Łodzianie wygrali to spotkanie aż 58:32, a Jason Doyle zdobył 14 punktów. Do kompletu brakło bardzo niewiele, ale Australijczyk o centymetry przegrał w jednym z biegów z jedynym dobrze dysponowanym w tym meczu po stronie gości żużlowcem grudziądzkiego zespołu, Sebastianem Ułamkiem. W ostatnich dniach Doyle ma powody do satysfakcji, ponieważ dwa dni wcześniej zdobył maksimum punktów w barwach Leicester Lions, w ramach rozgrywek Elite League, w przegranym 40:50 starciu z Coventry Bees. To oznacza, że na dziesięć ostatnich oficjalnych biegów Doyle triumfował aż dziewięciokrotnie! - W ciągu trzech dni przejechałem dwa dobre mecze, co na pewno bardzo dobrze wpłynie na moją pewność siebie. Orzeł ma dobry zespół w tym roku i mam nadzieję, że razem osiągniemy w tym sezonie zadowalający wszystkich wynik - powiedział tuż po meczu australijski zawodnik Orła Łódź, który bardzo chwali sobie dotychczasową współpracę z klubem. - To bardzo profesjonalny klub. Przyjeżdżamy tutaj i wszystko jest zorganizowane na czas. Oby było tak zawsze - dodał.
Zdaniem indywidualnego wicemistrza Australii kluczem do poniedziałkowego "lania" zespołu gości była odważna jazda wszystkich żużlowców gospodarzy, zwłaszcza na łukach, która umożliwiała łodzianom wysuwanie się na czoło w każdym z biegów. Wykonywanie tych manewrów nie należało jednak do łatwych i było obłożone sporą dawką ryzyka. - Dzisiejszy tor był miejscami niebezpieczny - mam na myśli głównie łuki. Daliśmy jednak radę poradzić sobie z nim. Gdybyśmy nie atakowali zakrętów agresywnie, moglibyśmy mieć w tym meczu kłopoty. Na szczęście ustrzegliśmy się błędów tego typu - stwierdził Doyle.
Nie bez znaczenia w poniedziałkowym meczu dla Australijczyka była też atmosfera na stadionie przy ul. 6 Sierpnia, na którym pojawiło się aż około 4500 kibiców. Widowisko, jakie stworzyli w trakcie spotkania, zrobiło wrażenie na łódzkim zawodniku. - Atmosfera podczas meczu stworzona przez naszych kibiców była świetna. To dobrze wpływa na ten sport. Tylko liczyć na to, że będziemy wygrywać u siebie oraz przywieziemy zwycięstwa także z obcych torów. Tacy kibice, jakich mamy, będą potrzebni w walce o play-offy i w późniejszych meczach - komplementował fanów Doyle.
Pomimo wyraźnego zwycięstwa nad zespołem prowadzonym przez trenera Robert Kempiński zawodnik gospodarzy przestrzegł przed pochopnym skreślaniem GKM-u Grudziądz w walce o awans do Ekstraligi. - GKM to wciąż bardzo mocny zespół. Mają w swoich szeregach wiele znanych nazwisk. Ogólnie w obecnym sezonie cała liga jest bardzo silna i nikt nie odda łatwo zwycięstwa. My musimy kontynuować naszą drogę i starać się o dobre wyniki w kolejnych starciach - podkreślił żużlowiec trenera Lecha Kędziory.
W trzeciej kolejce Nice Polskiej Ligi Żużlowej łodzian czeka długa podróż na Łotwę, gdzie zmierzą się z drużyną Lokomotivu Daugavpils. Pomimo braku znajomości dyneburskiego toru, lider Orła nie obawia się o swoją formę. - Przed nami kilka trudnych meczów, a wśród nich między innymi wyjazd do Daugavpils. Liczę na powtórkę z meczu z GKM-em - wyraził nadzieję Doyle. - Nigdy nie jeździłem na łotewskim torze, ale jeśli będzie on dobrze przygotowany, to pojadę na nim tak, jak na każdych innych. W Anglii nie trenujemy na tamtejszych torach, więc myślę, że nie ma się czego obawiać. Zrobię wszystko, żeby poszło mi w Daugavpils jak najlepiej - kontynuował.