Zaczęło się od Bartosza Zmarzlika - historia młodego adepta miniżużla Dominika Woźniaka

Marcin Malinowski
Marcin Malinowski
Finansowanie drogiego sportu

Oczywistym jest, że do jazdy potrzebny jest sprzęt. - W tej chwili mamy jeden motocykl do żużla i jeden do crossa. Planuję zbudować drugą żużlówkę. Nie pojadę do Częstochowy na zawody z jednym motocyklem, bo to głupota. Coś się stanie w pierwszym biegu i nie jedziemy w całych zawodach - powiedział Bartosz Woźniak. Jego syn ma za sobą także jazdy właśnie na motocyklu crossowym. - Byłem w powietrzu, ale była gleba - przypomniał sobie Dominik.

Nie jest również tajemnicą, że żużel to drogi sport i często finanse decydują o zakończeniu kariery. Na jakie wydatki trzeba być przygotowanym w przypadku małego żużlowca? - W zależności, ile kto robi. Jeżeli ktoś kupi motor za trzy, cztery tysiące, pojawi się raz w tygodniu na treningu i pojeździ sobie kilka kółek, to nie są takie wielkie koszta. Natomiast jeżeli ktoś podchodzi do tego jak do sportu, a nie do zabawy i chce, tak jak my, odjeździć wszystkie rundy mistrzostw Polski, to potrzeba więcej. Wiadomo, im więcej motocykl przejeździ, tym więcej złotówek trzeba włożyć w jego eksploatację - wyjaśnił Woźniak senior.

Kosztów jest naprawdę wiele, ponieważ trzeba się liczyć z wyjazdami i... rosnącym ciałem młodego adepta. - Jak jedziemy do Kinic na trening, to musimy liczyć z pięć, sześć godzin, bo zanim się spakujemy, dojedziemy i Dominik pojeździ... Do tego trzeba doliczyć paliwo na dojazd, paliwo do motocykla. Wiadomo, że jak coś się stanie, to trzeba świecę wymienić, wyregulować gaźnik albo nowy filtr powietrza czy cewka. To wszystko kosztuje. Dziecko trzeba też ubrać, bo na motocykl podstawą są buty, ochraniacze, kask. Nowe buty do żużla, profesjonalne żużlowe Daytona, to koszt 800 złotych. Kombinezon - 2000 złotych. A dziecko przecież rośnie, dlatego buty ma ciut większe, kombinezon też. Jak poubiera wszystkie ochraniacze, to też inaczej to wygląda. W same ubranie można wsadzić pięć tysięcy - wyliczał ojciec.
Dominik na swoim małym motocyklu żużlowym (fot. DWR15) Dominik na swoim małym motocyklu żużlowym (fot. DWR15)
Rodzic bierze pod uwagę także noclegi przed zawodami w odległych miejscowościach. Kwota za cały rok zamyka się w kilkudziesięciu tysiącach złotych. - Liczę, że cały sezon może kosztować koło trzydziestu kilku tysięcy, ale wszystko wyjdzie w praniu. Na zawody to lepiej wyjechać dzień wcześniej, żeby dziecko się wyspało, bo nie wyobrażam sobie jechać do Częstochowy, żeby dziecko prosto z busa wsiadło na motor i potem z powrotem do domu. Po dwóch zawodach powie "sorry tata, ale ja nie chcę, bo jestem zmęczony" - przyznał Bartosz Woźniak.

Jednak czy już teraz można mówić o dopięciu budżetu? - Tego nigdy nie wiemy. O zamknięciu budżetu można mówić na koniec sezonu. Dominik w tej chwili jeździ na silnikach Simpsona, a może być tak, że złożymy jednostkę napędową, pojedziemy na zawody i może się rozsypać. Wtedy pójdzie około dwóch tysięcy na stworzenie fajnego silnika. Dominik to sześciolatek, który jeździ na motocyklu dopiero od pół roku, więc jego wiedza nie jest na poziomie dorosłego chłopaka czy nastolatka. Wszystko musimy powoli tłumaczyć. Jest ryzyko, że szybciej spali sprzęgło, czy coś innego. Cały czas się uczy - tłumaczył ojciec.

Nieoceniona pomoc sponsorów

Rzecz jasna, pojawiły się obawy o stan konta, ale poradzono sobie z tym. - Trochę to przerażało, ale udało się stworzyć grono przyjaciół, które nas wspiera. Jakoś wspólnie damy radę. W dalszym ciągu poszukujemy firm, które chciałyby wspomóc Dominika. Miejmy nadzieję, że uda się jak najlepiej i będziemy mieć taki budżet, by ze spokojem patrzeć na jazdę, niż "kurcze, tu nie będziemy ryzykować, bo coś się stanie z motocyklem" albo "nie będziemy zużywać motocykla, bo nie będzie na zawody". Gdyby nie sponsorzy, to wszystko szło by z własnej kieszeni - przekonywał tata zawodnika.

- Wspiera nas Dream Burger, STE Outsourcing, Folwark Folińscy, Metalplast Gorzów, Wentylacja Klimatyzacja Stefan Żok, egorzow.pl, all4wall.pl, którzy zajmują się reklamą, naszymi naklejkami, Dyziu Garage, który pomaga przy motocyklach, firma mamy Dominika, czyli Kuźnia Gorzowska oraz OLO-MED, jako fizjoterapeuta Dominika. Pracujemy jeszcze nad kilkoma firmami i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Jest jeszcze znana ze Stali Gorzów i teamu Bartosza Zmarzlika firma GESS pana Tomasza Przybylskiego. Pan Tomek zrobił nam nasze logo DWR15 i pomaga nam w graficznych rzeczach - wymienił Woźniak.
Dominik w swoim kevlarze z jednym ze sponsorów (fot. DWR15) Dominik w swoim kevlarze z jednym ze sponsorów (fot. DWR15)
Firmy są dość chętne do pomocy, gdyż wiedzą, że mogą pomóc młodemu chłopakowi. - Zawsze wspieramy młodzież. Mimo że w Gorzowie panuje hejt między Stilonem a Stalą, to wspomagamy młodych piłkarzy Stilonu, jak i tego małego żużlowca. Każda forma aktywności dla dzieciaka jest dobra. To będzie dla niego na pewno plus, nieważne czy zostanie zawodowcem czy nie. Wspieramy go w treningach, wykładamy jakieś pieniądze na drobne sprzęty, podarki i to, co mu może pomóc w karierze - powiedział Tomasz Stefaniak, właściciel gorzowskiego lokalu Dream Burger.
Czy Dominik Woźniak może zostać następnym Bartoszem Zmarzlikiem?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×