Lwim pazurem (46): Hancock idealny dla Torunia. Będzie mieć największe "wzięcie"

- Najgorętszym nazwiskiem na transferowej giełdzie tej zimy powinien być Greg Hancock, który idealnie pasowałby do Torunia - pisze w swoim felietonie Marian Maślanka.

Hancock idealny dla Torunia. Będzie mieć największe "wzięcie"

Na transferowej giełdzie mamy szybkie rozdanie. Kontrakty podpisali już ci, którzy byli zadowoleni z tegorocznego sezonu w swoich klubach. Poznali wiarygodność finansową swoich pracodawców, a oni byli usatysfakcjonowani ich wynikami sportowymi. W takiej sytuacji należało razem nadal być i dobrze, że takich przypadków jest sporo, bo świadczą one o wzajemnych zaufaniu.

Kurczy się pole manewru dla tych, którzy chcieli się wzmacniać. Będą musieli wybierać z tych, którzy zostali na rynku. Innego wyjścia nie mają. Największe gwiazdy są już zaangażowane na kolejne rozgrywki. Niektóre transfery będą w tej sytuacji na pewno obarczone pewnym ryzykiem, ale kto go nie podejmuje, ten nie pije później szampana. Najgorętszym nazwiskiem na transferowej karuzeli będzie w tej sytuacji z pewnością Greg Hancock. To znakomity jeździec. Najwięcej mówi się o nim w kontekście KS Toruń, ale pewnie byłby mile widziany także w innych ośrodkach. Tym razem jest w zupełnie innym położeniu. Rok temu musiał czekać do ostatniej chwili i sam trochę pomóc szczęściu, a teraz będzie miał duże "wzięcie". Ze ścisłej czołówki został tylko on. Do Torunia pasuje idealnie, bo ta drużyna miała przecież największy problem z wykreowaniem lidera. Rzeszowianie pewnie jednak łatwo nie odpuszczą, bo dla nich to tez było kluczowe ogniwo.

Inna sprawa, że PGE Stali Rzeszów nie zazdroszczę, bo najprawdopodobniej wszystkie kluby rzucą się na jej zawodników. Tak będzie nie tylko w przypadku Hancocka, ale też Kildemanda czy młodego Rempały. Rynek nie jest bogaty i rzeszowianie muszą działać szybko, żeby zatrzymać chociaż część kręgosłupa zespołu z tego roku. Ale jeszcze trudniej będzie mieć drużyna, który uzupełni skład najwyższej klasy rozgrywkowej, o ile nie będzie to GKM Grudziądz. Beniaminek będzie mieć ogromny problem ze zbudowaniem ekipy, który powalczy z powodzeniem o utrzymanie. Czas ucieka, a uzupełnienie składu Ekstraligi to procedura i za chwilę dla nowej drużyny w tym towarzystwie może być już po prostu za późno. Upływające dni nie są na korzyść niektórych ekip. A to przybliża do startu w elicie grudziądzan. Oni zagrali bardzo sprytnie. Szybko podpisali kontrakty z zawodnikami, którzy byliby świetnym wzmocnieniem dla innych ekip i ograniczyli mocno pole manewru na rynku. Kadrowo już są gotowi do walki z najlepszymi.

W związku z ograniczoną podażą, niektórzy mogą zaryzykować i postawić na nazwiska pierwszoligowe. Ciekawych opcji nie brakuje. Są nimi na pewno Antonio Lindbaeck i Rune Holta. Obaj mają za sobą bardzo dobry rok. Ryzyko jednak jest, bo wiadomo, że mamy sporą różnicę pomiędzy pierwszą ligą a poziomem PGE Ekstraligi. Może ktoś jednak spróbuje i zyska.

Popyt znowu będzie większy, ale wydaje mi się też, że w klubach rośnie świadomość i dlatego zwycięży racjonalne działanie w oparciu o możliwości finansowe. Myślę, że nie dojdzie do szaleństwa na rynku. Większość jednak stąpa bardzo twardo po ziemi.

Marian Maślanka

Źródło artykułu: