"Namawia się nas do pobłażania i naginania prawa" - taki krzykliwy tytuł tekstu pojawił się w serwisie dedykowanym reprezentacji Polski i Głównej Komisji Sportu Żużlowego. W tym tekście wyraża między innymi zażenowanie faktem, że KSM Krosno rozważa możliwość wycofania się z rozgrywek. Poczucie zażenowania budzą jednak przede wszystkim inne słowa: "Osobny problem to czas. Najwyższa pora zacząć układać kalendarz. Kluby muszę wiedzieć na czym stoją, inaczej znowu na koniec 2016 roku będzie ta sama historia. Generalnie dziwi, że nakłania się nas do naginania prawa i pobłażania. Dotąd dawaliśmy drużynom kredyt zaufania, ale to nie przełożyło się na wyższą jakość zarządzania w klubach. Wręcz przeciwnie. Bałagan był coraz większy. Trzeba z tym raz na zawsze skończyć".
Cała ta wypowiedź pokazuje, jak duży chaos od dawna panuje w żużlowej centrali. Rozłożymy ją na czynniki pierwsze, aby uzmysłowić, kto i gdzie popełnił lub cały czas popełnia błędy. Po pierwsze - nie trzeba zamknąć tematu liczebności lig, aby ustalić kalendarz rozgrywek. Kalendarz ligowy może być ustalony tuż po opublikowaniu terminów rozgrywek międzynarodowych, od których uzależnione są polskie ligi. Wówczas pozostaje jedynie kwestia dopasowania poszczególnych kolejek do kalendarza. Zatem fakt, że nie podjęto jeszcze ostatecznych decyzji odnośnie zespołów i rozgrywek nijak ma się do kalendarza ligowego.
Po drugie - GKSŻ dziwi fakt nakłania się do naginania prawa i pobłażania. Mnie mówiąc szczerze też bardzo dziwi ten fakt. Głównej Komisji Sportu Żużlowego nie trzeba bowiem namawiać do pobłażania i łamania prawa, gdyż czyni to regularnie od lat. Przypomnijmy zatem - już od lat mówiło się o zadłużeniu klubów i fakcie, że GKSŻ ma świadomość iż część z nich jest w fatalnej kondycji finansowej, a mimo to dopuszczała ich do rozgrywek. Dokładnie dwa lata temu ujawniliśmy, że sytuacja finansowa klubów II ligi jest fatalna. Opublikowaliśmy także audyty klubów I ligi, z których wynikało, że mają one zadłużenia sięgające kilku milionów złotych. Warto w tym momencie podkreślić, że mimo ujawnienia tych danych, wszystkie kluby otrzymały licencję na kolejny sezon! Czym zatem było takie postępowanie ze strony GKSŻ jak nie pobłażaniem? Co więcej - wiadomo było, że KMŻ Lublin nie wywiązuje się z terminów płatności względem zawodników, a mimo to utrzymywano licencję dla tego klubu. Należy sięgnąć pamięcią wstecz, aby przypomnieć, kiedy do rozgrywek dopuszczono swego czasu Wybrzeże Gdańsk. Uczyniono to na chwilę przed startem rozgrywek i w dodatku w momencie, gdy inne kluby miały już skompletowane składy! Jak można zatem oburzać się na fakt, że ktoś namawia do łamania prawa, skoro wcześniej robiło się to nagminnie?
Wreszcie po trzecie - "Bałagan był coraz większy. Trzeba z tym raz na zawsze skończyć" - pisze GKSŻ. Tymy słowami dowodzi tylko, że prawdziwą jest moja teoria, iż władze polskiego żużla nie mają żadnego pomysłu na jego rozwój. Kończenie z czymś, do czego latami się dopuszczało nie jest rozwiązaniem. Teraz jest czas na leczenie, a nie eutanazję. Wprowadzenie drastycznych rozwiązań może doprowadzić do tego, że nie będzie klubów w Ostrowie, Lublinie i Gnieźnie. Działania GKSŻ przypominają lekarza, który systematycznie informowany o poważnej chorobie swojego pacjenta nie podjął żadnych działań. Teraz na łożu śmierci proponuje jak najszybsze odcięcie aparatury podtrzymującej życie. Wszystko dlatego, że "tak chcą kluby", a nie dlatego, że taka jest strategia GKSŻ. Czasami mam wrażenie, że niektóry kluby chciałyby, aby nie było żadnego innego klubu, a awans do wyżej ligi miały zapewniony z urzędu. Z punktu widzenia klubu myślenie zrozumiałe. Z punktu widzenia GKSŻ karygodne.
"No, ale co mamy zrobić?" - słyszę ciągle pytania ze strony osób decyzyjnych. Może warto określić realne wskaźniki ekonomiczne, które powinny po zakończeniu sezonu osiągać kluby. Realne, czyli zakładające stopniowe wyjście z zadłużenia, do którego rękę przyłożyła także GKSŻ. Może warto napisać plan, który będzie podstawą działań w przyszłości i uniknie się w ten sposób konieczności podejmowania decyzji na bazie chciejstwa klubów? Może warto zrobić cokolwiek, bo póki co podejmowane działania przypominają zmianę opatrunku na mocno krwawiącej ranie.
Dopóki prezesi klubów nie będą odopowiadać za sowje decyzje dopóty bedzie bałągan. Jak podpsiuje sie kontra Czytaj całość