Tobiasz Musielak bez pretensji do Jabłońskiego. "Takie rzeczy się zdarzają"

O sporym pechu mówić może Tobiasz Musielak, który w swoim pierwszym ligowym meczu od czasu kontuzji zanotował upadek. Młodzieżowiec Fogo Unii nie miał jednak pretensji do Mirosława Jabłońskiego.

Michał Wachowski
Michał Wachowski

Tobiasz Musielak zaliczył upadek w szóstej gonitwie niedzielnego meczu przeciwko KantorOnline Włókniarzowi. Zawodnik częstochowskiej drużyny wjechał w jego tylne koło i obaj upadli na tor. Młodzieżowiec Byków, który doznał w ubiegłym roku poważnego złamania ręki, nie nabawił się tym razem żadnego urazu. - Upadek okazał się na szczęście niegroźny i mogłem spokojnie kontynuować zawody. Muszę przyznać, że lekko to mną wstrząsnęło i wydaje mi się, że po tym zdarzeniu jechałem już trochę lepiej - ocenił "Tofeek" w rozmowie z naszym portalem.

Musielak przyznaje, że nie jest do końca zadowolony ze swojego występu na inaugurację Enea Ekstraligi. - Zdobyłem pięć punktów i bonus. Nie będę ukrywać, ze nie jest to coś, z czego mógłbym być w pełni zadowolony. Żałuję zwłaszcza pierwszego wyścigu młodzieżowego, w którym przegraliśmy z Piotrkiem Pawlickim 1:5 - przyznał Musielak.

Z przeprosinami do młodzieżowca Byków pospieszył w trakcie zawodów Mirosław Jabłoński, który spowodował jego upadek. "Tofeek" zapewnia jednak, że nie miał pretensji do swego rywala. - Takie rzeczy na żużlu się zdarzają. Nie było to celowe i gdy wysłuchałem jego wyjaśnień, nie mogłem się obrażać. Mi także zdarzało się w przeszłości, że wjechałem w jakąś koleinę, a następnie trafiłem na tylne koło rywala - zakończył zawodnik Fogo Unii.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Czy za przewrócenie Musielaka Mirosław Jabłoński powinien zostać ukarany żółtą kartką?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×