Przed pierwszym biegiem podkreślano, że inauguracja PGE Ekstraligi nie ma zdecydowanego faworyta. Fogo Unia, która prowadziła już 37:29, miała potencjał, by wygrać piątkowe spotkanie. Końcówka meczu należała jednak do gorzowskiej Stali. Ku rozczarowaniu kibiców w Lesznie, gospodarze zostali na inaugurację bez puntów.
- Jeśli chodzi o moją postawę, to zacząłem ten mecz kiepsko. Myślę, że ta "zerówka" w pierwszym wyścigu mnie trochę zmotywowała. Przez chwilę miałem wrażenie, że koszmar, z jakim zmagałem się w poprzednim sezonie, powrócił. Później jednak się zmobilizowałem i widać było, że wyglądam już trochę lepiej na torze. Bardzo żałuję, że ostatecznie nie udało nam się wygrać tego spotkania - powiedział Tobiasz Musielak.
Kapitan Fogo Unii przyznał, że w drugiej części zawodów to gorzowianie lepiej spasowali się z leszczyńskim torem. Jego zdaniem kluczowa dla losów meczu była poza tym absencja Emila Sajfutdinowa. - Przez długi czas mieliśmy obiecujący wynik, ale niestety z czasem zaczęliśmy powoli iść w dół. Przegrywaliśmy kolejne wyścigi i w końcówce zabrakło nam punktów do wygranej. Musieliśmy radzić sobie w tym meczu bez Emila (Sajfutdinowa) i jest to dla nas ogromna strata. Mimo wszystko mieliśmy szansę na dobry wynik i daliśmy z siebie wszytko. Każdy z nas wiedział o co jedzie i wkładał w to całe swoje serce. Musimy przeprosić z tego miejsca kibiców, że ponieśliśmy porażkę. Nie ma jednak mowy o tym, byśmy mieli się załamywać. To przecież dopiero początek sezonu - podsumował.