Artiom Łaguta nie spał przed meczem. "Rozmyślałem jak nam pójdzie w Zielonej Górze"

Zdobywając dwa punkty w czternastym wyścigu meczu Spar Falubaz Zielona Góra - Grupa Azoty Unia Tarnów, Artiom Łaguta postawił pieczęć na zwycięstwie gości 47:43.

Wygrana Jaskółek nad DMP 2013 odbiła się szerokim echem w środowisku żużlowym. Rosjanin należał do umiarkowanych optymistów i nie przekreślał definitywnie szans swojego zespołu. - Myślałem całą noc jak nam pójdzie. Szanse rozkładały się według mojego odczucia "pięćdziesiąt na pięćdziesiąt". Cały zespół walczył jednak bardzo mocno. Otrzymaliśmy za to nagrodę - skomentował na gorąco.

Losy triumfu mogły zostać przechylone wcześniej, ale tuż przed startem do niezwykle ważnej jedenastej gonitwy "Tiomce" posłuszeństwa odmówiła maszyna. Ostatecznie osamotniony Janusz Kołodziej i tak rozprawił się z najlepszym duetem gospodarzy Jarosław Hampel - Aleksandr Łoktajew. Poniekąd był to kluczowy moment w tej otwierającej zmagania w Enea Ekstralidze batalii. - Zatarłem silnik. Można już tylko gdybać, czy ten wyścig inaczej by się ułożył jakbym w nim uczestniczył. Później zmieniłem motor, który też był dobry. W przedostatnim biegu chciałem przyjechać po prostu drugi. Jarek Hampel jest na tym torze niesamowicie szybki, nawet nie myślałem, żeby go gonić i wyprzedzić. Chciałem zachować swoją pozycję - opowiadał 24-latek.

Artiom, który był odkryciem klubu z Małopolski w zeszłym roku wywalczył ostatecznie dziewięć "oczek". Jak wygląda recepta na tak udane otwarcie sezonu 2014? - Bezpośrednio przed meczem w Zielonej Górze narzuciłem sobie bardzo mocną formę przygotowań. Codziennie po trzy godziny jeździłem na motocyklu crossowym, biegałem i przygotowywałem sprzęt. Robiłem wszystko, aby pojechać dobrze. Udało się, jesteśmy szczęśliwi - zdradził.

Stały uczestnik cyklu Grand Prix z roku 2011 chwali również dobry klimat, jaki panuje wewnątrz drużyny. - Atmosfera jest doskonała. Każdy podchodzi, poklepuje, dopinguje, podpowiada. Mamy świetnego szkoleniowca, który wszystkiego pilnuje i trzyma nas w ryzach - mówił.

W Lany Poniedziałek tarnowianie podejmą w Jaskółczym Gnieździe Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk, czyli ekipę, która sprawiła w pierwszej kolejce największą sensację pokonując naszpikowany gwiazdami Unibax Toruń. O ile na swoim owalu jeźdźcy z miasta Neptuna pokazali, że mogą być groźni dla każdego, o tyle na wyjazdach mają być łatwym dostarczycielem punktów. Z tą opinią nie do końca zgadza się młodszy z klanu Łagutów. - Gdańsk - choć beniaminek - to nie jest słaba drużyna. Ma dobrze jeżdżących zawodników, dlatego spodziewam się ciężkiej przeprawy. Spar Falubaz też myślał, że pewnie z nami zwycięży i przeliczył się. Ja uważam z kolei, że ekipa beniaminka może być takim czarnym koniem rozgrywek. Leon Madsen, Freddie Lindgren, Krystian Pieszczek, czy mój dobry kolega Renat Gafurow to nie są chłopcy do bicia - zakończył.

[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

[/b]

Źródło artykułu: