Mike Trzensiok po nieszczęśliwym upadku w Holandii wrócił już do ścigania. Młody zawodnik wystartował w środę w 4. rundzie Ligi Juniorów. W zawodach rozegranych na Stadionie Olimpijskim wywalczył 3 punkty. - Tor był bardzo wymagający. Muszę przyznać, że jechałem nie na tym silniku co powinienem. Jak przyjechałem do Wrocławia, to była całkiem fajna pogoda i wybrałem silnik na twardy tor. Bardzo męczyłem się podczas jazdy. Jeśli chodzi o wyniki, to nie było źle. Wszystkie zespoły są w miarę wyrównane i na pewno będzie walka do samego końca - powiedział tuż po zawodach.
[ad=rectangle]
18-latek przyznał, że początkowo jego kontuzja po upadku w lidze holenderskiej wydawała się być dużo poważniejsza. - Na początku stwierdzono, ze złamałem żebra i doznałem urazu aż siedmiu kręgów. Później okazało się, że pękł jeden kręg. Panowały wtedy bardzo ciężkie warunki torowe i w finale niepotrzebnie chciałem za szybko wyprzedzić rywala. Miałem przed sobą trzy okrążenia, ale chciałem zrobić to szybko. Nie było dmuchawców, a tor jest tam bardzo długi, a co za tym idzie, prędkości są duże. Przed zawodami trzy dni padało, było bardzo przyczepnie i dlatego w tamtym łuku nie mogłem się złożyć - wyjaśnił.
Trzensiok zdradził jak wyglądały pierwsze minuty po fatalnym upadku. - Bardzo mnie bolało. Dali mi przeciwbólowe tabletki i… odesłali mnie do auta. Przyjechałem do Polski i od razu zostałem zawieziony do szpitala. Na początek pojechaliśmy do Strzelec Opolskich, gdzie mieszkam, a potem do Wrocławia na badania. Miałem jeszcze badania w Grudziądzu i tak to wszystko się skończyło.
Jak obecnie czuje się młodzieżowiec Betardu Sparty? - Ogólnie nie jest najgorzej, aczkolwiek czasami gdy zbyt długo pracuję przy motocyklach lub schylam się, to pobolewa. Klub załatwił mi rehabilitację w Grudziądzu. Chodzę na siłownię, basen i kuruję się. Lekarze powiedzieli, że mój młody organizm szybko się regeneruje i nie ma większych problemów - dodał na koniec.
[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
{"id":"","title":""}
[/b]