Chomski o odsunięciu Sundstroema: Kto, jak nie Polacy, zaryzykuje zdrowie na torze?

Przed MONEmakesMONEY.pl Stalą Gorzów zaległy mecz z drużyną z Torunia. Przegrana u siebie wynikiem 42:48 nie zraża jednak trenera gości, Stanisława Chomskiego.

- Cel jest zawsze jeden - wygrywać, bo tych punktów brakuje z początku sezonu. Ale nawet jakby były, to i tak cel jest zawsze jeden: wygrywać. Mistrzowi Polski nie wypada inaczej podchodzić do spotkań - stwierdził Stanisław Chomski, szkoleniowiec MONEYmakesMONEY.pl Stali Gorzów przed spotkaniem z KS Toruń. Spotkanie między tymi dwoma drużynami już w niedzielę o 17. Stal pojedzie na Motoarenę z bojowym nastawieniem.
[ad=rectangle]
Ostatnie zwycięstwa aktualnych mistrzów Polski podniosły na duchu i z pozycji czerwonej latarni ligi wracają do walki o pierwszą czwórkę PGE Ekstraligi. Przed nimi trudne spotkanie w Toruniu, do którego gorzowianie przystąpią po trzytygodniowej przerwie od rozgrywek ligowych - trwa ona tylko w Polsce, a to oznacza, że trudno jest zebrać wszystkich zawodników na trening przed wyjazdowym meczem 19. lipca, ze względu na mnogość startów w innych krajach. W rozkwicie są bowiem szwedzkie Elitserien czy Allsvenskan League, a także Elite League, w których regularnie startują zawodnicy Stali. - W pełni sezonu przygotowania są typowo startowe. Według kalendarza imprez - klubowych czy poszczególnych zakontraktowanych zawodników, musimy się dopasowywać do wszystkich lig zagranicznych, imprezy rangi Mistrzostw Europy, Mistrzostw Świata, Mistrzostw Polski i inne turnieje. I to wszystko się kumuluje w jakimś momencie do tego stopnia, że trudno jest zebrać zespół razem i przygotować się do meczów ligowych. Do spotkań wyjazdowych to jest mniejszy problem, bo można tylko przewidywać niektóre warunki, symulować i coś sobie pod tym kątem na domowym torze przygotowywać, czy prowadzić trening. Gorzej jest, jak zespołu nie można zebrać w jednym czasie przed meczem u siebie. Ale trudno, taka jest specyfika tego sportu. Robimy to w określonych etapach, można powiedzieć "na raty" i tak samo jest przed meczem z KS Toruń - wyjaśnił trener żółto-niebieskich.

Każda drużyna w Ekstralidze musi się liczyć z wyjątkowością toru na MotoArenie. Nachylone do środka łuki są niewątpliwym atutem gospodarzy, którzy korzystają na specyfice swojego toru, jak tylko mogą. - Każdy tor ma swoja specyfikę, słyszy się na okrągło to samo, ale każdy tor jest inny i każdy można nazwać specyficznym - gorzowski, tarnowski, jak i toruński, który jest fajny do ścigania, jest bezpieczny, co jest bardzo ważne, bo łuki są podniesione - powiedział Chomski. Popularny "Stanley" docenia jednak to, że tor w Toruniu nie należy do najłatwiejszych: - Krzywizny, kąt pochylenia powodują, że to miejscowi lepiej znają i wykorzystują ścieżki, które niosą. Choć trzeba zauważyć, że zwycięstwa na własnym torze nie przychodziły im zbyt łatwo i tu upatruję jakiejś naszej szansy - dodał.

Nie zapominajmy jednak, że obecny szkoleniowiec ekipy znad Warty miał okazję przyjrzeć się torowi w Toruniu, bowiem w zeszłym sezonie pracował z "Aniołami" jako trener. Czy więc teraz wykorzysta swoją wiedzę i przekaże ją gościom niedzielnego pojedynku? - Sposób przygotowania toru, a też i efekt późniejszej jazdy zawodników, troszeczkę jest inny niż za mojej bytności w tym klubie. Czy jest atutem Torunia? Nie wiem. Ja jestem w stanie cechy i wynikające z tego możliwości zawodnikom przekazać, ale trzeba pamiętać, że to zawodnicy to realizują. Myślę więc, że wspólnie znajdziemy receptę na końcowy sukces, a przynajmniej mam na to nadzieję, że będzie to końcowy sukces dla nas. Bo punktów potrzeba - uznał Chomski.

W trakcie sezonu Stal musiała redefiniować swoje cele, bowiem fatalny początek sezonu nie dawał szans na realizację planu, jakim było wejście do czwórki rozgrywek. Zupełnie inaczej potoczyły się losy KS Toruń, który bez Darcy'ego Warda radził sobie lepiej niż niejeden ekspert sądził, że będzie. Stal zaś złapała mocny podmuch w żagle po przejęciu funkcji trenera przez Chomskiego, który zastąpił Piotra Palucha i ponownie na północy województwa lubuskiego wrócił temat play-offów. - Torunianie są uważani za faworytów do play-offów i być może przy wygraniu meczu z nami, przesądziłoby się to. To co prawda daleko idące wnioski, ale na pewno mocno by ich do tej czwórki przybliżyło, oczywiście przy korzystnym potoczeniu się pozostałych meczów, tak jak prognozują inni. A nasza wygrana, przy spełnieniu się prognoz meczów u siebie, czy innych wyjazdowych, sprawi, że strefa spadkowa zostanie "odłożona i zapomniana",żebyśmy mogli myśleć o celu, który wszyscy chcieliby zrealizować, jaki był zakładany przed sezonem - wejściem do czwórki ligi - stwierdził Chomski.

Spotkanie w Toruniu nie będzie jednak należało do najłatwiejszych, bo - jak mówią statystyki - gorzowianie nie do końca radzą sobie z toruńskim owalem. Jedynie Matej Zagar oraz junior żółto-niebieskich Bartosz Zmarzlik mogą pochwalić się średnią około 8-10 punktów na MotoArenie.

Jak Stal Gorzów radzi sobie w Toruniu? (statystyki z lat 2010-2014):

ZawodnikMeczePunktyBonusyBiegiŚr/biegŚr/mecz
Matej Zagar 6 43 4 28 1,676 7,834
Bartosz Zmarzlik 4 34 3 24 1,542 9,250
Piotr Świderski 4 19 3 18 1,223 5,500
Niels K. Iversen 6 32 2 28 1,214 5,667
Krzysztof Kasprzak 4 23 1 21 1,143 6,000
Tomasz Gapiński 3 9 2 12 0,917 3,667
Adrian Cyfer 2 0 0 5 0,000 0,000
Linus Sundstroem 1 0 0 2 0,000 0,000

To nie może napawać gorzowian optymizmem. - To są statystyki. Wynik się bierze zaś stąd, że jeżeli dwóch zawodników robi ponad 10 punktów, to z reguły mecz się zawsze kończy zdobyczą ponad 40 punktów. Podobnie, jak cały zespół jedzie równo, na 8-9 punktów, czy 6 punktów - zespół jest wtedy blisko sukcesu. Statystyki są potrzebne, tylko że to jest historia. Statystyki też pokazywały, że Janowski na torze w Gorzowie nie powinien wygrać, bo miał 6 biegów po 2 punkty, a w finale wygrał, także statystyki zawiodły. Statystyki pokazywały, że podczas meczu z GKM-em Grudziądz pierwsze pole jest słabe, a później wszystkie pola chodziły tak samo - zauważył Chomski. - Także to jest ważne, ale gdybym opierał się na statystykach i tylko na nich, a to przekładał w rozmowie z zawodnikami, to tylko bym ich zdołował. A trzeba ich budować. Właśnie teraz są na fali, teraz my jesteśmy dobrzy, to oni muszą się nas bać. Wiarę trzeba wlać i utwierdzić w tych zawodnikach w ich możliwości, bo przecież te możliwości mają. To wciąż jest Drużynowy Mistrz Polski, trzech zawodników ściga się w Grand Prix… Najwięcej naszych zawodników, bo 4 z kwalifikacji i Cyfer, który wskoczył do finału za Balińskiego, jechało w finale Indywidualnych Mistrzostw Polski. Zgodnie z regulaminem zakwalifikowali się, a przecież kwalifikacje nie były na torze w Gorzowie i to my mieliśmy najliczniejszą grupę reprezentantów w IMP. Właśnie pod tym kątem trzeba patrzeć na budowanie atmosfery przed meczem. Statystyki zaś zostawmy statystykom i kibicom - stwierdził.

Trener Chomski miał nie lada wyzwanie zdecydować, kto pojedzie w Toruniu w obliczu wspaniałego wyniku w IMP Tomasza Gapińskiego.
Trener Chomski miał nie lada wyzwanie zdecydować, kto pojedzie w Toruniu w obliczu wspaniałego wyniku w IMP Tomasza Gapińskiego.

Niemniej po świetnym występie w finale Indywidualnych Mistrzostwach Polski, ktoś musiał wypaść ze składu mistrzów Polski na najbliższy mecz na rzecz II wicemistrza Polski - Tomasza Gapińskiego. Miejsca zabrakło dla Linusa Sundstroema, który ma najsłabsze doświadczenie i statystykę na torze w Toruniu. - Widzę duży postęp i chęć jazdy naszych krajowych zawodników - mowa tu o Gapińskim i Świderskim, a Linus jeździł w porównaniu do nich najwięcej, bo aż osiem meczów. Przyszedł czas dania szansy po tych występach i u siebie, i w ligach zagranicznych naszym krajowym zawodnikom. Bo uważam, że jeśli ktoś prócz ambicji ma zostawić serce na torze, czy nawet zaryzykować własnym zdrowiem, to kto ma to zrobić, jak nie Polacy? Myślę, że to jest bliższe nam. Także Linusa nie odstawiam ze względu na wyniki, tylko taki był założony plan. Taka była koncepcja, jak przyszedłem do klubu, że biorę skład taki jaki jest, bez Świderskiego wtedy. Przyglądam się temu wszystkiemu, określamy co mamy robić. Wskoczył Świderski za Tomka Gapińskiego, który trzeba to przyznać, jeździł słabo, nie na miarę swoich możliwości, nie na miarę oczekiwań kibiców. Wykonał teraz ogrom pracy i w sferze mentalnej i sprzętowej. I to dało efekt w postaci medalu IMP, który wywalczył i nikt mu nie zarzuci, że tylko dlatego iż jechał w Gorzowie. I nadszedł czas, żeby sprawdzić ten wariant składu - wyjaśnił "Stanley".

Czy "Byki" będą jeszcze trudniejszym rywalem niż "Anioły"?
Czy "Byki" będą jeszcze trudniejszym rywalem niż "Anioły"?

Po meczu w Toruniu przed Stalą mecz z liderem tabeli - Fogo Unią Leszno. Może to być jeszcze trudniejsze spotkanie dla żółto-niebieskich, mimo że tor na Stadionie im. Alfreda Smoczyka w Lesznie w większości sprzyjał gorzowianom. Jak to spotkanie widzi teraz trener Chomski? - A to już zostawmy sobie na później. Ja tak daleko nie wybiegam w przyszłość. Ta najbliższa kolejka może poprzewracać tabelę do góry nogami, może nie całą, ale jednak może nieźle poprzestawiać, szanse mogą się całkiem inaczej rozłożyć, niż to przed kilkoma tygodniami spekulowano, bo żużel się rządzi swoimi brutalnymi prawami, są kontuzje. My mieliśmy problem w ubiegłym roku, inne zespoły mają w tym roku, tak to po prostu jest - nikomu tego nie życzę, ale to też waży na wynikach sportowych. Dyspozycja zawodników jest różna, raz spada, raz idzie do góry. Także ten mecz zostawmy sobie. Czy on będzie trudniejszy czy łatwiejszy... Trudno mi powiedzieć. W mojej ocenie może być i łatwiejszy, jak w Toruniu. Najpierw pojedźmy do Torunia, wywieźmy korzystny wynik, to wtedy na pewno będą się nas bali - zakończył Chomski.

Źródło artykułu: