W Bydgoszczy zainaugurowano żużlowe wieczory

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Kibice z Polonia Bydgoszcz Net Fans zgodnie z tradycją organizują w przerwach między sezonami spotkania z zawodnikami oraz innymi osobami związanymi z bydgoskim żużlem. W poniedziałkowy wieczór na zaproszenie kibiców odpowiedzieli kapitan Polonistów Andreas Jonsson, trener młodzieżowców Jacek Woźniak oraz przedstawiciel najmłodszej fali bydgoskich zawodników Mikołaj Curyło.

W tym artykule dowiesz się o:

W poprzednich latach sporym zainteresowaniem cieszyły się "żużlowe piątki" organizowane przez kibiców z Polonia Bydgoszcz Net Fans. W tym roku bydgoscy kibice nieco zmienili formułę tych spotkań, co wiąże się też ze zmianą nazwy na "żużlowe wieczory", ale niezmienne pozostało zainteresowanie fanów. W poniedziałkowy wieczór w gościnnych progach restauracji na trybunie głównej stadionu Polonii zjawiło się kilkadziesiąt osób zgłodniałych żużlowych emocji, w tym fani, który na co dzień mieszkają poza granicami naszego kraju! Na ich pytania cierpliwie odpowiadali kapitan Polonistów Andreas Jonsson, który był zapewne największym magnesem dla fanów, ale także trener bydgoskich juniorów Jacek Woźniak i przedstawiciel najmłodszej grupy żużlowców Polonii Mikołaj Curyło.

Goście dzielili się z zebranymi m.in. informacjami dotyczącymi początków ich żużlowych karier. - Kiedy obserwowałem wyścigi na stadionie bydgoskiej Polonii, bardzo spodobała mi się jazda ślizgiem kontrolowanym, a że akurat kończyłem 15 lat postanowiłem, że też spróbuję. Dosyć dobrze mi to wychodziło i szybko uzyskałem licencję. Wtedy można było zdawać egzamin na licencję w wieku 16 lat, ale mi się udało to trochę szybciej - egzamin zdałem w maju, a 16 lat kończyłem dopiero 6 grudnia, zresztą tego samego dnia urodził się nasz najmłodszy gość Mikołaj Curyło. Oczywiście formalnie licencję dostałem dopiero po ukończeniu 16 roku życia. Ani się człowiek obejrzał, a minęło już 20 lat na torach żużlowych - najpierw moim klubem była Polonia Bydgoszcz, później Wybrzeże Gdańsk, następnie Krosno i na koniec 3 lata w klubie z Łodzi. Obecnie znowu jestem w Polonii, tym razem jako trener zajmujący się młodzieżowcami. Wróciłem na "stare śmieci" i z tego się bardzo cieszę - wspominał Jacek Woźniak. Z kolei Andreas Jonsson zdradził, że fakt iż został żużlowcem po części wynika z miejsca urodzenia w rejonie Szwecji, w którym królowały sporty motorowe: - W mieście, z którego pochodzę - Hallstaviku - sporty motorowe są najbardziej popularne. Myślę, że po części właśnie dlatego zostałem żużlowcem - kiedy byłem mały miałem okazję spróbować, spodobało mi się i postanowiłem, że to jest właśnie to, czym chcę się zajmować - wyjaśnił kapitan Polonistów. Najmłodszy z zaproszonych gości swoje początki na żużlowym torze ma jeszcze świeżo w pamięci: - Żużel nie jest pierwszym sportem, który uprawiam. Na początku przez 5 lat trenowałem gimnastykę, a następnie piłkę nożną przez 1,5 roku. Moim pierwszym żużlowym trenerem był pan Mirosław Szuba. Teraz trenuję już pod kierunkiem trenera Woźniaka. W środy mamy zajęcia na sali gimnastycznej "Zawiszy", gdzie pomaga nam jeszcze dodatkowo trener gimnastyki - te ćwiczenia mają nas bardziej usprawnić, a także przygotować na upadki. W piątek zajęcia odbywają się na sali gimnastycznej tutaj na "Polonii". Od stycznia dojdą nam jeszcze treningi kondycyjne w terenie w Myślęcinku - mówił wyraźnie stremowany dużym zainteresowaniem kibiców Mikołaj Curyło.

Trener Jacek Woźniak porównywał obecne czasy do tych, kiedy on zaczynał swoją przygodę z żużlem - były to wspomnienia szczególnie cenne dla najmłodszych kibiców, którzy nie mieli okazji obserwować tych wydarzeń. - Kiedy byłem w wieku naszego kolegi Mikołaja, nasze zajęcia składały się na początku przede wszystkim z pracy w warsztacie, sprzątania tego warsztatu, mycia motocykli starszym kolegom z drużyny i jeśli wystarczało czasu, to trener nas wypuszczał na tor, żebyśmy sobie trochę pojeździli. Tylko pojawiał się kolejny problem - chłopaków było 6-7, a do dyspozycji mieliśmy 2 albo 1 motocykl. Jeżeli byłem trzeci w kolejce, a ta dwójka ukończyła szczęśliwie swoje jazdy, to ja miałem okazję potrenować. Natomiast jeśli któryś z moich poprzedników zaliczał upadek, motocykl był połamany czy pokrzywiony, to już nie było możliwości, żeby na nim wyjechać i trzeba było czekać do następnego treningu - tydzień, dwa, a może i trzy. Potrzeba było naprawdę dużo wytrwałości i zacięcia, żeby przychodzić regularnie na stadion, bo wcześniej normalnie mieliśmy zajęcia w szkole do 14-15, trening był o 15, więc się czasami na niego spóźnialiśmy, a później okazywało się, że na torze spędzaliśmy 5 minut i przejeżdżaliśmy 5 czy 6 kółek - wspominał trener bydgoskich młodzieżowców.

Co zrozumiałe, największym zainteresowaniem cieszył się Andreas Jonsson, który na dobre zżył się już z Bydgoszczą. - Tegoroczne święta Bożego Narodzenia spędziłem tak, jak chyba wszyscy - z moją rodziną, z mamą, narzeczoną i moim synkiem. Byliśmy w domu mamy w Szwecji i to był naprawdę wspaniały czas. Natomiast Nowy Rok będę świętował z grupą moich przyjaciół tu, w Bydgoszczy - opowiadał Szwed. Kibiców interesowało także to, jak radzi sobie Andreas jako młody ojciec: - Vincent jest dla mnie jak marzenie - śpi spokojnie każdej nocy, może poza ostatnią, dlatego jestem dzisiaj trochę zmęczony i proszę o wyrozumiałość - Vincent budził się co chwilę w nocy i dlatego ja praktycznie całą noc miałem nieprzespaną. Jednak poza tym takie małe dziecko to naprawdę wyjątkowa sprawa dla ojca - mówił wyraźnie podekscytowany Andreas.

Nie mogło zabraknąć pytań dotyczących zbliżającego się sezonu: - Przed nowym sezonem zmieniam wiele małych rzeczy w przygotowaniach, przede wszystkim zmieniłem tunera, co miało miejsce już w trakcie obecnego roku - pod koniec sezonu używałem już silników przygotowywanych przez pewnego Duńczyka i były one naprawdę dobre, dlatego będziemy dalej szli tą drogą - opowiadał Jonsson o swoich przygotowaniach. - W sezonie 2009 będę startował na pewno w ligach w Polsce i Szwecji. W tej chwili nie wiem, co wyjdzie z Anglią - Lakeside Hammers, gdzie do tej pory startowałem, postanowiło nie podpisywać ze mną umowy ze względu na zbyt wysoką średnią. Mam kilka propozycji z innych klubów, ale szczerze mówiąc bardzo się zastanawiam nad sensem startów w Wielkiej Brytanii, gdyż wiąże się to z częstymi i uciążliwymi podróżami. Rozważam raczej inne opcje, np. starty w Niemczech albo Danii - Szwed zdradził swoje plany startowe na sezon 2009.

Andreas wyjawił też zgromadzonym fanom jeden z powodów, dla których zdecydował się na jazdę w Polonii: - Szczerze mówiąc, zanim przyszedłem do Polonii to właśnie tor w Bydgoszczy był tym, którego najbardziej nie lubiłem w Polsce. Można powiedzieć, że to był jeden z powodów, dla których wybrałem właśnie Bydgoszcz - chciałem jak najwięcej trenować na tym torze i poznać go jak najlepiej się da. To nadal bardzo trudny tor, ale myślę, że w tej chwili rozgryzłem go w miarę dobrze. Kibice dopytywali się także o wspomnienia z minionego sezonu, a Andreas nie ukrywał, że mimo występów w pierwszej lidze, ten rok nie był wcale łatwy: - Starty w pierwszej lidze były dosyć ciężkie, startuje tam wielu dobrych zawodników. Czasami nawet nie znałem ich nazwisk, a mimo to potrafili już wiele. Startując w pierwszej lidze bardzo często nie wiedziałem czego się spodziewać po zawodnikach rywala, a także po nawierzchni toru na ich stadionach. Miałem sporo łatwych wyścigów, ale też bardzo dużo trudnych. W ekstralidze w większości przypadków wiesz, czego się spodziewać po rywalach, wiesz, na których zawodnikach trzeba się szczególnie skupić, można już przed wyścigiem założyć sobie pewne scenariusze jazdy na torze, a w pierwszej lidze ciężko było przewidzieć, z którymi zawodnikami będzie łatwo rywalizować, a z którymi będę musiał stoczyć naprawdę zaciętą walkę. Było to na pewno ciekawe doświadczenie dla mnie, ale bardzo się cieszę, że udało nam się powrócić do ekstraligi! - Andreas nie ukrywał swojej radości z udanego zakończenia batalii o powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej.

Kibiców bardzo interesowało wyjaśnienie sprawy sprowadzenia do Bydgoszczy Emila Sajfutdinowa: - Kiedy pierwszy raz pojechałem do Władywostoku zobaczyłem zawodnika, który bardzo dobrze radził sobie na torze, a poza nim bardzo profesjonalnie podchodził do swojej pracy. W czasie meczu było podobnie - zajęło mi trzy okrążenia, zanim zdołałem go wyprzedzić, po czym on niestety upadł. Jednak już wtedy był naprawdę dobrym zawodnikiem. Po meczu rozmawiałem z nim i jego bratem Denisem, i zaproponowałem im starty w ligach polskiej lub szwedzkiej, żeby podnieśli swoje umiejętności. Zgodzili się z moim zdaniem - i to cała historia związana z poleceniem przeze mnie Emila do bydgoskiego klubu - wyjaśnił Szwed swoją rolę w sprowadzeniu Emila do Polonii.

W trakcie sezonu często narzekano na czasowe tory, na których rozgrywane są turnieje z cyklu Grand Prix. Andreas wyraził zgoła odmienne zdanie: - Kiedy postanowiono rozgrywać turnieje Grand Prix na torach czasowych nie byłem przekonany do słuszności tej decyzji, ale teraz myślę, że to naprawdę dobry pomysł. Oczywiście bywały negatywne przykłady, jak chociażby tegoroczna sytuacja z Gelsenkirchen, która nigdy nie powinna się wydarzyć, ale generalnie takie tory przygotowywane są coraz lepiej, jak to miało miejsce chociażby w Kopenhadze. Niektóre tory czasowe są już naprawdę dobre i na nich odbywają się bardzo dobre zawody. Ekipy przygotowujące tory czasowe powinny nadal uczyć się coraz lepszego układania takich torów - uważam, że zawody na dużych stadionach to przyszłość żużla!

Sezon 2008 będzie pamiętany w Polsce jako ten, który przyniósł zmiany związane z dopuszczeniem kobiet do rywalizacji na żużlowych torach. Jedna z fanek dociekała jakie jest stanowisko Andreasa w tej kwestii: - Kobiety na żużlu? To świetny pomysł! Miałem okazję startować z wieloma dziewczynami w Skandynawii i prezentowały się one naprawdę dobrze. Kiedyś startowałem w test-meczach pomiędzy reprezentacjami Szwecji i Danii, i w tych zawodach startowały m.in. dwie Dunki. Oczywiście żużel, jak większość sportów motorowych, jest jakby bardziej skupiony na mężczyznach, ale jestem jak najbardziej za startami kobiet, bo to będzie bardzo interesujące i na pewno przyniesie wiele radości - tą wypowiedzią Szwed wzbudził sporo radości wśród zgromadzonych fanów.

Zapewne pytań nie było by końca, jednak tym razem Andreas został nieco wcześniej "zwolniony" ze spotkania, gdyż musiał udać się do domu, by skwapliwie wypełniać ojcowskie obowiązki. Część kibiców zadawała także pytania dotyczące Emila Sajfutdinowa, czy też nowego nabytku Polonii Antonio Lindbacka, jednak przybyli na poniedziałkowe spotkanie goście niezbyt kwapili się do odpowiedzi w imieniu swoich kolegów z zespołu. Kibice z Polonia Bydgoszcz Net Fans mają jednak dla wszystkich zainteresowanych dobrą wiadomość - zarówno Emil, jak i Antonio, będą gośćmi jednego z "żużlowych wieczorów". Kolejne z cyklu spotkań odbędzie się w drugiej połowie stycznia, a o szczegółach będziemy informowali Państwa na bieżąco.

Źródło artykułu: