Pierwsza i druga liga zostały ostatecznie połączone. Nie będzie jednak podziału na grupy. Dojdzie do rywalizacji każdy z każdym w formie dwumeczu. Wyjątkiem będą jedynie kluby z Opola i Rawicza, które rozegrają tylko spotkania na własnym torze. - Dostosujemy się do wszystkiego. Najważniejsze, że jakaś decyzja w końcu zapadła. A jak to oceniam? Uważam, że kluby z Opola i Rawicza powinny mieć pewną wolność i same zdecydować, czy chcą oddać mecz walkowerem. Jeśli się na to zdecydują, to nie dostają kary finansowy. To wyglądałoby bardziej profesjonalnie. Zamiast tego zrobiliśmy produkt, który od razu jest z założenia "koślawy". Aktualne rozwiązanie jest chyba jednak dla wszystkich bardziej uczciwe od tego wcześniejszego z podziałem na grupy - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Witold Skrzydlewski.
Prezes łódzkiego Orła uważa, że władze polskiego żużla powinny zając się jak najszybciej systemem rozgrywek w sezonie 2017. Jego zdaniem nie należy zwlekać, bo wtedy powtórzy się sytuacja, której byliśmy świadkami w ostatnich dniach. - Precyzyjnie nic nie ustalimy, bo nie wiemy, ile będzie drużyn do jazdy. Jakieś ramy powinny jednak być. Powinniśmy jednak postanowić, że pierwsza liga liczy minimum osiem ekip. Jeśli będzie do dwanaście drużyn, to moim zdaniem należy jechać w formie jednej ligi. Gdyby miało być ich więcej, to wracamy do modelu z dwoma niższymi klasami rozgrywkowymi. Prosty przykład: zgłasza się 13 ekip, więc tworzymy pierwszą ligę z ośmiu, a reszta jedzie w drugiej. I w takiej sytuacji zastanowiłbym się mocno nad rozwiązaniem, o którym pisałem w ostatnim felietonie. Chodzi o przebieg procesu licencyjnego w drugiej lidze, który tak naprawdę nie musiałby obowiązywać - przekonuje prezes łódzkiej ekipy.
Szef Orła twierdzi, że na zamieszaniu związanym z system rozgrywek straciły przede wszystkim kluby. - Mam wrażenie, że niektórzy strzelili sobie samobója. Podpisali umowy z zawodnikami, a nie wiedzieli, ile będzie meczów. Miało być osiem ekip, więc stawki były wyższe. Teraz robi się problem. Moim zdaniem w ślad za komunikatem o systemie rozgrywek powinien pójść kolejny, który sprawiłby, że wszystkie podpisane dotąd umowy są nieważne. W Łodzi przewidzieliśmy, że może być różnie. W każdym kontrakcie mam zapis, że możemy go aneksować w momencie reorganizacji rozgrywek - tłumaczy Skrzydlewski.