Piotr Pawlicki: Komisarze robią swoje, a my dajemy radę

Michał Wachowski 14 Września 2015, 10:05

Młodszy z braci Pawlickich rozegrał jeden z najlepszych meczów w swojej dotychczasowej karierze, sięgając w niedzielę po płatny komplet punktów. Jak sam przyznaje, pomógł mu fakt, że nie stresował się przesadnie wagą spotkania.

- Do każdego biegu i każdych zawodów podchodzę tak samo. Zawsze chcę wygrać. Tym meczem jednak w ogóle się nie stresowałem. Siedziałem w domu, grałem w FIFĘ i myślałem kompletnie o czym innym. Nie chciałem zawracać sobie głowy tym, że jedziemy o finał. Myślałem sobie: jak Bozia da, to się nam uda. Taki już po prostu jestem - przyznał po zawodach Indywidualny Mistrz Świata Juniorów.

Leszczynianie wygrali z torunianami, mimo że z powodu działań komisarza toru, nawierzchnia była zdecydowanie twardsza niż na treningach. Piotr Pawlicki dawał do zrozumienia, że nie był zdziwiony takim obrotem sprawy. - Tor u nas zazwyczaj jest inny niż na treningach. Zawsze przyjeżdżają komisarze i robią go pod przeciwnika, żeby było twardziej, tylko twardziej. Ale to my daliśmy radę, wchodząc do finału - skomentował zawodnik Fogo Unii Leszno.

Dzięki zdobytemu w półfinale kompletowi punktów leszczyński młodzieżowiec awansował na piąte miejsce w klasyfikacji najskuteczniejszych zawodników Ekstraligi (średnia bieg. 2,304). - Jadąc z byczkiem na piersi zawsze daję z siebie sto dziesięć procent. Wiedziałem, że muszę zrobić to, co robiłem przez cały ten sezon. Wiadomo, że na stadionie w Lesznie nie zawsze było wesoło, a w poprzednim meczu z Toruniem zdobyłem tu pięć punktów. Od jakiegoś czasu jest jednak dobrze i wszystko się układa - zaznaczył.