Na początku spotkania oba zespoły zaprezentowały solidną wymianę ciosów, ale już od czwartego wyścigu przewagę zaczęli budować gospodarze. Mało kto spodziewał się, że tak szybko uda się gorzowianom odskoczyć. Od siódmego biegu Stanisław Chomski zaczął stosować rezerwy. Pojawiła się bardzo realna szansa, by żółto-niebiescy, po przegranej 35:55 w Toruniu, wywalczyli jednak dodatkowy punkt. - O bonusie tak mocno nie myślałem, bo wiedziałem, że Toruń to drużyna dosyć mocna. Mają światowej klasy zawodników. Chciałem wygrać ten mecz i to się udało, z czego się bardzo cieszę. Bonus był blisko - komentował po spotkaniu Piotr Paluch.
[ad=rectangle]
Szkoleniowiec nie był zawiedziony brakiem punktu bonusowego. Doskonale zdawał sobie jednak sprawę, które momenty miały wpływ na taki, a nie inny przebieg pojedynku. - Nie tylko czternasty bieg decydował. Przegraliśmy też dwunasty 1:5. To także zaważyło, ale później odrobiliśmy. Wygrana 16 punktami z taką ekipą to jest coś - cieszył się trener gorzowian.
Bezradni na Stadionie im. Edwarda Jancarza byli Wiktor Kułakow i Tomasz Gollob. Problemy miał również Emil Sajfutdinow. Gospodarze zwietrzyli szansę, by powalczyć o pełną pulę. - Nadarzyła się okazja, tym bardziej, że rezerwy taktyczne i zwykłe były wykorzystane. Myślałem, że w późniejszej fazie będziemy odskakiwać, ale Przedpełski, Sajfutdinow i Ward potrafią wygrywać, co pokazali w drugiej części zawodów - przyznał 43-latek.
Tradycyjnie, Piotr Paluch ocenił postawę swoich zawodników. Oczy wielu zwrócone były na powracającego do składu Tomasza Gapińskiego. Zdobył on cztery punkty, co można odbierać jak najbardziej pozytywnie. - Patrząc na tę przerwę, którą miał, to jego drugie spotkanie. Pojechał dobrze, nie przywiózł żadnego zera, więc jestem zadowolony z jego wyniku - pochwalił szkoleniowiec.
Nieco gorzej wypadł Piotr Świderski, który zdobył tylko punkt w trzech startach. - Piotrek Świderski nie był tak spasowany, jak trzeba. Nie był szybki na trasie. Do tego popełnił kilka błędów. Nie miał w czwartek swojego dnia - ocenił "Bolo".
Z całą pewnością nie zawiedli Niels Kristian Iversen i Krzysztof Kasprzak, którzy stracili punkty tylko w jednym biegu. 10 "oczek" zapisał na swoim koncie Matej Zagar, ale nie wydawał się być zbyt zadowolonym. Trener zauważa jeszcze pewne braki w jego jeździe. - Matej potrafi wygrywać i w dwóch biegach udowodnił, że jest szybki. Było mu jednak trudno po przegranych startach. Raz bardzo ładnie walczył na trasie. Musi lepiej wychodzić spod taśmy i to będzie ten Matej, do którego jesteśmy przyzwyczajeni - stwierdził wieloletni kapitan gorzowskiej Stali.
Na osobny akapit zasługują juniorzy ekipy z północy województwa lubuskiego. Bartosz Zmarzlik i Adrian Cyfer w pierwszej części zawodów bardzo dobrze osłonili się przed rywalami, nie pozwalając się wyprzedzić. - Bartek może nie miał dobrego momentu startowego, ale wyciągnął motor. Tomek Gollob zamknął gaz, odpuścił, a Bartek pojechał dalej. Adrian Cyfer pojechał bardzo dobrze w pierwszym swoim biegu. Taki Adrian mi się marzy, bo był zdecydowany i jechał w kontakcie - podsumował opiekun zawodników.
Zwycięstwo nad Aniołami to spory krok do zadomowienia się w pierwszej czwórce ENEA Ekstraligi. Trener jednak uspokaja, bo do końca rundy zasadniczej pozostało kilka spotkań. - Teoretycznie jeszcze nie jesteśmy w play-offach, ale to z pewnością jest tylko kwestią czasu - studził nastroje gorzowianin.
Teraz polska liga będzie miała przerwę. To jednak nie oznacza wakacji dla żużlowców, którzy na brak startów narzekać nie będą. - Prawie wszyscy zawodnicy jeżdżą w ligach zagranicznych, eliminacjach, więc każdy będzie miał starty i kontakt z innymi żużlowcami - zakończył Piotr Paluch.