W tym sezonie Zbigniew Suchecki przegrywa rywalizację o miejsce w składzie z innymi zawodnikami Betardu Sparty Wrocław. "Suchy" miał jedynie okazję wystąpić w starciu z Renault Zdunek Wybrzeżem Gdańsk. Swoją drugą szansę żużlowiec otrzymał w konfrontacji ze SPAR-em Falubazem Zielona Góra.
[ad=rectangle]
Suchecki zakończył niedzielne zawody z 4 punktami i 3 bonusami na koncie, a jego drużyna wygrała 50:40. - Drugi mecz jadę w tym sezonie i drugi mecz wygrywamy, więc chyba trener nie ma wyjścia i musi mnie wystawiać do składu (śmiech). Jestem zaskoczony tym, że w meczu miałem tak wiele problemów sprzętowych. Nawet na ostatni wyścig, gdy już się spasowałem i miałem szybki motocykl, to powykręcały mi się nakrętki w sprzęgle i po dwóch kółkach jechałem coraz wolniej. Cieszę się jednak ze zwycięstwa naszej drużyny - powiedział zawodnik gospodarzy.
Przed spotkaniem z zielonogórską ekipą, wrocławianie dosypali nowej nawierzchni do toru. Czy to okazało się kluczem do sukcesu? - Mam nadzieję, że po dosypaniu nowej nawierzchni ten wrocławski tor z powrotem będzie naszym atutem. Wygraliśmy mecz z Falubazem i może to właśnie miało wpływ na te zwycięstwo - stwierdził Suchecki.
Kluczowy dla losów niedzielnego meczu okazał się bieg jedenasty, w którym Suchecki w parze z Juricą Pavlicem pokonał podwójnie Jarosława Hampela i Aleksandra Łoktajewa. - Powiozłem rywali ile trzeba było. Tak zakładałem, że przy wygranym starcie trzeba rywala wywieźć jak najszerzej, zwłaszcza we Wrocławiu. Nasz tor jest duży i nikomu się krzywdy nie robi, a zyskuje się punkty dla siebie i dla kolegi z pary. Bardzo dobrze, że nam się to udało i cieszę się, bo w tym biegu po dwóch okrążeniach miałem problemy ze sprzęgłem - zdradził reprezentant Betardu Sparty.
Po spotkaniu z wrocławską ekipą Piotr Protasiewicz podkreślał, iż jego zespół wygrywał wyjścia spod taśmy, ale gubił cenne punkty wskutek złego rozgrywania pierwszego łuku. Czy na tym elemencie żużlowcy Betardu Sparty skupiali się podczas ostatnich treningów? - Tak po prostu wyszło. Jedziemy u siebie i każdy podchodzi spokojniej psychicznie do tych zawodów, bo wie, że jak tu wjedzie, to w tym miejscu musi wyjechać. To jest kwestia obycia na wrocławskim torze. Nie trenowaliśmy tego w sposób szczególny, bo to jednak jest żużel i tak naprawdę ciężko jest zawsze zrobić taki sam tor. Nawet jak się jedzie u siebie, to pogoda i inne czynniki wpływają na to wszystko. Nagle silnik, który jechał, przestaje działać i nie można na nim poprawnie jechać - skomentował Suchecki.
Gdyby nie zaległe spotkanie ze SPAR-em Falubazem, żużlowcy z Wrocławia mieliby w lipcu miesięczną przerwę od speedwaya. Czy ten pomysł podoba się Sucheckiemu? - Ja mam przerwę bardzo długą. Ciężko mi to skomentować. Jeśli miałbym brać siebie pod uwagę, to taka przerwa, przy małej liczbie startów, wpływa jeszcze gorzej. Jeśli ktoś ma napięty terminarz startów, jak chociażby Tai Woffinden, który codziennie hula gdzieś na mecz, to być może jemu przyda się taka przerwa. Mnie nie podobają się takie przerwy - ocenił zawodnik.
Kolejny mecz wrocławianie rozegrają 3 sierpnia na własnym torze. Rywalem zespołu prowadzonego przez Piotra Barona będzie KantorOnline Viperprint Włókniarz Częstochowa. - Trzeba byłoby zdobyć bonus w meczu z Włókniarzem. Na pewno do tego meczu pojeździmy trochę i jeszcze lepiej zapoznamy się z tym torem. Na pewno czeka nas fajne spotkanie i trzeba go wygrać - zapowiedział "Suchy".
Równocześnie zawodnik nie szuka dodatkowych okazji do występów w lipcu. - Będę miał półfinał Indywidualnych Mistrzostw Polski w Rawiczu. Wprawdzie jestem tam rezerwowym, ale może pojadę. Do tego dochodzą treningi we Wrocławiu i to wszystko - podsumował Suchecki.
Troy w sezonie 2013 ale to bardzo zasłużył się dla tego klubu.
Nie puszczajmy tego w zapomnienie.
A kto bez winy jest niech rzuci pierwszy kamień.