Pierwsze spotkanie obu drużyn, które rozegrano w Łodzi zakończyło się sześciopunktową wygraną Orła. Wynik ten stawia jednak w lepszym położeniu drużynę GKM-u Grudziądz, która będzie dysponować w środę atutem własnego toru.
[ad=rectangle]
Robert Kempiński zdaje sobie sprawę, że brak awansu do finału Nice Polskiej Ligi Żużlowej zostałby uznany w Grudziądzu za wielką porażkę jego zespołu. - Gdybyśmy nie byli przekonani, że możemy sprostać temu wyzwaniu, to nie byłoby sensu wyjeżdżać na tor. Moim zdaniem nie ma w Grudziądzu osoby, która nie wierzyłaby w nasz awans. Jedziemy u siebie i mamy obowiązek zrobić wszystko co w naszej mocy, by wygrać co najmniej sześcioma punktami. Drużyna ma wystarczający potencjał, by tego dokonać - podkreślił szkoleniowiec w rozmowie z naszym portalem.
Rewanżowy mecz obu drużyn miał zostać rozegrany początkowo w niedzielę. Ostatecznie, z powodu opadów deszczu, został przełożony. Pomimo kilku dodatkowych dni, grudziądzanie nie odbyli już żadnego treningu na swoim torze. - Uznaliśmy, że nie ma sensu. Zajęć na torze było wystarczająco dużo, by każdy z naszych zawodników wiedział, jak pojechać przeciwko łodzianom. Gdybyśmy we wtorek lub środę odbyli trening, mogłyby pojawić się zarzuty, że tor nie jest odpowiednio ubity na samo spotkanie. Przed meczem wystarczy nam rozmowa, choć nikogo z zawodników nie trzeba dodatkowo motywować - podsumował Kempiński.