Drużyna Ekantor.pl Falubazu Zielona Góra wyczekuje w dalszym ciągu na pierwszy po zimie trening na własnym torze. - Jesteśmy na razie w warunkach laboratoryjnych. Czekamy na pogodę i rozpoczęcie sezonu. Uważam, że to, co do tej pory powinniśmy zrobić, wykonaliśmy. Za nami ciężka przygotowawcza praca. Na pewno nikt z nas nie przespał zimy. Jesteśmy w stu procentach profesjonalistami i zawodowcami, więc ten czas przygotowań nie jest dla nas niczym nowym. Tupiemy i przebieramy nogami czekając na dobre warunki. Co ranek i wieczór sprawdzam pogodę, śledząc jak to się dalej potoczy. Jestem jednak spokojny, ponieważ nie ma sensu wsiadać na motor w lutym czy na początku marca, by później czekać kolejne dwa tygodnie na wyjazd u siebie - przyznał Piotr Protasiewicz.
Kapitan zespołu z Grodu Bachusa chętnie pokręciłby już pierwsze kółka na torze. - Jest duży głód jazdy. Trochę mam dość już tej sali, biegania, obozów, ale dzieje się tak tylko ze względu na fakt, że to jest już pora, by wsiąść na motocykl. Pojeździłem, jak co roku, trochę kartingiem. Teraz czekam, by potrenować na crossie. Chciałbym jednak już wreszcie wsiąść i na motocykl, bo to kolejny etap przygotowań - powiedział.
Zielonogórska drużyna spędziła przed tygodniem trzy dni na spotkaniach z kibicami oraz sponsorami klubu. W sobotę odbyła się także prezentacja ekipy spod znaku Myszki Miki. - Taka część była zaplanowana i my to akceptujemy. Jest to też część naszej pracy i obowiązków i nie jest to dla mnie żaden problem. Szczerze mówiąc, wolę trzy dni posiedzieć i dać z siebie sto procent, by spotkać się i porozmawiać z kibicami o nowym sezonie niż później w trakcie ligi być wyrywanym z obowiązków startowych. Kiedy wpadnie się w ten trans spotkań w lidze szwedzkiej czy polskiej, to kilka godzin takich spotkań czy innych obowiązków potrafi zaburzyć nieco harmonogram powodując, że człowiek nie robi tego z przyjemnością. Wolę więc spotkać się z kibicami w takiej formie, jaka była teraz zaplanowana - zakończył.