Działacze muszą zejść na ziemię
W sporcie wiele rzeczy może zmienić się diametralnie wraz z upływem czasu. Najlepiej pokazuje to przykład GKM-u Grudziądz, który w niedzielę wygrał w Lublinie. Oni wrócili na właściwe tory i w zasadzie mieli na nich być od początku sezonu. Przecież nikt nie przypuszczał, że ta drużyna będzie jechać tak jak w pierwszych meczach. To raczej ich słaba jazda była niespodzianką. Teraz w Grudziądzu zapanowała normalność pod względem sportowym.
[ad=rectangle]
Jednym z liderów GKM-u jest Rafał Okoniewski i niektórzy pytają, czy żałujemy, że ten zawodnik nie jest już nami. Myślę jednak, że nasi żużlowcy radzą sobie równie dobrze. Jeśli Rafał chciałby jeździć w Rzeszowie, to przecież taka szansa była. Nic nie można jednak robić na siłę. Jeśli tam mu lepiej, to niech tak jest. Warto zresztą dodać, że punkty zdobywa na naszym sprzęcie, który kupił za nasze pieniądze pod koniec sezonu. To jednak inna sprawa, a my pewnych rzeczy na pewno będziemy jeszcze dochodzić.
Nasz zespół ostatnio przegrał na Łotwie. Ciężko jest wygrywać wszystkie spotkania, mimo że bardzo tego chcemy. Tor był wymagający, niektórzy zawodnicy zawiedli. Wynik 50:40 nie jest jednak tragedią. To nie była druzgocąca przegrana. Ważne, że wróciliśmy z punktem bonusowym. Musimy skupić się na tym, żeby wygrywać u siebie i podtrzymać opinię, że Rzeszów jest twierdzą nie do zdobycia.
Walka o awans powinna być ciekawa. Organizacyjnie, tak jak wcześniej mówiłam, nie będzie to nagrodą dla żadnego klubu. To jednak sport i wszyscy będą walczyć. Faza play-off już teraz zapowiada się pasjonująco.
Mam też wrażenie, że pierwsza liga w odróżnieniu od rozgrywek Ekstraligi bardziej opiera się na zasadzie zdrowego rozsądku. Mecze są ciekawe, toczą się na wysokim poziomie, a kluby są wypłacalne. W przypadku niższej klasy rozgrywkowej nie słyszymy raczej o takich sytuacjach, że zawodnicy nie są powoływani na mecze z powodu finansów. Nie ma za bardzo podpisywania kontraktów, z których w trakcie sezonu trudno się wywiązać. To jest właściwy kierunek. Niektórzy powinni natomiast uderzyć się w pierś i zastanowić, czy warto działać tak jak do tej pory.
Jeśli awansujemy, to na pewno będziemy musieli znacznie zwiększyć budżet. Czeka nas trudne zadanie. Trudno jednak o tym teraz mówić, bo powiem szczerze, że nie wiem, jak będzie wyglądać w przyszłym roku Ekstraliga. Widzimy, co się dzieje. Niektórzy wydawali nierozsądnie pieniądze i mimo licencji nadzorowanej nie mogą pozbierać się do tej pory. To rozwiązanie nie uzdrowiło sytuacji. Poszczególne ośrodki nadal kuleją i nie realizują swoich zobowiązań. Przyszły rok powinien trochę ostudzić zapędy niektórych działaczy. Być może część z nich zejdzie na ziemię.
O nas w przypadku awansu się nie martwię. Od lat powtarzam, że najważniejszy jest solidny budżet i wypłacalność. Nigdy nie mieliśmy problemów z realizacją zobowiązań. Uważam, że zawodnicy to docenią i jeśli zajdzie taka potrzeba, to bez większych kłopotów pozyskamy nowych zawodników. Będziemy to jednak chcieli zrobić na zdrowych i rozsądnych warunkach.
Marta Półtorak