W 15. biegu para Davey Watt - Cameron Woodward zdobyła cztery punkty przeciwko duetowi Peter Ljung - Scott Nicholls. Triumf Koziołków w ostatnim wyścigu sprawił, że KMŻ Lublin rzutem na taśmę wyrwał PGE Marmie zwycięstwo w całym meczu. - To było trudne spotkanie. Zresztą w Lublinie nigdy nie ma łatwych meczów, wszyscy zawodnicy KMŻ na domowym torze są bardzo silnym i wymagającym rywalem. Pojedynek był bardzo zacięty. Wywalczyliśmy remis, co moim zdaniem jest dobrym wynikiem na lubelskim obiekcie - podsumował Kenni Larsen.
Poniedziałkowe zawody w Lublinie nie dostarczyły kibicom wielu emocji. W wielu gonitwach o końcowej kolejności decydował jedynie moment startowy. - Tor był bardzo twardy, więc nie było mijanek. Gdyby organizatorzy przygotowali nieco bardziej grząską nawierzchnię, zawody byłyby ciekawsze, pojawiłyby się jakieś akcje - dodał Duńczyk.
25-latek w Lublinie zapisał przy swoim nazwisku osiem punktów i bonus. Jego indywidualny wynik mógłby być lepszy, gdyby nie awaria sprzętu w jednym z wyścigów. - Czułem się dobrze. Moje motocykle spisywały się jak należy, z wyjątkiem 12. biegu, kiedy to zanotowałem defekt. To jest jednak żużel i takie sytuacje po prostu się zdarzają. Mimo wszystko jestem zadowolony z ze sprzętu, dotychczas pracują w porządku. Jak już wspomniałem, czasem nie da się skontrolować niektórych sytuacji i pojawiają się awarie motocykli - zakończył Kenni Larsen.