- Kończący się rok był dobry. Trudno to ocenić inaczej, bo Krzysztof Kasprzak został wicemistrzem świata, nasza reprezentacja zdobyła srebro w drużynie, juniorzy byli najlepsi na świecie i w Europie. Piotrek Pawlicki dołożył złoto w IMŚJ. Sukcesów Polaków na arenie międzynarodowej było sporo. Były też negatywne wydarzenia jak śmierć Grzegorza Knappa. Wymiar sportowy i organizacyjny oceniam jednak na plus. To był dobry rok dla polskiego żużla - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Ireneusz Maciej Zmora.
[ad=rectangle]
Prezes mistrzów Polski jest również optymistą przed nadchodzącym sezonem. W jego ocenie, żużel ma szansę zmierzać we właściwym kierunku. - Odnoszę wrażenie, że normalnieje nam rynek transferowy. Polityka finansowa z pozycji na głowie wraca do pozycji na nogach. Jestem optymistą. Wolę zresztą szukać tego, co było dobre, zamiast rozdrapywać bolesne kwestie. Od kiedy jestem związany z żużlem, to słyszę, że ta dyscyplina kona i pada. W tym czasie Grand Prix trafiło do Polski w liczbie aż trzech imprez. W przyszłym roku będzie też Stadion Narodowy. Poza tym, powstał nowy obiekt w Toruniu, modernizacja miała miejsce w Gorzowie i innych ośrodkach. Tymczasem ciągle wszyscy marudzimy, że żużel nam pada. Nic bardziej mylnego. Może nie rozwija się on tak jak każdy by tego chciał, ale jesteśmy na dobrej drodze. Rośnie nam frekwencja na stadionach ekstraligowych, coraz więcej widzów zasiada przed telewizorami. Podpisaliśmy rekordową umowę na transmisje telewizyjne i nie chodzi tutaj o nadchodzący rok, tylko o lata 2016 - 2018. To pokazuje, że w oczach ludzi biznesu żużel staje się coraz bardziej wiarygodnym partnerem - wyjaśnił Zmora.
Nasz rozmówca uważa również, że przyszły sezon w Ekstralidze powinien dostarczyć kibicom wielu emocji. Zmora jest daleki od stwierdzeń, że w 2015 roku w najlepszej lidze świata będzie widoczny zdecydowany podział na "silniejszą" i "słabszą" czwórkę. - To jest sport. Na papierze może to wyglądać różnie, ale wszystko zweryfikuje tor. Żużel to bardzo urazowa dyscyplina i karty mogą zostać rozdane w sposób nieprzewidywalny. Rok temu niewielu twierdziło, że Stal Gorzów awansuje do play-offów, a my wywalczyliśmy mistrzostwo Polski. Nie ma sensu dywagować teraz, kto będzie mistrzem, kto zdobędzie medal, a kto spadnie. Wszyscy mają jednakowe szanse. Na starcie mamy tyle samo punktów. Nie należy także skreślać beniaminków. Rzeszów czy Grudziądz to nie muszą być ekipy, które będą jechać tylko o utrzymanie. Mają prawo mierzyć wyżej, a na tym skorzysta cała liga, która stanie się przez to atrakcyjniejsza - zakończył Zmora.