Ciarki przechodziły po plecach - rozmowa ze Sławomirem Wojciechowskim, reaktywującym historyczny hymn bydgoskiej Polonii

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Bydgoska Polonia jest najstarszym klubem cały czas występującym w rozgrywkach żużlowych w Polsce. Za dwa lata klub obchodzić będzie swoje dziewięćdziesiąte "urodziny" i do rocznicowych obchodów powinien przystępować już z reaktywowanym historycznym hymnem, który powstał już w 1932 roku! Co ciekawe inicjatorem "reanimacji" hymnu nie jest klub, tylko nauczyciel wychowania fizycznego, a z zamiłowania wielki pasjonat bydgoskiej Polonii i jej historii - Sławomir Wojciechowski. Specjalnie dla czytelników portalu SportoweFakty.pl opowiedział o samym pomyśle i przebiegu reaktywacji historycznego hymnu Polonii, zdradzając przy okazji kilka niepublikowanych wcześniej faktów.

W tym artykule dowiesz się o:

Andrzej Matkowski: Skąd pomysł na reaktywację przedwojennego hymnu Polonii?

Sławomir Wojciechowski: Ja generalnie bardzo interesuję się korzeniami klubu Polonia, chociażby dlatego, że albo zostały one w czasach PRL i milicyjnej Polonii przekłamane, albo w ogóle, co jest niedopuszczalne w klubach zachodniej Europy, nieznane. Sam pomysł na reaktywację hymnu narodził się pod koniec lat 90-tych, gdy odkryłem już konkretny zapis nutowy. Podrzuciłem go, jako laik w temacie, koleżance - nauczycielce muzyki, poprosiłem aby mi zagrała ów utwór wg odnalezionych nut. Melodia bardzo mi się spodobała i wtedy pomyślałem, że fajnie by było gdyby ów hymn powrócił na swoje miejsce, tak jak pierwsze biało - czerwone barwy klubu. W 2000 roku, w roku 80-tych urodzin klubu, poprosiłem dyrektora Polonii Tadeusza Chylińskiego, aby "ożywił nuty" i spowodował, by ta muzyka ujrzała światło dzienne. Niestety, produkcja zamówiona przez klub bardzo rozczarowała. Marsz Winterfelda ma swoje ciśnienie, swój blask, tego w tamtej wersji zabrakło, no i to, co skomponował jakiś "weselny DJ", to nie był w ogóle marsz. Do kolejnej reanimacji zainspirowała mnie dyskusja na forum kibiców z Polonia Bydgoszcz Net Fans oraz małżonka (zawodowy muzyk), która na keyboardzie zgrała mi taką wersję marsza, że aż ciarki przechodziły po plecach.

W jaki sposób dotarłeś do materiałów źródłowych?

- Jesienią 1995 roku pisząc pracę licencjacką na kierunku WF bydgoskiej Wyższej Szkoły Pedagogicznej trochę siedziałem w prasie z lat 1945-49. Słowa znalazłem w gazecie "Ziemia Pomorska" z jesieni 1945 roku, ale z informacji prasowej nie wynikało, że są to słowa do utworu muzycznego. Z początku myślałem, że to wiersz jakiegoś kibica - zapaleńca o klubie. Jednak w monografii wydanej na 50-lecie BKS Polonia, do której dotarłem pół roku później, była jasna informacja, że klub przed wojną posiadał swój hymn, z tym, że z uwagi na cenzurę (autor muzyki jest Niemcem), w czasach wczesnej komuny Wilhelma von Winterfeld uczyniono Stanisławem Winterfeldem - wszak żaden rodowity Niemiec nie ma na imię Stanisław. Gdy dowiedziałem się, że obok słów jest też muzyka, zacząłem swoje dalsze poszukiwania - udałem się do Filharmonii Pomorskiej, do biblioteki Akademii Muzycznej, ale nie potrafiono mi tam pomóc. Jesienią 1999 roku dyrektor Chyliński zwrócił się do mnie, wiedząc że robiłem pracę dyplomową z początków Polonii, o napisanie rozdziału historycznego o klubie do monografii na 80-lecie BKS Polonia. Zbierając materiały do rozdziału w "Tygodniku Sportowym" (dodatek do "Dziennika Bydgoskiego") z grudnia 1934 roku natrafiłem na nuty. Przyniosłem bombonierkę bibliotekarce, bo był zakaz kserowania przedwojennej prasy, a o aparatach cyfrowych jeszcze wtedy nie myślano, i udało mi się uzyskać ów historyczny zapis.

Czy mógłbyś przybliżyć sylwetki twórców przedwojennego hymnu bydgoskiej Polonii?

- Autorem tekstu jest Henryk Zbierzchowski, pseudonim literacki "Nemo". Urodził się w 1881 roku we Lwowie, był poetą dramatopisarzem, prozaikiem, najwybitniejszym przedstawicielem "cyganerii lwowskiej" przełomu XIX i XX wieku, nazywany często "bardem Lwowa". Pisał także romanse, powieści, znany był z wierszy o duchu patriotycznym i legionowym. Romantyczna dusza. Jak wspominał znawca "klimatów galicyjskich" Leszek Mazan - "Henio Zbierzchowski był zapalonym kibicem sportowym."

Muzykę natomiast skomponował Wilhelm von Winterfeld - Niemiec urodzony w 1880 roku w Petrovard na Węgrzech, Konserwatorium Muzyczne ukończył w czeskiej Pradze u samego Antonina Dworzaka. Z Bydgoszczą związany był w okresie międzywojennym i w czasie II wojny światowej. Prowadził, będąc dyrektorem, bydgoskie Konserwatorium Muzyczne. Po wrześniu 1939 roku pomagał Polakom w Bydgoszczy, przyjmując ich do chwili, gdy nie dostał zakazu od Niemców, do Konserwatorium, dając zatrudnienie. Nie miał swoich dzieci, opiekował się sierotą. Właśnie to dziecko Niemcy w czasie okupacji wywieźli najprawdopodobniej do obozu do dawnej Jugosławii. Winterfeld pojechał na Bałkany szukać dziecka. Zmarł w 1943 roku w drodze powrotnej w Zagrzebiu na atak serca.

Jak przebiegały i przebiegają prace nad ponownym nagraniem hymnu?

- Po wstępnej dyskusji na wspomnianym forum kibiców PBNF, jesienią 2007 roku zabrałem się do pracy, moja małżonka bardzo mi w tym pomagała i pomaga nadal. To ona wstępnie wskazała mi orkiestrę "Elektronika" jako tych, którzy wykonają ten utwór, ale ze współpracy z "Elektronikiem" zrezygnowaliśmy, tracąc przy tym 6 miesięcy. Dyrygent tej przecież świetnej orkiestry nie potrafił przyznać się, że ten utwór go przerasta, moja cierpliwość się skończyła. W marcu 2008 roku nawiązaliśmy kontakt z orkiestrą strażacką z Pruszcza Pomorskiego - to młoda, perspektywiczna orkiestra, a przede wszystkim jej kapelmistrzem jest człowiek - pasjonat Mirosław Kordowski, który przychodząc kilka lat temu do Pruszcza, niczym dobry trener, zmienił oblicze tej orkiestry.

Od marca do czerwca 2008 roku moja żona, która też ma "papiery" dyrygenta, konsultując się z kapelmistrzem, zrobiła rozpiskę linii melodycznej dla każdego instrumentu. Po wakacjach młodzi muzycy z Pruszcza Pomorskiego zaczęli ćwiczyć ten utwór, aż w połowie listopada dali znać, że są gotowi by wejść do studia nagrań. Już wtedy zarezerwowaliśmy w Radiu Pomorza i Kujaw cały dzień na nagranie. Wtedy tez rozpoczęliśmy, wykorzystując prywatne znajomości, rozmowy z jednym ze śpiewaków chóru Akademii Muzycznej, Remigiuszem Kuźmińskim - nie było problemów z namówieniem go do tego dzieła, co więcej - nie bierze on nawet za swoją pracą honorariów!

Dziś, w drugiej połowie grudnia, jesteśmy po jednej siedmiogodzinnej sesji nagraniowej. Ale tutaj wielki ukłon do kapelmistrza Mirosława Kordowskiego i realizatora Mirosława Worobieja. Gdyby im nie zależało na tym utworze, zostawiliby go już na tym etapie, ale oni chcą to zrobić naprawdę bardzo dobrze, spotkają się już w nowym roku i zadecydują, jakie instrumenty potrzebują, z uwagi na nieczyste brzmienie, do powtórnego nagrania. Mamy już zarezerwowany czas dla śpiewaka w studiu nagrań, więc muzycy pojawią się raz jeszcze i utwór ten naprawdę zabrzmi, pomimo faktu, że nagrywają go amatorzy, bardzo godnie. Uważam, że w drugiej połowie stycznia materiał będzie już gotowy do publicznej emisji.

Korzystając z okazji chciałbym złożyć specjalne publiczne podziękowania dla mojej żony Izy, bo bez niej właściwie nie bylibyśmy na tym etapie pracy nad reanimacją "marsza Polonii", na jakim jesteśmy. Właściwie jej rola jest tutaj fundamentalna.

Skąd udało się uzyskać środki na nagranie?

- W tym miejscu warto powiedzieć, że utwór nie powstaje na zamówienie klubu, klub nie partycypuje w kosztach - to jest dzieło samych kibiców (nie tylko moje). Co do finansów, to pod koniec sezonu 2007 skontaktował się ze mną prezes Polonia Bydgoszcz Net Fans, deklarując jako pierwszy finansowe wsparcie. Ta deklaracja, że Klub Kibica jest za reanimacją utworu i do tego pomoże finansowo, była bardzo potrzebna. Następnie z grona moich znajomych pojawiło się następnych 5 darczyńców, powstał jakiś podstawowy budżet. Teraz, z tego co mi wiadomo, aby dopiąć finanse do końca w akcję włączyło się wielu kibiców indywidualnych, a także członkowie grupy ultras. Warte podkreślenia jest to, że w akcję włączyło się też Radio PiK, które dało nam zniżkę na studio nagrań, śpiewak zrezygnował z honorarium, a muzycy z Pruszcza Pomorskiego naprawdę robią to po przysłowiowych kosztach.

Kiedy można spodziewać się prezentacji nagranego hymnu?

- Tak jak mówiłem, samemu będąc niecierpliwym, jak to zabrzmi w końcowym efekcie, bo słyszałem już wersje roboczą, słyszałem śpiewaka (szczególnie śpiew zrobił na mnie wrażenie) - myślę, że do końca stycznia wersja ostateczna będzie gotowa.

Co dalej z tym hymnem?

- Na dzień dzisiejszy ze strony klubu nie ma zainteresowania, wiem że "Gazeta Wyborcza" sondowała prezesa Tillingera, co sądzi o naszej wspólnej inicjatywie i prezes wstępnie nie powiedział ani tak, ani nie. Ale ufam, że czyniąc roztropnie i rozważnie przekonamy do tego dzieła władze żużlowej Polonii. Owszem, utwór w pierwotnym zamiarze powstał dla piłkarzy klubu, ale pomysłodawcom nie chodziło o sam sport, tylko o to, jaka dyscyplina jest w danym momencie klubową ikoną, a tą od dziesięcioleci w Polonii jest sport żużlowy i jako ten najbardziej reprezentacyjny zasługuje na to, by dawny hymn stał się dziś hymnem polonijnych żużlowców.

Słowa hymnu "Polonia z Bydgoszczy"

Gdy idzie "Polonia" z Bydgoszczy,

To w każdym podnosi się duch,

Kto młodość hartuje i ostrzy

To siłacz, to żołnierz i zuch.

Kto stary ten wiecznie się troszczy,

Kto młody, ten wesół za dwóch.

Gdy idzie "Polonia" z Bydgoszczy,

To w każdym podnosi się duch.

Gdy przyjdzie z wrogami się zmierzyć

Poznacie "Polonię" - czym jest.

Gdy będzie zębiska śmierć szczerzyć,

Rycerski pokażem jej gest.

Bo tęgo potrafi uderzyć,

Kto w życiu sportowy wziął chrzest

Gdy przyjdzie z wrogiem się zmierzyć,

"Polonia" pokaże, czym jest.

Źródło artykułu: