Australijczycy zwyciężyli w pierwszej rundzie Speedway Best Pairs Cup. W wyścigu finałowym nie dali szans świetnie dysponowanym tego dnia Duńczykom: Nickiemu Pedersenowi oraz Nielsowi K. Iversenowi. - To było trochę takie "toruńskie" zwycięstwo. Australijczycy jeździli u siebie w domu, reprezentują Unibax już wiele lat, bardzo dobrze znają ten tor i jego specyfikę, wiedzą w jaki sposób reagować na zmieniające się warunki - powiedział Sławomir Kryjom.
Trzeba przyznać, że publiczność zgromadzona na toruńskiej MotoArenie żywo i z wielką sympatią reagowała na występy popularnych "Turbo-Twins", wśród których wielką formą popisał się Darcy Ward. - Absolutnie nie dziwi mnie świetna forma Darcy'ego, który już podczas zgrupowania na MotoArenie sprzed dwóch tygodni imponował szybkością, a dzisiaj tylko to potwierdził. Widać, że jest bardzo dobrze przygotowany do sezonu - zauważył Kryjom.
Z nieco gorszej strony, o ile można tak mówić w przypadku zwycięzcy zawodów, zaprezentował się były mistrz świata Chris Holder. W czym tkwi jego problem? - Jeśli chodzi o Chrisa, to... wiem dokładnie na jakich silnikach tu startował. Jest tylko kwestią czasu kiedy będzie notował wysokie zdobycze punktowe, choć należy podkreślić, że jego jazda parą już wyglądała bardzo dobrze. Wraz z Wardem jako jedyni znaleźli receptę na Duńczyków, a myślę, że bieg finałowy nieźle rozgrzała publiczność. Z pewnością obaj będą się liczyć w walce o tytuł indywidualnego mistrza świata.
Kryjom jeszcze raz podkreślił, że forma Holdera nie ma nic wspólnego z poważną kontuzją, jakiej Australijczyk doznał na torze w Coventry w ubiegłym roku. - Po urazie nie ma żadnego śladu. Chris czuje się wybornie. Tutaj grają rolę tylko i wyłącznie kwestie sprzętowe. Zawodnicy w najbliższy poniedziałek wylatują do Nowej Zelandii, sprzęt poleciał tam już 17 marca, więc z logistyką są problemy. Ale cóż, każdy ma swoje priorytety. Australijczycy wygrali pierwszą rundę Speedway Best Pairs, a jak wiadomo zwycięzców się nie sądzi. Trzeba im przede wszystkim gratulować - zakończył.