WP SportoweFakty: Jak oceniasz fakt połączenia lig i zastosowany system rozgrywek?
Patryk Malitowski: Wydaje się, że był to jedyny słuszny pomysł po tym co stało się w okresie licencyjnym. Widzieliśmy jakie długi posiadają kluby i ile z nich może nie wystartować w przyszłym sezonie. W przypadku takiej liczby drużyn, połączenie lig jest słusznym rozwiązaniem.
Twoje negocjacje z klubami nadal trwają, prezes Hawi Racing Opole przyznał, że już z tobą po słowie. Możesz zdradzić czy to właśnie jazdy w zreformowanej Nice Polskiej Lidze Żużlowej jesteś najbliżej?
- Rozmowy trwają tylko z drużynami występującymi w Nice PLŻ. Wszystko zaczęło się jednak powoli rozkręcać. Ostateczne decyzje co do kształtu rozgrywek zapadły dosyć późno. Zostało jeszcze kilka dni na podpisanie kontraktu i mam nadzieję, że w niedługim czasie wszystko się wyjaśni. Nie chciałbym podejmować decyzji zbyt pochopnie, dlatego spokojnie rozważam wszystkie za i przeciw.
Ostatnio sporo kontrowersji wzbudzają inne zmiany regulaminowe. Jak oceniasz przepis o wynagrodzeniu dla zawodników w przypadku przegranej 1:5?
- Dla mnie jest to coś niezrozumiałego. Każdy żużlowiec walczy i stara się wygrywać, jednak w wyścigu startuje nas czterech i ktoś musi zająć te gorsze miejsca. Z roku na rok zarobki są coraz bardziej obcinane i zawodnicy z niższym wynagrodzeniem w przypadku przegranej 1:5 mogą dostać za punkt około 100 złotych. W takim przypadku jazda mija się z celem. Żużel to nie tylko pasja każdego z nas, ale też praca. Narażanie zdrowia na torze za 100 złotych jest czymś chorym i niedopuszczalnym.
Zdaje się jednak, że jeszcze bardziej absurdalne jest okrojenie zarobków w przypadku rezerwy taktycznej. Czy to nie jest tak, że taki start powinien być dla zawodnika nagrodą?
- To kolejny dziwny zapis. Żużlowiec otrzymuje za dobrą dyspozycję dodatkowy wyścig. Za to że dobrze jedzie, dostaje dużo mniej pieniędzy. Wynika z tego, że jeżeli jedziesz słabo i przegrywasz 1:5, to zostają ci ucięte zarobki, ale jeżeli jedziesz dobrze i wygrywasz dostając dodatkową szanse, to też stawka za punkt spada. Nie ma w tym żadnej logiki.
Z twoich słów wynika, że czasem stawka za punkt jest bardzo niska. Jak to ma się do tego co słyszymy o wybujałych wymaganiach żużlowców?
- Nie wiem jak to się ma do wymagań żużlowców, być może w Ekstralidze żądania są duże, ale należy pamiętać o kosztach utrzymania. Nie wszystko co zawodnik dostanie w kontrakcie zostaje u niego w kieszeni, a niestety często ludzie tak myślą. Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że obecnie proponowane stawki z różnych klubów Nice PLŻ skłaniają raczej do zawieszenia kevlaru na kołku. Nie mam wielkich oczekiwań po słabym sezonie 2015, ale liczę na jakieś minimum, za które można spokojnie inwestować w sprzęt.
W połączonej Nice PLŻ różnice między drużynami będą pewnie spore. Najlepsi mogą zarabiać około trzy razy więcej niż pozostali. Jak ci z mniejszą stawką za punkt mają sobie poradzić z motywacją?
- To trudne pytanie. Na pewno trudno rywalizować z kimś kto ma kilkukrotnie większy budżet i w każdym aspekcie sprzętowym cię przewyższa. Motywacja to nie wszystko. Jeżeli nie masz na czym jechać, to choćby nie wiadomo jak człowiek był zmotywowany to może mieć problem z odniesieniem zwycięstwa.
Dużo w kwestiach regulaminowych ma do powiedzenia Krzysztof Cegielski - prezes stowarzyszenia żużlowców - "Metanol". Czy popierasz jego zdanie wyrażone między innymi na łamach WP SportoweFakty? (LINK)
- Obserwuję działania Krzysztofa i w pełni go popieram. Walczy o zawodników i doskonale to rozumie, bo w przeszłości sam był żużlowcem. Dobrze, że jest taka osoba, bo my często nie mamy zbyt wiele do powiedzenia w kwestiach regulaminowych i musimy je po prostu zaakceptować.
Twój były klub z Lublina nie dostał licencji. Prezes Zając zapowiada jednak walkę o spłatę długu. Masz jakąś nadzieję na pozytywne rozwiązanie sprawy?
- Wiem, że nie ma się co łudzić w takich sytuacjach. Jeżeli odzyskam należne mi pieniądze, to spłacę długi, które pozostały mi po 2015 roku. W innym przypadku trudno będzie o dalsze kontynuowanie kariery. Nie można żyć tylko marzeniami, kalkulator nigdy nie kłamie.
Sparta jest bliska twojemu sercu. Jak oceniasz skład wrocławian?
- Odkąd odszedłem z Wrocławia, to śledzę wyniki tej drużyny. Myślę, że ich skład jest młody i perspektywiczny, a swoje doświadczenie dorzuci kapitan Tomasz Jędrzejak. Przygotowania zimowe we Wrocławiu stały zawsze na bardzo wysokim poziomie. Myślę, że Sparta będzie osiągać zadowalające wyniki i tego im życzę.
Rozmawiał Przemysław Bartusiak