Siła uderzenia zawodnika i motocykla o dmuchane ogrodzenie była tak spora, że konieczna była wymiana dwóch płatów. Przy reprezentancie Stali Gorzów natychmiast zameldowała się karetka pogotowia oraz grono osób chcących mu pomóc.
[ad=rectangle]
Po kilku chwilach Krzysztof Kasprzak wstał z toru i o własnych siłach wrócił do parku maszyn. Nie dawało się po nim poznać, że nabawił się kontuzji. W przerwie po 7. wyścigu dnia w wywiadzie dla telewizji nSport+ zdradził, że doznał złamania kciuka w lewej dłoni, jednak zamierza kontynuować zawody.
Jednocześnie Kasprzak stwierdził, iż dziękuje Bogu za to, że w ogóle może stać i nie doszło w jego przypadku do kalectwa. Te słowa dziwić nie powinny, gdyż wypadek kapitana gorzowskiej Stali wyglądał fatalnie.
Mając na uwadze fakt zachowania z kompletnym brakiem szacunku dla brata i ojca szczególnie,żałuję że tylko kciuka a nie całej łapy.
Zachowywał się jak kom Czytaj całość