W niedzielę żużlowcy Renault Zdunek Wybrzeża Gdańsk byli skazywani na wysoką porażkę, ale ostatecznie przegrali 40:50, w wielu biegach jadąc jak równi z równym. - Była walka, ale zabrakło nam do zwycięstwa. Szkoda, bo można było naprawdę wygrać ten mecz. Zrobiliśmy fajne widowisko i mimo, że jesteśmy młodą drużyną, jest ciągle żużel na wysokim poziomie. Cały czas się uczymy i musimy walczyć z animozjami - powiedział Artur Mroczka.
[ad=rectangle]
Czy to oznacza, że po wydarzeniach w parku maszyn po meczu z Fogo Unią Leszno udało się gdańszczanom oczyścić atmosferę? - Tak niech zostanie. Skupmy się na kwestiach sportowych i wszystko będzie dobrze - uciął temat Mroczka, który wierzył podczas spotkania w zwycięstwo. - W pewnym momencie był remis i jak usłyszeliśmy, że jest taki wynik, dostaliśmy dwa razy 5:1 "w torbę". Szkoda, bo można było wygrać ten mecz. Walczyliśmy jak równy z równym i trzeba się cieszyć z tego, że był dobry mecz dla kibiców - uważa wychowanek klubu z Grudziądza.
W niedzielę kibice zobaczyli dużo walki na torze. Taka nawierzchnia pasowała gdańskim żużlowcom. - Taki tor powinien zostać do końca sezonu, aby mogli się ścigać zarówno lepsi, jak i słabsi zawodnicy. Mi się jechało dobrze, ale nie potrafiłem wygrać startu jak zawsze. W jednym biegu udało mi się wyprzedzić Kamila Adamczewskiego. Jest dobrze i mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej - zakończył Mroczka.