Robert Dowhan przed derbami: Oczy sportowej Polski będą zwrócone na Zieloną Górę

Zdjęcie okładkowe artykułu:  / Na zdjęciu: Robert Dowhan
/ Na zdjęciu: Robert Dowhan
zdjęcie autora artykułu

Były prezes zielonogórskiego klubu uważa, że derby Ziemii Lubuskiej będą przednim widowiskiem i świętem dla kibiców. - Mają duże znaczenie, ale jeszcze o niczym nie przesądzają - zastrzega.

Mecze derbowe są traktowane wyjątkowo. Pokonanie rywala zza miedzy smakuje szczególnie, a dla niektórych zespołów posiada większą wartość niż sukces na koniec rozgrywek. - Jest w tym dużo prawdy - potwierdza Robert Dowhan. - "Liga ligą, ale zwycięstwo musi być po naszej stronie" - tak myślą nie tylko w Zielonej Górze, ale też Gorzowie. Mecz ma z pewnością duże znaczenie, ale nie przesądza o niczym. W historii bywało tak, że drużyna, która wygrywała derby w rundzie zasadniczej, nie kwalifikowała się do fazy play-off. Dlatego patrzę i kalkuluję z perspektywy całego sezonu. Wynik końcowy jest najistotniejszy. W każdej strategii trzeba umieć się zachować tak, by na koniec zdobyć to, co najważniejsze, licząc się z drobnymi wpadkami po drodze. [ad=rectangle] Faworytem niedzielnego starcia jest Falubaz. Czy gorzowianie postawią opór i pokuszą się o niespodziankę, wiele zależy od dyspozycji borykającego się kontuzją kolana Krzysztofa Kasprzaka. - Krzyśka znam od wielu lat, mam z nim bardzo dobry kontakt i kibicuję mu - przyznaje były sternik Falubazu. - Wierzę, że sprawdzą się zapowiedzi i wystąpi w niedzielnych derbach. Jego obecność przyczyni się do wzrostu atrakcyjności widowiska. Będzie więcej zagadek typu, kto z kim wygra i jak ułożą się poszczególne biegi. Absencja Kasprzaka mogłaby wpłynąć negatywnie na gorzowian, jednak mają oni szeroką ławkę i znaleźliby zastępstwo dla swojego lidera. Konstruowali skład na podobnych zasadach, co Falubaz. Posiadamy dwóch solidnych rezerwowych w postaci Krzysztofa Jabłońskiego i Mikkela B. Jensena. Żużel to bowiem kontuzjogenny sport. Gdy do dochodzi do urazów, okazuje się, jak ważni są zmiennicy. Zielonogórzanie rozpoczęli rozgrywki od porażki z Unią Tarnów, jednak w kolejnych czterech meczach zwyciężali i zajmują drugą pozycję. - Na razie celujemy w pierwszą czwórkę. Po triumfach w Częstochowie i Lesznie jesteśmy już tego blisko, lecz trzeba postawić kolejny krok w stronę wykonania tego planu minimum. A co będzie dalej, zobaczymy - komentuje Robert Dowhan i twierdzi, wbrew słowom Rafała Dobruckiego, że przegrana na otwarcie z Unią nie miała pozytywnych skutków. - Nie powinno jej być. To kolejna inauguracja, która nie przebiega po naszej myśli. Późniejsze zwycięstwa bynajmniej nie były efektem słabego początku. Niezależnie od tego, czy do porażki przyczyniają się warunki pogodowe, słabsza dyspozycja czy zlekceważenie rywala, na własnym torze nie wypada nam przegrywać, zwłaszcza na inaugurację. Po porażkach czujemy się źle i wszystkim gorzej się pracuje. Senator podkreśla, że lubuskie derby cieszą się jak zwykle dużym zainteresowaniem. Na fanów czekają niespodzianki. - Przygotowaliśmy atrakcję, której dotąd nie było na żadnym obiekcie sportowym - tłumaczy. - Podczas ceremonii rozpoczęcia nad stadionem przelecą myśliwce F-16. Z tego powodu warto przyjść wcześniej. Kibiców czeka wielkie święto. Oczy sportowej Polski będą zwrócone na Zieloną Górę. Robert Dowhan żyje w dobrej komitywie z prezesem Legii Warszawa Bogusławem Leśnodorskim, ale nie będzie mógł wziąć udziału w fecie z okazji zdobycia mistrzostwa Polski przez stołeczną drużyną. - Zostałem zaproszony na świętowanie tytułu, a równocześnie zaprosiłem prezesa Leśnodorskiego na nasze derby - wyjaśnia Dowhan. - Zbieg okoliczności sprawił, że wydarzenia odbywają się w jednym terminie. Znamy się i często rozmawiamy o sporcie, organizacji i marketingu. Jest się czego od Legii uczyć. Bywam na jej meczach, podobnie jak pan Leśnodorski na spotkaniach Falubazu. Na niedzielnych derbach nie zabraknie zresztą innych znanych osobistości. Cieszę się, że ich przyciągamy, ponieważ to promocja całej dyscypliny, nie tylko Zielonej Góry. Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: