Po dwóch porażkach GKM Grudziądz odniósł swoje pierwsze zwycięstwo. Spory udział w tym sukcesie miał Andriej Karpow. Ukrainiec wraz z Rafałem Okoniewskim stanowili najsilniejszą parę i wszystkie trzy wyścigi wygrali podwójnie. - Musieliśmy wygrać ten mecz, bo wisiały nad nami czarne chmury. Gdyby się nie udało to by była katastrofa dla całej drużyny. Jeżeli chodzi o moją postawę to mogę być zadowolony. W jednym z biegów Sebastian (Ułamek - dop. red) trochę mnie zostawił i przegrałem walkę o dwa punkty. Robiłem wszystko, żeby było inaczej, ale to jest żużel i wszystko jest w porządku - mówił Karpow, który w ostatnim meczu nie zdobył nawet punktu, na domiar złego zaliczył groźnie wyglądający upadek. - Odczuwam jeszcze skutki upadku w Łodzi, ale wszystko powoli wraca do normy - dodał.
[ad=rectangle]
Karpow przyzwyczaił grudziądzkich kibiców do dwucyfrowych zdobyczy punktowych na własnym obiekcie. W pierwszym spotkaniu zdobył 13 punktów oraz bonus, tym razem natomiast 12 punktów i bonus. W czym tkwi sekret jego wybornej postawy? - Jeżdżę tutaj już trzeci rok. Mam bardzo dobrych chłopaków w moim teamie, którzy mi pomagają. Poza tym dużo tutaj trenowałem i dlatego jestem bardzo dobrze spasowany z tym torem - mówił.
Kolejne spotkanie GKM Grudziądz rozegra w Rybniku, gdzie Ukrainiec niegdyś startował. Zawodnik nie może liczyć jednak na to, że w osiągnięciu dobrego wyniku pomoże mu znajomość toru. - Teren w Rybniku trochę jest przebudowany, więc znajomość toru w osiągnięciu dobrego wyniku mi nie pomoże. Zobaczymy jak to będzie. Myślę, że nie będzie takiej samej wpadki jak w Łodzi, na pewno jedziemy tam, żeby wygrać - zakończył.