Janusz Kołodziej: Podziwiam moich kolegów

Janusz Kołodziej przyznaje, że docenia postawę Martina Vaculika i Krzysztofa Buczkowskiego, którzy przystąpili do półfinałowych zmagań mimo niezaleczonych kontuzji. - To wielkie poświęcenie - uważa.

Grupa Azoty Unia Tarnów przegrała pierwszy mecz w Lesznie różnicą dziesięciu punktów. Nie oznacza to jednak, że straciła szanse na awans do finału. - Moja opinia nie różni się chyba zbytnio od tej przedstawianej przez trenera czy innych zawodników. Uważam, że stać nas na odrobienie strat w rewanżu. W przeszłości występowałem w Lesznie i zawsze będę powracać do tamtego okresu z sentymentem. Wyjeżdżając na tor nie ma to jednak większego znaczenia. Zależy mi na tym, by wraz z Jaskółkami pojechać w finale - podkreślił Janusz Kołodziej.
[ad=rectangle]
Doświadczony żużlowiec surowo ocenił swój pierwszy mecz w Lesznie, mimo że zdobył w sześciu biegach jedenaście punktów. - Na trasie przytrafiały mi się niestety błędy, a w przedostatnim wyścigu dojechałem do mety na ostatniej pozycji. Okazję do rewanżu będę miał jednak już w najbliższą niedzielę. Mam nadzieję, że moje punkty, a także te zdobyte przez kolegów wystarczą do tego, byśmy wygrali dwumecz z leszczynianami - dodał.

Kołodziej przyznaje, że główną refleksją, jaka nasunęła mu się po pierwszym meczu w Lesznie jest poświęcenie Martina Vaculika i Krzysztofa Buczkowskiego, którzy wyjechali na tor mimo nie do końca zaleczonych urazów. - Podziwiam ich za to, bo to z ich strony wielkie poświęcenie, że wzięli udział w tym spotkaniu. Nie wiem jak sam zachowałbym się na ich miejscu, dlatego tym bardziej należy im się wielki szacunek - zakończył "Koldi".

Źródło artykułu: