W niedzielę podopieczni Rafała Dobruckiego pokonali lokalnego rywala 49:41. Piotr Protasiewicz zdobył w tym meczu dziewięć punktów i bonus. - Mecz był zacięty, o każdy punkt trzeba było tak mocno walczyć, że z końcowym wynikiem chyba nie jest źle. Liczyliśmy jednak, że punktów będzie trochę więcej, ale nie udało się. Ten rezultat nie jest sromotną porażką, mamy kilka oczek zapasu i jedziemy bronić go do Gorzowa. To nie jest twierdza nie do zdobycia - powiedział "PePe".
[ad=rectangle]
Po ósmym biegu derbowego spotkania był remis 24:24. Kolejne trzy gonitwy padły podwójnym łupem zielonogórzan, przez co żółto-biało-zieloni w pewnym momencie mieli 12 punktów przewagi nad Stalą Gorzów. - Nie badałem temperatury ani ciśnienia, po prostu tak jakoś wyszło. Nasze korekty poszły w dobrym kierunku i jechaliśmy lepiej. Dużą rolę odgrywały też pola startowe, ale tor był równy dla wszystkich - dodał doświadczony żużlowiec.
Czy SPAR Falubaz Zielona Góra obroni ośmiopunktową zaliczkę i awansuje do finału ENEA Ekstraligi? Wydaje się, że w korzystniejszej sytuacji przed rewanżem są gorzowianie. - Przygotowujemy się i będziemy walczyć. Zobaczymy, jaki tor nam Staleczka przygotuje. Gorzowski owal ma dość trudną geometrię i to jest handicap rywali, aczkolwiek największym problemem dla przyjezdnych drużyn bywało złe przygotowanie toru - nawierzchnia była dziurawa, zły do jazdy, choć przyjeżdżali komisarze. Nie potrafiono sobie jednak z nim poradzić, choć moim zdaniem w ciągu 45 minut można przygotować idealny tor - zakończył Protasiewicz.