Kapitan ekipy spod znaku Myszki Miki zakończył zawody z dorobkiem 12 punktów. Na torze przy ul. Hetmańskiej wziął udział w sześciu wyścigach, a w czterech z nich rywalizował z liderem Żurawi - Gregiem Hancockiem.
- To może nie było perfekcyjne spotkanie w moim wykonaniu, ale na pewno dobre. Nie wygrywałem wyścigów, bo trafiałem czterokrotnie na Grega, który był poza zasięgiem. Jechał bezbłędnie, a szczególnie dobrze startował. Zbliżałem się do niego i próbowałem atakować, ale warunki torowe były trudne. Utworzyła się jedna ścieżka, pojawiło się trochę kolein i nie chciałem przeszarżować. Po kilku atakach pilnowałem pozycji i dojeżdżałem do mety drugi - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Piotr Protasiewicz.
[ad=rectangle]
"PePe" w ostatnim czasie prezentuje wyśmienitą formę. W ostatnich spotkaniach ligowych był bezapelacyjnym liderem swojego zespołu. W środę w Rzeszowie najlepszym zawodnikiem SPAR Falubazu okazał się Grzegorz Walasek. - Po trzech perfekcyjnych spotkaniach przyszło dobre spotkanie. Dałem z siebie wszystko i walczyłem. 12 punktów na wyjeździe to niezły wynik. Zbieramy punkty jako drużyna i jedziemy dalej. Zdobyliśmy w Rzeszowie dwa ważne punkty. Przed nami jeszcze dwa mecze u siebie oraz parę trudnych wyjazdów. Ekstraliga jest tak wyrównana, że wszędzie można przywieść punkty, albo je stracić - kontynuował Protasiewicz.
Doświadczony żużlowiec podczas meczu w Rzeszowie był zadowolony ze swoich motocykli. - W połowie zawodów czułem, że jest dobrze jeśli chodzi o sprzęt. Czterokrotnie mierzyłem się Gregiem i miałem go ze swojej prawej strony. Jechał z zewnętrznych pól i było mi trudno wygrać z nim start. Aż tak dobrze nie wychodziłem spod taśmy, żeby go zakładać. Moje motocykle jechały szybko, ale nie było zbyt dużo pola do manewru, by wyprzedzać. Przyjeżdżałem do mety za Gregiem i nie ukrywam, że zabrakło indywidualnych zwycięstw. Nie przegrywałem ze słabym zawodnikiem, tylko z żużlowcem ze światowej czołówki - tłumaczył.
Zaległe spotkanie PGE Stali i SPAR Falubazu zakończyło się podziałem punktów (45:45). Zawodnicy i kierownictwa obu drużyn wyglądały na zadowolone z tego wyniku. - Szczerze mówiąc, nie znam układu tabeli i nie wiem co daje rzeszowianom ten punkt. Skupiamy się nad swoim klubem. Punktów też nie liczę, bo każdy mecz jest nowym rozdaniem. Za każdym razem jest inny tor, warunki się zmieniają. Na tym etapie sezonu jeszcze nie ma sensu liczyć punktów i podniecać się czy starczy, czy nie starczy.
Nową twarzą w zespole z Grodu Bachusa jest Darcy Ward. Jak Australijczyk został przyjęty w drużynie? - Darcy'ego przyjęliśmy bardzo dobrze. To jest członek zespołu i jeden z podstawowych zawodników. Każdy żużlowiec jest tak samo ważny, więc tutaj żadnych problemów nie ma - zakończył kapitan zielonogórskiej ekipy.