Grudziądzanie, którzy odpadli w półfinale play-offów Nice Polskiej Ligi Żużlowej jako jedyni zgłosili się do konkursu o wolne miejsce w najwyższej klasie rozgrywek. Warunków licencyjnych nie spełniłyby natomiast kluby z Rybnika czy Łodzi. Zdaniem Roberta Kempińskiego, GKM Grudziądz udowodnił ostatnim niedowiarkom, że naprawdę zależało mu na powrocie do żużlowej elity w kraju.
[ad=rectangle]
- O tym, że chcemy awansować mówiliśmy w trakcie całego sezonu. Nie wszyscy nam jednak w to wierzyli. Chodziły nawet pogłoski, że niby rzekomo odpuściliśmy walkę w play-offach i odpadliśmy z Orłem, by nie wejść do Ekstraligi. Przegraliśmy na torze, ale gdy pojawiła się możliwość dołączenia do wyższej klasy rozgrywek, po prostu złożyliśmy swoje papiery. Słowa tych, którzy wątpili w naszej intencje przestały mieć znaczenie - stwierdził w rozmowie z naszym portalem Robert Kempiński.
Trener GKM-u nie ma wątpliwości, że żółto-niebiescy zasłużyli na starty w ENEA Ekstralidze. Klub ten po raz ostatni gościł w żużlowej elicie piętnaście lat temu. - Patrząc na nasze starania, nam się to należy. GKM był co roku w czołówce I ligi i miał solidne finanse oraz skład. Za każdym razem czegoś po prostu brakowało. Drużyna nie miała szczęścia i tylko dlatego nie jeździła w wyższej lidze - zaznaczył trener grudziądzkiego zespołu.