Krzysztof Cegielski o kontuzji Nickiego Pedersena: Jeden moment i wszystko się sypie

Nasz ekspert był obecny podczas piątkowych zmagań o tytuł najlepszego zawodnika ENEA Ekstraligi. Cegielski uważa, iż absencja Nickiego Pedersena, to spory problem dla włodarzy Fogo Unii Leszno.

Nawierzchnia, którą przygotowano w Tarnowie na Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa Ekstraligi była zgoła odmienna od tej, na której miejscowe "Jaskółki" ścigają się w spotkaniach ligowych. A to sprawiło, że zarówno Janusz Kołodziej jak i Martin Vaculik stracili atut znajomości nawierzchni. - Tor był całkowicie inny, aniżeli w spotkaniach ligowych. Okazało się to sporym wyzwaniem dla miejscowych zawodników, którzy są przyzwyczajeni do pewnych, sprawdzonych już ustawień. Dlatego też Martin Vacullik i Janusz Kołodziej nie mieli handicapu w postaci własnego toru. Taka była jednak decyzja gospodarzy. Liga jest ligą, a w takich zawodach tor ma być równy dla wszystkich - powiedział Krzysztof Cegielski dla naszego portalu. 
[ad=rectangle]

Zaskoczeniem dla miejscowych kibiców była słabsza postawa Janusza Kołodzieja w początkowej fazie zawodów. Menadżer kapitana Grupy Azoty Unii Tarnów zdaje sobie jednak sprawę z błędu, jaki został wówczas popełniony. - W przypadku Janusza zabrakło dobrego początku. Nie wyszedł mu drugi wyścig. Błędna zmiana motocykla. Wydawało się, że ten drugi sprzęt będzie lepiej pasował, ale tak nie było. Później kibice w Tarnowie widzieli już takiego Kołodzieja, jakiego znają na co dzień. Ciężko było jednak dostać się do finału po biegu półfinałowym, który trzeba było wygrać. Choć z drugiej strony nie wiele zabrakło, by wyprzedzić Warda. Janusz sam stwierdził po tym biegu, że obrał złą ścieżkę i może, gdyby pojechał inaczej, to ten finał stałby się faktem. Nic się jednak nie stało. Końcówka i tak była już bardzo dobra i to jest najważniejsze - zauważył Cegielski.

Cegielski jest pod sporym wrażeniem zachowania Artura Mroczki. Zawodnik Renault Zdunek Wybrzeża Gdańsk zanotował groźnie wyglądający upadek w 15-tej odsłonie dnia. - Pełen szacunek dla Artura i jego dyspozycji fizycznej. Zrobienie "mostku" i tak mocne wygięcie ciała uchroniło go przed poważnymi kłopotami. Na dodatek dostał jeszcze przednim kołem Jarka w głowę. Dobrze, że skończyło się tylko na potłuczeniach - zaznaczył nasz ekspert.

Artur Mroczka (czerwony) i Nicki Pedersen (żółty)
Artur Mroczka (czerwony) i Nicki Pedersen (żółty)

Jeszcze bardziej pokiereszował się Nicki Pedersen. Duńczyk po upadku w trzeciej serii startów nie był już zdolny do kontynuowania zawodów. Wykluczony jest również jego niedzielny występ w spotkaniu ligowym przeciwko Stali Gorzów. Kontuzja lidera Fogo Unii Leszno daje wciąż iluzoryczne nadzieje na awans do play-offów Unibaxu Toruń- Za Nickiego można stosować ZZ-kę, także ta strata wcale nie musi być tak odczuwalna. Niemniej jest to poważny problem dla włodarzy Unii Leszno - stwierdził Cegielski.

- To jest jednak dość powszechne. Przychodzi jeden moment i wszystko może się posypać. Leszczynianie mocno się rozkręcali i stawali się niebezpieczni dla swoich rywali, czego przykładem był mecz w Zielonej Górze. Był to dla mnie "czarny koń" play-offów. Dochodzą jednak słuchy, że kontuzja Pedersena być może nie jest aż tak groźna i wróci on na tor nawet za dwa tygodnie - zakończył były uczestnik cyklu Grand Prix.

Źródło artykułu: