30 maja 2004 roku środowisko żużlowe obiegła tragiczna wiadomość. W jednym z zielonogórskich hoteli znaleziony został martwy Rafał Kurmański. Zielona Góra zalała się łzami, a kondolencje spływały z całej Polski. Kurmański dopiero wchodził na żużlowe salony, a wiadomość o jego śmierci spadła na wszystkich jak grom z jasnego nieba. Kibice pamiętają go jako niezwykle ambitnego żużlowca, dla którego nie było straconych pozycji. We wspomnieniach osób, które znały "Kurmanka" często przewijają się słowa "wesoły", "energiczny".
[ad=rectangle]
Rafał Kurmański przyszedł na świat 22 sierpnia 1982 roku. Jego pasją szybko stały się motocykle, a w szczególności speedway. Pierwsze kroki na żużlowym torze stawiał na obiekcie w jego rodzinnym mieście - Zielonej Górze. Od początku eksperci wróżyli mu wielką karierę. "Kurmanek" był niezwykle pracowitym człowiekiem, który wiele inwestował w sprzęt. Po prostu chciał osiągać jak najlepsze rezultaty.
W rozgrywkach ligowych Kurmański zadebiutował w 1999 roku. W pierwszym meczu zdobył punkt, lecz z meczu na mecz prezentował się coraz lepiej i szybko wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie klubu z Zielonej Góry. W kolejnym sezonie był jednym z autorów awansu ZKŻ-u do Ekstraligi, a rok później jednym z jego liderów. Niestety zielonogórzanie nie utrzymali się w elicie i w roku 2002 ponownie musieli walczyć w I lidze. Kurmański miał wówczas 20 lat, a na torze wielokrotnie pokonywał bardziej doświadczonych rywali. Między innymi dzięki niemu ekipa spod znaku Myszki Miki ponownie wróciła do Ekstraligi.
Sezon 2004 dla Kurmańskiego był pierwszym w gronie seniorów. Nikt wówczas nie przypuszczał, że będzie to ostatni rok ścigania na żużlowych owalach. Kurmański był ważnym punktem drużyny z Zielonej Góry. Często kończył mecze z dwucyfrową zdobyczą punktową. Pierwszy sezon startów w gronie seniorów Kurmański rozpoczął dobrze, a przecież przeskok z wieku juniora dla wielu żużlowców jest trudny. W kolejnych spotkaniach notował jednak coraz słabsze rezultaty. Zielonogórzanin robił wszystko, by wrócić do dawnej formy i więcej nie zawodzić kibiców. Rok wcześniej posmakował cyklu Grand Prix. Startował z dziką kartą podczas turnieju Grand Prix na Stadionie Śląskim w Chorzowie.
{"id":"","title":""}
"Kurmanek" był wrażliwym człowiekiem, który bardzo przejmował się krytyką. Zawsze dawał z siebie wszystko, by zdobyć jak najwięcej punktów. 3 maja 2004 roku w meczu w Tarnowie zdobył zaledwie 3 "oczka". - Chwilowo mam teraz takiego doła, że nie mogę się z tym wszystkim pozbierać. Nie wiem co więcej powiedzieć, nie będę nic wymyślał. Jestem chwilowo zdołowany tym wszystkim, bo mam nowe silniki. One nie chcą mi zagrać, nie chcą się rozpędzać - powiedział w wywiadzie Kurmański. - Szkoda mi także wielu zawodników, którym przytrafiają się różne problemy i kłopoty. Chociażby mój kolega z drużyny - Dawid Kujawa. Miniony sezon nie bardzo mu wyszedł, choć starał się. Człowieka można łatwo "zdołować", wygwizdać i zwyzywać. A przecież każdy w życiu ma jakieś gorsze chwile. Ja przeżywam to razem z innymi - przyznawał Rafał w innym z wywiadów.
W swoim ostatnim meczu w lidze polskiej wywalczył 10 punktów. Rywalem zielonogórzan była Unia Leszno. Dwa tygodnie później "Kurmanek" miał wystąpić w rewanżowym spotkaniu obu ekip. Niestety, 30 maja 2004 roku Rafał Kurmański popełnił samobójstwo. Stan psychiczny Rafała był coraz gorszy. Tak naprawdę tylko on wiedział, co się dzieje w jego głowie. Po serii słabszych występów w mediach trwała nagonka na jego osobę. W dodatku kilka godzin przed śmiercią został on zatrzymany przez patrol drogówki. Kontrola wykazała, że Rafał był pod wpływem alkoholu. Bał się prasy, kolejnej nagonki na swoją osobę. Podjął drastyczną decyzję.
Pogrzeb "Kurmanka" zgromadził tysiące ludzi, którzy chcieli oddać mu hołd w ostatniej drodze. Rafał został pochowany na cmentarzu położonym naprzeciwko stadionu przy ulicy Wrocławskiej. Mija już dziesięć lat od tragicznej śmierci Rafała Kurmańskiego. Na jego grobie na zielonogórskim cmentarzu palą się znicze i stoją świeże kwiaty.
{"id":"","title":""}
W tym roku na zielonogórskim torze po raz pierwszy został rozegrany turniej poświęcony pamięci tragicznie zmarłych żużlowców miejscowego klubu. - Ja jestem bardzo zadowolona, że odbył się Memoriał upamiętniający Rafała. On jest ze mną cały czas w sercu. Cały czas odczuwamy to, że kibice pamiętają o nim. Kiedy idę ulicą, to się ze mną witają. Wielokrotnie miałam okazję odczuć to, że Rafał był dla nich kimś ważnym. Długo czekaliśmy na taki Memoriał i wreszcie się udało. Mam nadzieję, że za rok ponownie się tu spotkamy - powiedziała na łamach portalu falubaz.com mama Rafała Kurmańskiego. Człowiek żyje tak długo, dopóki trwa pamięć o nim. Można być pewnym, że kibice o "Kurmanku" nigdy nie zapomną.
Cześć Jego Pamięci!
Dziesięć lat, to jak wcz Czytaj całość