po kilku groźnych wypadkach wycofano się z tego pomysłu. Na szczęście. - Tylko, co by tu jeszcze spieprzyć? - jak zwykle zastanowili się granatowomarynarkowi działacze z FIM i w latach 1994-98 przemianowali MŚP na DMŚ i w ten sposób te pierwsze aż do dziś zniknęły z żużlowej mapy. Od roku dzięki One Sport dostają szansę na powrót i to w wielkim stylu!

Czy Polacy wygrają dzisiaj na MotoArenie? W tym samym miejscu i składzie dokonali tego w ubiegłym sezonie. A w 1971 roku w Rybniku Jerzy Szczakiel i Andrzej Wyglenda zrobili to nawet z kompletem punktów! Mieliśmy też w historii owych rozgrywek dwa srebra i trzy brązy! Naszą eksportową parą przez lata byli Edward Jancarz i Zenon Plech. A więc już dziś w piątek o godz. 19 wszyscy spotykamy się na nowoczesnej MotoArenie w pięknym i gościnnym Toruniu (lub przed telewizorami). Zapowiada się żużel na najwyższym światowym poziomie. Czyli... Polak potrafi! Ciekawi mnie, czy jeśli GP trafi na Stadion Narodowy w Warszawie, a potem na duże, europejskie obiekty w Gdańsku, Poznaniu, bądź we Wrocławiu, to czy fajna, ale trochę ciasna, MotoArena nie pójdzie w odstawkę? Szkoda by było. Ten dzisiejszy turniej ma tylko trzy wady: brak pary angielskiej, he, he, a najlepiej jakby to był duet angloamerykański: Hancock - Woffinden, absencja Griszy Łaguty oraz zbyt wczesny termin. To jakby uroczysty początek sezonu w światowym speedwayu. Mało który zawodnik jest już więc w optymalnej formie, jest objeżdżony i mało który ma zestrojony sprzęt tak na 100 proc. Możliwe są przeto niespodzianki.

Gdyby oceniać żużlowców na podstawie dotychczasowych treningów, także punktowanych, i inauguracyjnych meczów, to dla mnie faworytami byliby Duńczycy. PUK Iversen, kiedyś tak wyszydzany za słabiutką jazdę w barwach Falubazu, od momentu kiedy trafił do Stali Gorzów został odmieniony czarodziejską różdżką niczym rodem z baśni Andersena. Teraz jest czołowym speedwayowym grajkiem globu. I już zasygnalizował, że raczej nic nie spuścił z tonu. Indywidualista Nicki Pedersen zwykle kiepsko jeździ w parze, ale to wciąż rewelacyjny rajder i widać, że w tym sezonie jest nabuzowany, i ostro nastawia się na odbicie korony IMŚ. Już się spiął na torze z Sundstroemem, a moim zdaniem, w trakcie swej nieprzemyślanej akcji zahaczył młodego Borowicza i go wywrócił. To było niechcący, lecz atak był na pałę (ja wiem, że teraz rzucą się na mnie odmienieni, nowi wyznawcy Nickiego z Leszna, gdzie szybko przeszedł on drogę od znienawidzonego zera do lokalnego bohatera). Borowicz ma sześć tygodni z głowy. W rezerwie u Dunów jest młody uzdolniony Jensen. Rozeszły się plotki, że częstochowskie "Lwy" chętnie pozbyłyby się go, gdyż i na niego rzekomo brak tam kasy. Tych pogłosek akurat nie zweryfikowałem, więc nie wiem, ile w nich prawdy, a przytaczam je tylko po to, by pokazać jaka fatalna atmosfera panuje teraz wokół Włókniarza. Tak czy siak, Holty i Jensena zabrakło w sparingu "Lwów", co tylko wzmogło różne domysły wśród kibicowskiej braci. Faktyczny włodarz częstochowskiej drużyny (bo przecież pan Mizgalski to tylko frontman) Artur Sukiennik jednak uspokaja, że wszytko będzie okey. Ja nie jestem takim optymistą, ale oczywiście życzę Włókniarzowi jak najlepiej.

Na drugim miejscu w dzisiejszym turnieju widzę toruńskie Kangury. Pojadą na swoim torze, a największy obecnie talent, ale i najbardziej szalony Ward już jest w sztosie zaś Holder powolutku wraca do siebie po potwornej kontuzji. Twardziel! Zimą Chris zdobył nawet mistrzostwo swego kraju, ale ledwo, ledwo. Ciekawe, że rezerwowym tej ekipy nie jest Batch.

Specjalnie dopiero na trzecim miejscu uplasuję tu Polaków... żeby nie zapeszyć. Tomek Gollob sam przyznaje, że nie jest jeszcze w najwyższej formie, lecz to przecież rutyniarz i zawodowiec. Na twardym da radę. Miedziński ma coś do udowodnienia. Przyznanie mu dzikiej karty na GP w Bydgoszczy wywołało niedawno dyskusje i pewne zamieszanie. Dla mnie jego kandydatura jest okey, gdyż "Miedziak" w tamtym roku zaszalał na GP w swoim Toronto (niektórzy jednak widzieliby teraz na jego miejscu Dudka lub Kołodzieja), a miejscowa Bydzia, która jest gospodarzem, nie ma kogo wystawić, niestety. Polonia długo liczyła na to, że legendarny Tomek Gollob zmieni zdanie i pojedzie w jej GP. A skoro nie zmienił, to zamierzała, jak to było dotąd, wystąpić do PZM o przyznanie dzikiej karty wskazanemu przez siebie zawodnikowi. I spokojnie mógł to być właśnie np. "Miedziak"... albo Dudek. Tymczasem Leszek Tillinger publicznie stwierdził, że Polonia jako organizator została nieco zaskoczona odgórną decyzją PZM, narzucającą jej toruńskiego żużlowca. Bydgoszcz ponoć nie ma nic przeciw Adrianowi, nie spodobał się jej tylko autorytarny sposób przyznania dzikiej karty przez centralę. Bez konsultacji z gospodarzem imprezy. Ciekawe, że PZM nie jest taki zdecydowany i twardy np. wobec FIM, i już teraz - wbrew tej Federacji - nie wprowadzi w Polsce przelotowego tłumika Demskiego! Przypominam, że Rosjanie, wbrew zaleceniom owej międzynarodowej Federacji, nie wprowadzili u siebie nowych (czyli obecnie obowiązujących) trefnych nieprzelotowych tłumików. I nikt im za to nic nie zrobił! Ale nie u nas takie numery, bo prezes PZM Andrzej Witkowski przecież nie narazi się swoim kolesiom z FIM. A nuż nie zaproszą go na jakiś fajny darmowy kongresik np. do Kuala Lumpur, czy w inne ciekawe miejsce.

Dzisiaj w Toruniu rezerwowym polskiej pary będzie Dudek. Słyszałem, że ta rola nie podobała się Jarkowi Hampelowi. A mnie się nie podoba, że nasz wicemistrz świata jest poza polskim składem.

Co prawda, u Rosjan nie ma uszkodzonego na motocrossie Griszy Łaguta, lecz jego brachol Artiom powinien dobrze punktować. Do tego jest "One milion zlotych (from Czestochowa) man" Emil Sajfutdinow. A w rezerwie młody "obywatel świata" Łoktajew. Ale tym razem on jako kto? Ruski, Ukrainiec, czy już Polak, bo się trochę pogubiłem? Żartuję. W każdym razie ta ekipa spokojnie może dzisiaj wdrapać się na podium.

Bojowi i ciekawi Łotysze mogą wygrywać poszczególne wyścigi, Szwedzi już od ponad roku wyglądają kiepsko, a outsiderem będą Niemcy.

He, he, tak czy siak, Toruń zobaczy aż trzy swoje ekipy: Polaków, australijski duet z tamtejszego Unibaksu: Holder - Ward oraz... Niemców, którzy być może pojadą pod nazwą S.C. Malbork. Ponoć na treningu złośliwie próbowali Gollobowi wcisnąć dwa nagie motocykle, ale ich spławił: - Motorów ci u mnie dostatek!

Dobra, dosyć tych żartów, bo teraz już czas na fajne, poważne ściganie! O godz. 19 start! Husario do boju!

Podium Speedway Best Pairs Cup w Toruniu według Bartłomieja Czekańskiego:
1. Dania
2.
Australia
3.
Polska

Bartłomiej Czekański

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: