Adrian Miedziński: Niektóre zapisy regulaminowe są śmieszne

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz

Poprzedni rok był dla Adriana Miedzińskiego bardzo trudny, głównie przez kontuzję. Wychowanek toruńskiego klubu w rozmowie z WP SportoweFakty opowiada między innymi o przygotowaniach do ligi. 30-latek odnosi się także do nowości regulaminowych.

WP SportoweFakty: Podtrzymujesz zdanie, że operacja ręki nie jest konieczna?

Adrian Miedziński: Nic się w tej kwestii nie zmieniło. Nie chcę robić operacji ręki, bo tak naprawdę jest to szczegół. Nie przeszkadza mi to w jeździe, więc nie ma sensu tego robić.

Upadkami w poprzednim sezonie limit pecha wyczerpałeś chyba na długi czas. Szkoda, że to w ten sposób nie działa.

- Wiadomo, nie można sobie tego zaplanować. Po mojej kraksie w Anglii, gdzie sobie tę rękę rozwaliłem, nie miałem już żadnych większych upadków. Oczywiście staramy się robić wszystko, aby tych kolizji było możliwie jak najmniej. A najlepiej, żeby ich w ogóle nie było. Niestety, tego nigdy nie da się przewidzieć.

[b]

Czy zastanawiałeś się nad innymi opcjami niż KS Get Well Toruń?[/b]

- Toruń miał pierwszeństwo, bo zawsze ma. Z drugiej strony cały czas mówię, że nigdy nie będę tutaj wiecznie. Nie chciałbym czegoś takiego deklarować, bo różne rzeczy ludzi spotykają. Nieraz trzeba podejmować inne decyzje. Były dla mnie różne inne scenariusze, ale nie chcę się już nad tym rozwodzić. Koncentruję się już tylko na sezonie.

Kibice mówią o tobie "symbol klubu". Czujesz wyróżnienie słysząc takie słowa?

- Szczerze mówiąc, ostatnio nie słyszałem. Jasne, że czuję wyróżnienie. Od zawsze jestem utożsamiany z tym klubem, bo jestem w Toruniu od samego początku. Jest to miłe i cieszę się bardzo, że kibice mnie tak odbierają. W jakiś sposób przyzwyczaiłem się do tego, bo całe moje żużlowe życie jest związane z tym miastem. Niektóre rzeczy są już dla mnie normalne i inaczej na nie spoglądam.

We wrześniu mówiłeś, że pracujesz nad sprzętem w kontekście przyszłego sezonu. Było warto?

- Zawsze warto. Pod koniec nie sprawdziłem jednej rzeczy, bo nie chciałem za dużo kombinować. Ale tak naprawdę tamten sezon... Dobrze, że go w ogóle przejeździłem i dałem radę. Tak naprawdę dopiero na play-offy moja jazda zaczęła wracać do jakiejś normalności. Wcześniej nie było to łatwe.

Męczyłeś się?

- Nie wiedziałem do końca, jak potoczą się sprawy z moją ręką. Jak na taką kontuzję, to i tak dość szybko udało mi się wrócić. Miałem w tym wszystkim dużo szczęścia. Dopiero na play-offy miałem w ręce taką siłę, że mogłem używać sprzęgła tak, jak robiłem to kiedyś. Cały rok był dla mnie prześlizgany. Mimo tego, udało się pomóc drużynie i dokończyć play-offy. To już na szczęście historia, było minęło. Dziękuję lekarzom, którzy się mną zajmowali i zrobili świetną operację. Dzięki temu zabiegowi mogłem powrócić. Po operacji dla samego żużla nie ma to już znaczenia, choć trochę to jeszcze widać. Końcówka jednego palca mi "nie działa", ale nie przeszkadza mi to w jeździe na motocyklu.

- Dobrze, że w ogóle przejeździłem tamten sezon - mówi Adrian Miedziński
- Dobrze, że w ogóle przejeździłem tamten sezon - mówi Adrian Miedziński

Poczyniłeś jakieś inwestycje sprzętowe?

- Mamy przygotowany plan działania i według niego cały czas się obracamy. Sezon to zweryfikuje. Nie będę mówił nie wiadomo czego, bo to jest czas ogórkowy i każdy opowiada: "będzie tak, a tu tak". Cały plan mam przygotowany i idziemy w tym kierunku, aby go realizować. Wszystko niebawem będzie na tacy.

Jak wyglądają twoje przygotowania do sezonu?

- Różnie. Hokej, piłka, sala, kickboxing, siłownia... próbuję dosłownie wszystkiego. Treningi mam bardzo urozmaicone. Wszystkiego po trochu.

[b]

W przyszłym sezonie nie będzie kolejnej szansy dla Anglii? Tylko Polska, Szwecja i Niemcy?[/b]

- Do Anglii się nie wybieram. Być może pojadę jakiś mecz w Czechach. W skrócie to będzie wszystko. Nic innego nie planuję.

Czy przyjście Grzegorza Walaska wywrze na tobie i Kacprze Gomólskim większą presję?

- Robię swoje. Tyle mogę powiedzieć w tym temacie.

Jak wy, zawodnicy, odbieracie dyskusje w sprawach regulaminowych?

- Ta sprawa prędzej czy później wypłynie. Trochę za dużo jest tych zmian. Teraz wszyscy się tak bardzo na tym nie skupiamy, bo zostaliśmy postawieni pod ścianą. Dla mnie sprawa jest jasna - niektóre zapisy regulaminowe są śmieszne. Nie chcę tego rozdrabniać na konkretne przepisy, ale mówię ogólnie. Trzeba mieć po prostu głowę, jak podpisuje się kontrakty. Od tego trzeba zacząć, a nie od wymyślania dziwnych rzeczy.

Rozmawiał Mateusz Lampart

Źródło artykułu: